Ksiądz z Dzierżoniowa trafiony trzy razy piorunem w Tatrach!

piątek, 23.8.2019 09:00 25851

W trakcie burzy przechodzącej przez Tatry zginęły cztery osoby - dwoje dzieci i dwie osoby dorosłe. Osób poszkodowanych jest ponad 100, wśród nich ks. Jerzy Kozłowski, wikariusz parafii pw. Matki Kościoła w Dzierżoniowie. Kapłan przebywa w szpitalu w Zakopanem.

- Żyje. Ma poranione nogi. Dostał trzy razy piorunem. Jest stabilnie. Dziś albo jutro czeka go jeszcze badanie tomografem, które pomoże sprawdzić czy nie ma obrażeń wewnętrznych. Na zewnątrz widać dość pokaźne rany: limo, zszyty łuk brwiowy i spuchnięta twarz. Cały jest też posiniaczony, a w łopatce ma dziurę - mówi Gościowi Świdnickiemu Izabela, siostra księdza.

Służby, przede wszystkim TOPR i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, pospieszyły z pomocą poszkodowanym od razu po otrzymaniu sygnału o tragedii. Od samego początku działania ratunkowe wspierali strażacy z PSP i OSP oraz policjanci.

W akcji ratunkowej brało udział około 90 strażaków (30 z PSP i 60 z OSP). Zastępy były wyposażone m.in. w samochody terenowe i quady. W stan gotowości została postawiona specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Nowego Sącza (25 strażaków i 4 psy). Strażacy ewakuowali poszkodowanych (transportowali ich do zespołów ratownictwa medycznego) i udzielali pierwszej pomocy. Działali w miejscach, w których był możliwy dojazd samochodami i quadami - powyżej schronisk możliwy był tylko transport lotniczy i pieszy. Przy szpitalu powiatowym w Zakopanem rozstawiono ogrzewany namiot pneumatyczny. Tam były kierowane osoby lżej poszkodowane. Strażacy rozstawili także drugie lądowisko dla śmigłowców przy Centralnym Ośrodku Sportu.

Na miejscu akcji działało ponad 100 policjantów, w tym z ruchu drogowego i prewencji. Do głównych zadań funkcjonariuszy należało udrażnianie ruchu w mieście i na drogach prowadzących do szpitali oraz zabezpieczanie lądowisk śmigłowców. Na miejsce skierowano również policyjny śmigłowiec Black Hawk.

 Fot. Pixabay