"Mamo, błagam, pomóż mi" - usłyszałam w słuchawce. O mało nie straciłam wszystkiego [rozmowa]

piątek, 20.9.2019 12:08 1443 0

Policja za pośrednictwem spotkań, mediów, internetu, telewizji, prasy, a ostatnio nawet ogłoszeń parafialnych w kościołach przestrzega przed oszustwami na wnuczka, syna, pracownika wodociągów czy na policjanta. Wiele osób nadal jednak daje się nabrać i przekazuje przestępcom duże kwoty, często będące oszczędnościami życia. 61-letnia mieszkanka Ząbkowic Śląskich, także odebrała telefon od oszustów i omal nie straciła wszystkiego. Postanowiła podzielić się z czytelnikami Doba.pl swoją historią i w krótkiej rozmowie przedstawia szczegółowo metody manipulacji i wykorzystywane chwyty. Być może pozwoli to kolejnym osobom uchronić się przed przestępcami wyłudzającymi pieniądze.

- Pani Tereso*, jak to się stało, że nieomal stała się pani ofiarą oszustów?

- W ubiegłym tygodniu około południa odebrałam telefon, w którym usłyszałam: "Mamo błagam, pomóż mi, potrąciłem kobietę, jest w szpitalu, grozi mi 8 lat więzienia". Potem słuchawkę przejęła, kobieta, mówiąc, że jest policjantką i że mój syn potrącił kobietę, która jest w szpitalu i ma złamany kręgosłup. Synowi grozi 8 lat więzienia, ale ona postara mu się pomóc i czy wyrażam na to zgodę, odpowiedziałam, że tak.  Mówiła, że sprawa jest jednak bardzo dyskretna i trzeba decydować szybko. Rodzina kobiety może odstąpić od złożenia zawiadomienia na policję, w zamian za zadośćuczynienie i czy mam pieniądze. Zapytałam, ile potrzeba, a ona na to, ile pani ma?

- Ale w końcu nie przekazała pani pieniędzy. Dlaczego?

- Pewnie dlatego, że nie okazałam się łakomym kąskiem. Na koncie miałam tylko kilka tysięcy, oszczędności też nie więcej. Kiedy powiedziałam, że w tym momencie mogę dać na szybko tylko 4 tysiące, niby-policjantka zapytała mnie, czy nie mam jakiejś waluty. Powiedziałam, że nie, ale że mogę wziąć szybki kredyt, ale muszą to skonsultować z mężem. Wtedy się rozłączyła. Do końca byłam tak skołowana, że gdybym miała większą gotówkę w domu czy w banku na koncie, na pewno od razu bym im dała.

- Rozumiem, że można dać się nabrać na różne sztuczki, ale, proszę wybaczyć, jak można nie rozpoznać głosu własnego syna? Nie rozmawiała pani z nim nigdy przez telefon?

- Oczywiście, że rozmawiałam. Proszę zrozumieć, jak to działa. Człowiek w emocjach, szoku i załamaniu taką tragedią, nie myśli racjonalnie, chce za wszelką cenę pomóc dziecku. Kiedy odłożyłam słuchawkę i zaczęłam na spokojnie analizować rozmowę, też pomyślałam, że to niemożliwe i dochodziłam do tego, jak sprytnie manipulują oszuści. Najpierw niby rozmawiam z synem. Ale on nie mówi, ale ryczy, zawodzi, ciężko go zrozumieć: mamo błagam pomóż, a ja na to, bezwiednie, Tomek*? A on: tak, to ja Tomek. Mówi, że miał wypadek, już nogi się pode mną ugięły. Potem, że potrącił kobietę i grozi mu kilkuletnie więzienie - szok i tysiące myśli przebiegają przez głowę. Kiedy chciałam dopytać o szczegóły i zapytałam, gdzie miał ten wypadek, to on mówi, że ma tylko minutę i nie ma czasu opowiadać tego teraz. Potem telefon przejmuje kobieta i pyta pani...? i wymienia moje nazwisko, sama przestawiając się jakimś stopniem, mówiąc, że jest policjantką. Oczywiście, ponieważ dzwonią na telefon stacjonarny, bardzo łatwo w książce telefonicznej znaleźć nazwisko przy numerze telefonu. W trakcie rozmowy brzmi to jednak bardzo przekonująco. Wszystko trzeba załatwić dyskretnie i szybko, decyzję podjąć już teraz. Kiedy powiedziałam, że muszę skonsultować się z mężem, rozmowa się skończyła. Wcale nie jestem ciemną babuleńką. Mam wyższe wykształcenie i nie raz słyszałam o oszustwach na wnuczka czy policjanta. Ale w ogóle nie skojarzyłam tych haseł z tym telefonem. Nie sądziłam, że może mi się to przydarzyć. 

