Czego zazdrościmy Polanicy-Zdroju? Wszystkiego! A najbardziej wiary we własne możliwości. To niewybaczalne
Kiedy przed Urzędem miejskim w Polanicy-Zdroju stanęło biurko nowego niedźwiadka, było już po wielkim święcie tego kurortu. W sobotę, 21 czerwca, w Teatrze Zdrojowym mieliśmy wielką galę, a okazje były po temu trzy, nawet cztery. Goście tak się rozgadali, że może nawet do tej pory fetują 80-lecie nadania praw miejskich Polanicy, 100-lecie Teatru, 30-lecie partnerstwa z Telgte czy nadanie honorowego obywatelstwa. A niedźwiadek zabrał się w tym czasie do roboty...
Tyle lukru w oficjalnych wystąpieniach dawno nie słyszeliśmy. Publicznie: podziw. Poza protokołem: zazdrość. – Aaa... Polanica – słyszymy często, gdy pochwalimy się, że tam jedziemy. Co to znaczy? Że tam to mają dobrze... I pada 100 powodów, dla których gdzie indziej tak być nie może. Bo miasteczko oszałamia inwestycjami w przeszłość, czyli choćby w Park-Zdrojowy, ale i w przyszłość, czyli w miejsca, które chcieliby odwiedzać coraz bardziej wybredni turyści. I w prestiż. To się liczy!
Czy zawsze tak było? Gdy ćwierć wieku temu słynny krytyk muzyczny Bogusław Kaczyński (1942-2016) zobaczył, że budynek teatru zamknięty jest na kłódkę, załamał ręce. I zrobił gospodarzom awanturę. Czy ci się obrazili? Nie, zabrali się do roboty. I teraz to serce uzdrowiska, w którym dyrektor Justyna Kuban wraz ze wspaniałym zespołem prowadzą dom otwarty. Otwarty dla gości i kultury. Wysoko [sobie] zawiesili poprzeczkę, a docenił to teraz polaniczanin z urodzenia, senator Jerzy Fedorowicz.
Miasto ma 80 lat choć... twardych dowodów na to nie ma! Jest za to burmistrz Mateusz Jellin, z którym nikt nie ma łatwo. Jak usłyszeliśmy przy okazji niedawnej sesji Rady Miejskiej, na której jednogłośnie uzyskał absolutorium, nie może ani na chwilę spokojnie usiedzieć w miejscu, ciągle ma nowe pomysły i z żelazną konsekwencją je realizuje. Wybaczyć mu nie można pewności siebie i wynikającego z tego dystansu do świata i siebie. Długie przemówienia? Nie on. Zawsze można jednak liczyć na żart.
Gdy Jerzy Fedorowicz tłumaczył swój sukces w polityce, a jest aktorem, mówił, że trzeba zagrać amanta. On pochwalił się, że za młodu był „ciachem” i to mu kobiety pamiętają, zatem do dziś na niego głosują. Co na to burmistrz, gdy już senator ustąpił mu sceny? Zaczął tak: – Teraz będzie „ciacho”. Z dużą ilością proszku do pieczenia, czyli pulchne... Nie wszyscy goście odważyli się śmiać. Wątpliwości nie miał za to starosta partnerskiego Náchodu Jan Birke. Od 2 lat jest między panami „chemia”.
Od 30 lat Polanica-Zdrój współpracuje z miastem Telgte w Nadrenii Północnej-Westfalii, które miejscem akcji jednej ze swoich powieści uczynił noblista Günter Grass (1927-2015). Tej lekkości nie ma Stephan Herzig, przedstawiciel władz niemieckiego partnera, który odebrał polanickiego niedźwiedzia za długą współpracę obu miast. Swoją drogą, jaką radość wywołuje ciągle wśród publiczności, gdy Niemcy starają się mówić po polsku „dzień dobry” czy „dziękuję”. Tyle zwykle potrafią.
Honorowym Obywatelem Polanicy-Zdroju został Udo Woltering, Niemiec z Telgte, o czym pisaliśmy już TUTAJ. Podkreślmy jedno zdanie, które powiedziała o nim przewodnicząca Rady Miejskiej Marlena Runiewicz-Wac: to człowiek wielkiej kultury, wielkie charyzmy, prawdziwy przyjaciel. I on jednak ze wzruszenia rozgadał się ponad miarę... Po dwóch godzinach przemówień wielu gości miało dość i zaczęło wychodzić z Teatru Zdrojowego nie doczekawszy koncertu. A VIP-y swoje!
Do Teatru Zdrojowego przybyli m.in. poseł Marcin Gwóźdź, marszałek województwa Paweł Gancarz, starosta kłodzki Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk, radny wojewódzki Adam Jaśnikowski, wójt Lewina Kłodzkiego ze swoją zastępczynią, czyli Joanna Klimek-Szymanowicz i Karolina Łuszczki, wójt Gminy Kłodzko Zbigniew Tur i wszyscy oni na czerwonym dywanie prezentowali się bardzo dobrze. Oczytane jeszcze zostały ważne listy od bardzo ważnych osób.
Nam w pamięć zapadło jedno zdanie z krótkiego wystąpienia burmistrza Mateusza Jellina: o wspaniałych ludziach, którzy do Polanicy-Zdroju przybyli 80 lat temu, a potem – nie niszcząc dziedzictwa – pokochali to miejsce i zaczęli je rozwijać. To było ich święto, pokoleń ludzi, którzy potrafili ze swojego grona wyłonić prawdziwych liderów. A na biurku nowego niedźwiadka jest stos papierów. Nie po to, żeby je schować do szafy czy zamieść pod dywan, ale nadać bieg sprawom. Warto poczekać na ławeczce. [kot]
PS Nie dziwcie się państwo, że już nie możemy się doczekać na kolejną wizytę w Polanicy-Zdroju, a zwłaszcza w Teatrze Zdrojowym. Jak mówiła dyrektor Justyna Kuban, czeka tam na nas zespół o niezwykłej pasji. My dodamy, jak zwykle oszałamiający. Ale cicho sza!
Przeczytaj komentarze (4)
Komentarze (4)