Nasza opinia: Księga Zepsucia

czwartek, 9.5.2019 09:20 2342 0

Marcin Podlewski dał się poznać jako autor świetnie przyjętej przez czytelników Głębi. Teraz zmienia klimaty na bardziej dark i to nie sf a fantasy i czyni to z rozmachem. Księga zepsucia to cudownie pokręcona opowieść o mordercy imieniem Malkolm (ale to ten dobry bohater), irytującym karle oraz pewnym nadżywym, co do którego trochę trudno się zdecydować, czy jest do polubienia, czy może przeciwnie. Malkolm jako pechowy (okazuje się, że polityczny) morderca trafia na krzesło elektryczne, ale zamiast umrzeć przenosi się do dziwnego świata Thei, w której przed wiekami zwyciężyło zło i ono jest teraz prawem. Dość to ryzykowne zagranie, bo z reguły bohater walczy ze złem a tu proszę, już nie musi i to dobro (na razie tak właśnie rozumiem ideę "blasku") jest niepożądane. Trochę czasu zajmuje przestawienie się na ten odmienny tok myślenia, jaki prezentują mieszkańcy Thei, ale to konieczne, by wczuć się w smaczki, jakie serwuje Podlewski i zrozumieć bohaterów. Chociaż akcja niby nie rozwija się zbyt szybko, to nie wiadomo kiedy nadchodzi koniec książki i zostaje tylko masa pytań. 

Księga zepsucia nieco kojarzy mi się twórczością Jacka Dukaja, a postać Malkolma momentami przypomina Vuko Drakkainena, zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie wobec nieznanego, niemniej opowieść ma w sobie dużo świeżości. Świetnie wykreowany, zakręcony w swym szaleństwie świat, fantastyczny bohater, którego nie da się nie lubić i przede wszystkim smakowite okruszki, którymi karmi nas autor odkrywając świat Thei i jego historię, to niewątpliwe zalety tej powieści. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg opowieści o Malkolmie.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)