- Pewnie analizowała pani tę sytuację miliony razy. Co by pani poradziła innym osobom, aby nie dały się oszukać. Kiedy powinna zapalić się czerwona lampka?

- Myślę, że w momencie, kiedy ktoś szybko chce od nas pieniądze. I to nie tylko w tym konkretnym przypadku oszustwa na wypadek syna, ale w każdej innej sytuacji. Natychmiastowe podpisanie umowy, przekazanie pieniędzy, zapłacenie teraz w tym momencie. To już jest podejrzane. Ktoś ewidentnie nie chce, żebyśmy na spokojnie przemyśleli i podjęli świadomie decyzję. W moim przypadku jest jeszcze jedna ważna sprawa. Przy wypadku nie ma czegoś takiego, że ktoś trafia do szpitala i można tego nie zgłosić na policję. To się dzieje z automatu, gdy służby jak policja, pogotowie czy straż są na miejscu. O tym w nerwach też nie pomyślałam. 

- Po takim zdarzeniu traci się wiarę w ludzi i elementarne zaufanie do innych?

 - Nastały naprawdę straszne czasy, trzeba się mieć baczności z każdej strony, bo pomysłowość oszustów nie zna granic, jak, niestety, mogłam się przekonać. Co ważne, oszuści wcale nie bazują na naiwności ludzkiej, jak to się często mówi, oni bazują na emocjach. Po tej sytuacji pomyślałam sobie, że gdyby próbowali wykorzystać jakieś moje niskie pobudki, chciwość, chęć zemsty, czy szybkiego wzbogacenia się, to gdyby im się udało wyciągnąć ode mnie pieniądze, mogłabym myśleć, że zasłużyłam na to. Ale oni chcieli wykorzystać to, że matka czy rodzic zawsze chcą pomóc dziecku. Na pewno będę teraz bardziej wyczulona na to z kim rozmawiam, kogo wpuszczam do mieszkania, a jeśli chodzi o pieniądze czy umowy, zawsze będę używać zwrotu "muszę się skonsultować, dam znać później". 

* Imię kobiety i jej syna zostało zmienione

------------------------------------

 POLICJA RADZI:

 Oszuści, którzy wyłudzają pieniądze od osób starszych zmieniają cały czas metody swojego działania. Podszywają się pod krewnych, pracowników różnego rodzaju instytucji, czy też funkcjonariuszy. Wykorzystują chęć udzielenia pomocy przez osoby starsze, w tym pomocy finansowej, krewnym „będącym w potrzebie”. Dlatego tak ważna jest ogólnie mówiąc zasada ograniczonego zaufania. Nigdy nie przekazujmy pieniędzy osobom, których nie znamy.

 

Aby zapobiec oszustwu radzimy:

  • bezwzględnie stosować zasadę ograniczonego zaufania, szczególnie w sytuacjach wymagających naszej pomocy finansowej,
  • informować Policję o każdej próbie oszustwa,
  • konsultować się z najbliższymi w przypadku kontaktu osoby potrzebującej naszych pieniędzy,
  • nie przekazywać osobom podającym się za funkcjonariuszy służb mundurowych żadnych środków pieniężnych i kosztowności,
  • prosić o wylegitymowanie się osoby podającej się za funkcjonariusza – do czego ma obowiązek– ze stopnia, imienia i nazwiska, miejsca pełnienia służby czy też identyfikatora kadrowego. Podane dane radzimy zapisać, aby następnie potwierdzić, czy dana osoba to faktycznie funkcjonariusz.

Lepiej wyglądać na człowieka podejrzliwego niż stracić dorobek życia. Pamiętajmy także, aby nie udzielać przez telefon żadnych informacji dotyczących danych personalnych, numerów kont bankowych i haseł do nich. Nie opowiadajmy nieznajomym o swoich planach życiowych, czy o członkach rodziny.

O wszystkich próbach wyłudzenia pieniędzy natychmiast poinformujmy Policję, korzystając z numeru alarmowego 997 lub 112. Nie obawiajmy się, że alarm może okazać się fałszywy. Zadbajmy wspólnie o nasze bezpieczeństwo.

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)