Ks. Robert Krupa z parafianami urządził w Niwie festyn i do tańca, i do różańca. Jak i z kim tam się bawiliście? [FOTO]
Niwa, niewielka wieś w gminie Szczytna, jest jakby wypisz wymaluj przeniesiona do powiatu kłodzkiego z Podkarpacia. W ostatnich wyborach prezydenckich przeszło 75 proc. głosów otrzymał tu Karol Nawrocki, a ludzie są... wyjątkowo gościnni. Jaki więc miał być piknik rodzinny, który urządzili w sobotę, 14 czerwca? Też był wyjątkowy.
Polityki nie było, ale kwesta na drogę przy kościele. Tu parafianie nie czekają na mannę z nieba. Choć i ta spadła! Zanim weszliśmy na boisko, czyli miejsce, na którym odbywała się zabawa, widzieliśmy mnóstwo ludzi, którzy wychodzili stamtąd z wielkimi torbami. To były wygrane na loterii, którą urządzili organizatorzy festynu. Wygrywał każdy.
Czy tylko o to chodziło uczestnikom, o nagrody? A były wśród nich i lodówka, rowery czy... urządzenia do robienia żelków. Gdzie tam! Nagrody lądowały w samochodach czy domach, a oni wracali. Na scenie co chwilę zmieniali się artyści [gwiazdą wieczoru była Eleni], parkiet kusił do tańca, wielkie namioty dawały cień i pogadać tam można było.
Jednym gadało się dobrze przy piwku, innym przy ciastach i lemoniadzie, a tą przyrządzoną po mistrzowsku można było dostać na stoisku Zespołu Szkół Społecznych w Chocieszowie [o tej niezwykłej szkole pisaliśmy TUTAJ]. Wszędzie było pełno ks. Roberta Krupy, proboszcza parafii św. Wita w Niwie, ten powiedział nam, że źle „wychodzi” na zdjęciach i popędził dalej.
Z każdą chwilą boisko się wypełniało, my posłuchaliśmy, jak Marcin Kłosowski śpiewa ze sceny o swoich „podrywach” i... musieliśmy lecieć dalej. Ale o jednym musimy jeszcze wspomnieć. Widok ojca podsadzającego kilkuletniego syna, by ten dosiadł wielkiego konia? Bezcenne. Opowiedzcie nam, co wam się tym razem w Niwie najbardziej podobało. Prosimy jednak: bez polityki. [kot]
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)