Litr ciekłego ołowiu - recenzja
Litr ciekłego ołowiu to najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka. Z każdym nowym zbiorem stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę, więc z niekłamaną ciekawością sięgnęłam po ten najnowszy tom. Choć brakuje w nim mojego ulubionego bohatera tego autora, czyli Jakuba Wędrowycza, nie zawiodłam się i zbiorek bez wahania oceniam jako zacny i gorąco polecam nie tylko wielbicielom opowiadań. Krótka forma to coś, w czym Pilipiuk, jak sądzę po efektach, czuje się znakomicie. Niezmiennie na uwagę zasługuje postać Roberta Storma a także profesora Apfelbauma, choć tym razem wyjątkowo spodobało mi się opowiadanie Harcerka - świetny pomysł na postapo. Umiejętność stworzenia na kilku stronach takiego klimatu, jakie mają te opowiadania ma tylko Pilipuk z jego erudycją i mistrzostwem słowa.
Nieodmiennie lekkie pióro i fascynująca wyobraźnia to niemal znak rozpoznawczy tego autora i chociaż wolę książkę smakować długo, to uwielbiam Pilipiuka i jego styl, więc kolejny raz zwiódł mnie na pokuszenie swoimi opowiadaniami, czego w żadnej mierze nie żałuję.
źródło: B.Wilczura
Dodaj komentarz
Komentarze (0)