Polscy Bridgertonowie, czyli "Tajemnice ogrodu Foksal"

czwartek, 5.8.2021 11:04 1408 0

Tajemnice ogrodu Foksal

Jagna Rolska

Premiera 1 września 2021

 

"Cztery przebojowe dziewczyny na progu dorosłości, nowoczesna hrabina i zagadka kryminalna w przepięknej pałacowej scenerii Warszawy z czasów stanisławowskich. Mam ogromny sentyment do romansów historycznych, które czytałam jako nastolatka. Jagna Rolska mnie nie zawiodła – powieść pochłonęłam w dwa wieczory!" Katarzyna Berenika Miszczuk

"Jakże to było dobre! Gorący romans, kryminalna zagadka, intrygi, zdrady i tajemnice. A wszystko w klimatycznej osiemnastowiecznej Warszawie. No i ten bohater! Gwarantuję, że Michał Hanibal skradnie niejedno serce. Moje już zabrał!" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Warszawa, 1772 rok. Całe miasto żyje budową nowego ogrodu rozrywek i spotkań towarzyskich. Wiedziony ciekawością malarz Michał włamuje się na jego teren w noc poprzedzającą otwarcie. Znajduje w nim ciało tajemniczego mężczyzny i dziewczynę, która wie o sobie tylko tyle, że ma na imię Daniela. Panna trafia do szkoły ekscentrycznej hrabiny Osnowieckiej twierdzącej, że dziewczęta stać na znacznie więcej niż nauka tańca czy haftu. Tymczasem w ogrodzie Foksal rozpoczyna się sezon zabaw i frywolnych schadzek kochanków w cichych zakątkach.

Czy Daniela odzyska pamięć? Co ukrywa Michał? I kim był zamordowany mężczyzna? Dowiedzcie się, co robią nastoletnie wychowanki hrabiny, gdy nie widza dorośli, i pamiętajcie, że bunt wśród młodych istniał setki lat przed tym, zanim stało się to modne. Po prostu nikt o tym głośno nie mówił.

 

Jagna Rolska– autorka i współautorka powieści obyczajowych, w tym bestsellerowego Kaprysu milionera wyróżnionego tytułem Książki Roku 2020 w plebiscycie portalu Granice.pl. Debiutowała w 2011 roku roku na łamach miesięcznika „Science Fiction, Fantasy i_Horror”. Obecnie pracuje nad kolejnym romansem z tłem historycznym, w której powrócą bohaterowie znani z Tajemnic ogrodu Foksal.

 

 

Fragment

Michał wiedział, że nie ma szans na wymknięcie się z cudownego ogrodu główną furtą. Ta mieściła się tuż przy głównym trakcie, nieopodal garnizonu, więc istniało zbyt wielkie ryzyko, że ktoś go przyłapie. Zamiast tego wycofał się ukradkiem z szerokiej, obsadzonej młodymi lipami alei i starając się iść bezszelestnie przez zarośla, modlił się w duchu, żeby wreszcie natrafić na mur graniczny w gęstniejącym z każdą chwilą mroku.

Zdziwił się, gdy tuż za linią niskich ligustrów zobaczył kolumnadę wspierającą okrągły dach.

– Świątynia dumania? – szepnął do siebie. – Po cóż ludziom taki przybytek w ogrodzie otwartym dla widowni?

Nie zdążył rozwiązać zagadki ani nawet odpowiedzieć sobie samemu na to retoryczne pytanie, ponieważ potknął się o coś miękkiego i runął jak długi na alejkę, wzniecając rozbryzgi białego żwirku.

– Ratunku! Proszę mnie zostawić! – rozległ się rozpaczliwy kobiecy głos. – Uduszę się za chwilę!

– Kto tu jest? – zapytał Michał, próbując się wyplątać z sukni nieznajomej. Szło mu niemrawo. Najpierw natrafił dłońmi na jej szczupłe nagie ramiona, a chwilę później, próbując poderwać się do pionu, położył dłonie na piersiach dziewczyny zamiast na żwirze alejki.

– Na pomoc! – wrzasnęła.

Malarz odskoczył jak oparzony. Panna histeryzowała i to oczywiście było winą jego niezgrabnego zachowania, ale nadal nie tłumaczyło, dlaczego leżała ot tak, po zmroku, w miejscu niedostępnym dla zwiedzających.

– To był wypadek, niechże panna się uspokoi! Nie zamierzam zrobić nic złego – powiedział cicho.

– Kim pan jest? – dobiegł go przytłumiony głos. Panna powoli wstała i otrzepała suknię. – Michał Abramowicz Hanibal, do usług jaśnie pani – odparł szarmancko malarz, zginając się w ukłonie. – Z kim mam zaszczyt? – zrewanżował się pytaniem.

– Daniela… Mam na imię Daniela – odpowiedziała dziewczyna. Michałowi nie umknęło dziwne zawahanie w jej głosie.

– Miło mi, panno Danielo. Cóż też panna robi sama w zamkniętym na głucho ogrodzie?

– Ogrodzie? – powtórzyła zdumiona. – Niczego nie pamiętam – poskarżyła się. – Skąd się tu wzięłam?

– Tego nie wiem – stropił się mężczyzna. – Czy jest jakieś miejsce, do którego mógłbym pannę odprowadzić?

– Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko swoje imię – odparła płaczliwie.

– Chodźmy – zadecydował Michał. – Może w bezpieczniejszym położeniu pamięć panience wróci.

Dziewczyna nie zaprotestowała. Pozwoliła nieznajomemu, żeby uchwycił ją w pasie i poprowadził ostrożnie w stronę pobliskiego muru.

– Jestem panu wdzięczna za ratunek – powiedziała Daniela.

W tej samej chwili poczuła, że jej aksamitny pantofelek zahaczył o coś, a ona sama runęła jak długa, ciągnąc za sobą swojego wybawcę.

– Co to było? – zapytał Michał.

– Nie wiem, ale pańska broń boleśnie ugniata mi udo – stęknęła.

Malarz podziękował w myślach opatrzności za ciemność, jaka właśnie zapadła. Nawet księżyc, który dopiero co wzszedł, chwilowo tkwił za ciemnymi chmurami. Dzięki temu mężczyzna zdołał poderwać się na równe nogi, ukrywając swój kłopotliwy stan, który dziewczyna wzięła za oręż skrywany pod surdutem. Michał pomyślał, że właściwie dużo się nie pomyliła, i pewnie parsknąłby nerwowym śmiechem, gdyby nie dość gwałtowny rozwój wypadków.

– Aaaa! Ratunku! – wrzasnęła nagle Daniela.

– Co się stało?

– T-tu jest trup – wyjąkała dziewczyna. – Chyba zemdleję… – ostrzegła.

– Niechże panna się uspokoi, to pewnie jakiś korzeń!

To zdecydowanie nie był korzeń. Michał pomógł wstać Danieli i wytężając wzrok, zaczął wpatrywać się w przeszkodę. W tej samej chwili księżyc wychynął zza chmur i zimnym światłem oświetlił scenerię. Ta była makabryczna. W poprzek nowo założonej żwirowej alejki leżały zwłoki otyłego mężczyzny w średnim wieku ze sztyletem wbitym w serce. Wybałuszone w stronę nieba nieruchome oczy jednoznacznie wskazywały, że niefortunni znalazcy mają do czynienia z nieboszczykiem.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)