Czas na Piławę Górną

środa, 7.8.2019 06:00 9465 10

Eksplorator i odkrywca tajemnic drugiej wojny światowej Andrzej Boczek przed nowym wyzwaniem.

- Wrócił pan z Sobonia, gdzie przed laty odkryliście pod ziemią osiemdziesięciometrowy chodnik. Jakie są rezultaty nowych poszukiwań?

- Wcześniejsze badania terenu sugerowały zamuloną część chodnika. Potwierdził nam to czwarty odwiert na tej samej głębokości. Po małej przerwie na posiłek i konsultacjach, co robimy dalej, wykonaliśmy kolejne cztery odwierty. Już wiemy, że w tym miejscu nic nie ma. Temat zamknięty. Nie znaleźliśmy mitycznej bursztynowej komnaty. Odkrywanie tajemnic drugiej wojny światowej nie jest prostą sprawą. Weryfikujemy mity, więc nie przegraliśmy walki z tym miejscem, ale mamy je już sprawdzone, co mogę uznać za sukces.

- Czego się spodziewaliście?

- Ukrytego tunelu, wykonanego rękoma więźniów z obozu z Gross-Rosen. Zamaskowanego przez Niemców. Jeśli oni coś maskowali, to mieli w tym jakiś cel… Wiemy z opisów i dokumentów, że w Gross-Rosen brakuje około 20 tys. więźniów. Gdzie zniknęli? Rosjanie po wojnie też długo grzebali w Soboniu. Czego szukali? Było tam nawet polskie wojsko…

- Rezygnujecie z góry Soboń?

- Nie wycofuję się z tamtego miejsca, bo jest bardzo ciekawe. Było tam największe skupisko obozów pracy i bardzo dużo więźniów. Oni tam nie przyjechali na wczasy. Wykonywali  ciężką,  mozolną pracę, co można stwierdzić po obiektach dostępnych dziś do zwiedzania, takich jak Włodarz czy Osówka. Na Osówce mamy bardzo dużą betoniarnię. Widać też beton zużyty na wykończenie podziemnych hal. Jest go tam dużo, ale na Soboniu mamy jeszcze większą betoniarnię o wydajności cztery razy większej niż na Osówce. A gdzie jest zużyty beton? Przecież powinien być widoczny.

- Co teraz?

- Teraz kolej na Piławę Górną. Troszkę odpoczniemy i dokończymy papierowe formalności, bo, niestety, finał prac terenowych nie oznacza końca prac w ogóle. Pomalutku będziemy się brać za nasze miasto. Szukaliśmy gdzie indziej, a możliwe, że wszystko jest tutaj, pod nami. Planuję zaangażować stałą ekipę, niezawodnych ludzi, którym ufam. Koszty poszukiwań pokrywamy ze swoich kieszeni, choć mamy sponsora. Ostatnio pomogła nam firma Max Kam, która dokonała odwiertów. Interesuje nas Góra Parkowa i miejsce w pobliżu dawnych zakładów zbożowych, gdzie w czasie wojny mieściła się fabryka o nazwie Atlas-Werke, produkująca części do jednoosobowych łodzi podwodnych z podwieszaną torpedą.

- Łodzie podwodne na przedgórzu?...

- Kiedy alianci zintensyfikowali naloty na Zagłębie Ruhry, tamtejsze zakłady zbrojeniowe przenoszono na tereny trudno dostępne dla wrogiego lotnictwa. Samoloty alianckie po prostu tutaj nie docierały. Dawna Piława Górna była miejscem bardzo dobrze chronionym przeciwlotniczo. Jeszcze dziś widać typowe budowle techniczne występujące przy zakładach zbrojeniowych. W okolicach ulicy Groszowieckiej mieścił się dół, gdzie stała armata przeciwlotnicza, a dwa wypłaszczenia w Parku  Miejskim to ślady po sprzężonych działkach czterolufowych. Nasuwa się myśl, że Niemcy chronili coś bardzo ważnego. Przyjrzymy się temu dokładnie.

- Wspomniał pan o podziemiach…

- Budowlanym standardem dla niemieckich zakładów zbrojeniowych były dwie części - naziemna i podziemna. W informacjach dotyczących tego samego obiektu pojawiały się dwie zaszyfrowane nazwy. Część naziemna nazywała się łagodniej, a podziemna, często ważniejsza,  przyjmowała nazwę dzikiego zwierzęcia, na przykład: borsuk lub rosomak. Mamy już wytypowane domniemane wejście pod ziemię, ale pozostawiamy je w tajemnicy, żeby osoby postronne nie mogły się tam dostać. Kluczowym obiektem będzie tak zwany stary bunkier. Będziemy musieli dokonać jego zabezpieczenia i ogrodzić teren. Jeżeli uda nam się coś znaleźć i zejść pod ziemię, jest duże prawdopodobieństwo, że chodniki doprowadzą  nas pod gmach Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Dużo o nim wiemy. Był jednostką ochronną dla fabryki. Stacjonowało tam wojsko niemieckie, a w najgłębszej części budynku jest zasypane pomieszczenie, wykonane przez Niemców.

- Kiedy zaczynacie?

- W tym roku wystąpię do konserwatora zabytków o zgodę na prace nieinwazyjne georadarem i innymi urządzeniami elektronicznymi na terenie Piławy Górnej. Pomogą nam nowe władze, bo samemu nie da się tego zrobić. Góra Parkowa jest obszarem gminnym, więc myślę że nie będzie z tym problemu. Zwrócimy się też do starostwa, obecnego właściciela ośrodka szkolno-wychowawczego. Najdogodniejszym terminem na badania będzie jesień, kiedy podłoże robi się najlepsze dla sprzętu badawczego.

Fot. UMPG,

Blog Arnolda Kordasiewicza

www.pilawagnadenfrei.blogspot.com

UM Piława Górna

 

Przeczytaj komentarze (10)

Komentarze (10)

piątek, 09.08.2019 17:25
Tzw. bunkier na Parkowej Górze to w zasadzie wejście mocno...
P czwartek, 08.08.2019 08:10
Ciekawe. Brawo niech Pan robi swoje, a środowisko eksploatorów...
Eksplorer czwartek, 08.08.2019 11:37
Nikt nie jest zazdrosny o Wołoszańskiego z czerwonym nosem który...
Jedlinka środa, 07.08.2019 10:54
Gościu ma parcie na szkło, wałbrzyska grupa eksploratorów już się...
Pilawianin czwartek, 08.08.2019 00:42
1000 procent prawdy
Garrett środa, 07.08.2019 19:41
Prawda
Alles gut środa, 07.08.2019 19:57
Fajny gość. Kiedyś miałem go okazję poznać przy pewnych pracach...
środa, 07.08.2019 21:14
A sztolnie pod Gilowem też będziecie sprawdzać
Tutejszy środa, 07.08.2019 12:08
Bardzo ciekawy artykuł. Może dodałby Pan te zdjęcia na stronę...
środa, 07.08.2019 10:29
Mnie interesują ludzie, którzy posiadają wypchane ptaki, a zwłaszcza takie...