Izba Pamięci w Pieszycach wzbogacona o pamiątki po ogniomistrzu Piwowarczyku
Z dalekich Stanów Zjednoczonych Ameryki krewny ogniomistrza, pan Kazimierz Niesyn, przywiózł i przekazał do naszych zbiorów medale i odznaczenia swojego wujka oraz jego osobiste pamiątki, z którymi nie rozstawał się podczas drugiej wojny światowej i kilka lat po jej zakończeniu — w czasie, kiedy przebywał daleko od kraju i pozostawionych w nim najbliższych. Wśród przekazanych pamiątek znajduje się także krzyż za udział w wojnie polsko-rosyjskiej z lat 1918–1921 — należący do jego taty, Karola Niesyna, który brał udział w kampanii kijowskiej, a następnie bronił swojej ojczyzny przed nawałą bolszewicką.
Wśród pamiątek po ogniomistrzu szczególnie „łapie za serce” medalion z bardzo wyblakłą już fotografią jego małżonki, wytarty od długiego użytkowania medalik z wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem Jezus oraz książeczka do nabożeństwa, które „chroniły” żołnierza przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Dodać należy, że chroniły skutecznie.
Co możemy powiedzieć o mieszkańcu naszego miasta, starszym ogniomistrzu Kazimierzu Piwowarczyku?
Urodził się 4 marca 1900 roku we wsi Schodnica, znajdującej się na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej, w rejonie Borysławia i Drohobycza, w rodzinie robotniczej. Rodzice doceniali znaczenie nauki. Kazimierz ukończył siedmioklasową szkołę powszechną, a następnie kontynuował naukę w szkole zawodowej, chcąc uzyskać popłatny wówczas zawód wiertacza kopalin nafty, którą przerwał wybuch pierwszej wojny światowej.
Po zakończeniu działań wojennych ochotniczo wstąpił do Wojska Polskiego i otrzymał przydział do artylerii. Ukończył Szkołę Podoficerską Wojsk Artylerii w Toruniu oraz brał udział w zmaganiach polsko-ukraińskich i polsko-bolszewickich. Po czterech latach służby wojskowej, w roku 1922, został przeniesiony w stopniu ogniomistrza do rezerwy i poświęcił się pracy zawodowej w przemyśle wydobywczym, pracując jako pomocnik wiertacza, samodzielny wiertacz, a następnie majster nadzorujący wydobycie ropy naftowej.
Już wówczas dostrzeżono potencjał drzemiący w tym młodym człowieku. Wyrazem tego było najwyższe odznaczenie przyznawane w okresie międzywojennym osobom cywilnym — Krzyż Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej, który otrzymał za swoje zaangażowanie społeczne i zawodowe.
Po wybuchu wojny polsko-niemieckiej został zmobilizowany i bronił pól naftowych Drohobycza i Borysławia. Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych przeszedł wraz ze swoją baterią przez granicę węgierską i został internowany. W kwietniu 1940 roku samowolnie opuścił obóz internowanych w Magyaróvár i przez Jugosławię, a następnie Ateny, dotarł do Bejrutu, gdzie stanął przed polską komisją poborową. Zakwalifikowano go jako zdolnego do służby wojskowej z kategorią zdrowia „A” i pozostawiono mu stopień wojskowy ogniomistrza. Otrzymał przydział na szefa 7. baterii Karpackiego Pułku Artylerii Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, dowodzonej przez pułkownika Stanisława Kopańskiego, która w tym czasie szkoliła się wraz z oddziałami Francuskiej Legii Cudzoziemskiej w miejscowości Holms.
Po upadku Francji w wojnie z Niemcami pułkownik Kopański, mimo sprzeciwu Francuzów, wyprowadził swoich żołnierzy w pełnym rynsztunku do Palestyny, gdzie kontynuowano szkolenie. Następnie brygada została przewieziona drogą morską do Aleksandrii, gdzie służyła do obrony tego ważnego portu, a w sierpniu 1941 roku — również drogą morską — w siedmiu konwojach przewieziono ją do Tobruku. Tam wsławiła się w uporczywej obronie twierdzy, budząc podziw wśród żołnierzy angielskich, indyjskich, czeskich, australijskich i nowozelandzkich również biorących udział w walkach — aż do jej całkowitego oswobodzenia.
Wróćmy na chwilę do osoby ogniomistrza. Jego losy możemy poznać z osobistych notatek, które gromadził podczas działań bojowych, a także z bogatej dokumentacji fotograficznej, która szczęśliwie ocalała i znajduje się w Pieszyckiej Izbie Pamięci Narodowej.
Jakie były dalsze losy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich? Po oswobodzeniu Tobruku brygada toczyła walki w rejonie Ain El Gazala, gdzie w szczególny sposób wyróżnili się artylerzyści, zadając wycofującym się oddziałom nieprzyjacielskim ciężkie straty.
Po zakończeniu walk w Północnej Afryce Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich została w dniu 3 maja 1942 roku rozformowana, a Kazimierz Piwowarczyk wraz ze swoimi żołnierzami zaciągnął się do 3. Dywizji Strzelców Karpackich II Korpusu Polskiego generała Władysława Andersa, z którym przeszedł szlak bojowy we Włoszech — począwszy od walk nad rzeką Sangro, przez zdobycie wzgórza Caccino i walki w rejonie Loreto, aż po dzień, w którym wyzwolona została Bolonia, gdzie zastał ich koniec wojny.
Nie był to jednak koniec służby wojskowej starszego ogniomistrza. Wraz z II Korpusem pozostał we Włoszech w charakterze wojsk okupacyjnych.
Dopiero 14 lutego 1948 roku wrócił do kraju, gdzie czekała na niego żona Maria.
W Pieszycach podjął pracę zarobkową — pracował jako kierownik transportu w zakładach BIELTEX, jako samodzielny księgowy, a także angażował się w działalność społeczną.
Spoczywa wraz ze swoją małżonką na cmentarzu parafialnym przy kościele pw. św. Antoniego w Pieszycach. W miejscu pochówku, staraniem Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych – Koło w Pieszycach, w miejsce zniszczonego nagrobka postawiono pomnik upamiętniający tego bohaterskiego żołnierza.
Ogniomistrz
2016
Szedłeś do kraju ponad dekadę
Dźwigając brzemię smutku i stali
Piaskom pustyni dawałeś radę
I tym co do was na niej strzelali
Krzepła twa siła znojem i hukiem
Kiedy nad światem rozpacz i trwoga
Ty, przed gorącym stojąc Tobrukiem
Gromami armat swych biłeś wroga
Twym, bezprzykładne udziałem męstwo
Za Boga walcząc, honor i wiarę
Twoim wspaniałe było zwycięstwo
Wróg za zhańbioną płacił Warszawę
Monte Cassino – droga do chwały
Na Europę szerokie wrota
Strzelców Karpackich tryumf wspaniały
Do dalszych bojów wielka ochota
Włoska kampania, zacięte boje
Potwór raniony a ciągle żywy
Wreszcie się kończą trudy i znoje
Dzień bez wojny, to dzień jest szczęśliwy
Opuściłeś Albionu podwoje
Miłość wielka wylała się rzeką
Lepiej z żoną było we dwoje
Niż samotnie od kraju daleko.
Zdzisław Maciejewski
UMiG Pieszyce
Komentarze (4)