Koniec operacji FENIKS. Nie martwcie się, wojsko nadal tu będzie... To najważniejsze, co usłyszeliśmy w Stroniu Śląskim
Złamiemy wojskowe podejście do hierarchii i na początek oddamy głos „zaledwie” pułkownikowi, który wypowiedział proste zdanie. – Proszę się nie martwić, wojsko tu będzie – powtórzył za swoim przełożonym płk Krzysztof Jaroszek, dowódca 1 pułku saperów z Brzegu i Zgrupowania Zadaniowego Wojsk Inżynieryjnych. Żołnierze są z nami ziemi kłodzkiej od powodzi. Przyjechali nie tylko by pomóc, ale nieść nadzieję.
Zostają z nami! 30 kwietnia w Stroniu Śląskim podsumowali swoje działania na terenach powodziowych, ale każdy z nich mówił to samo: wojsko zostanie tutaj tak długo, jak będzie trzeba. Ich dotychczasową obecność doskonale podsumował burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki. – Nie mamy wiele do zaoferowania, ale macie naszą dozgonną wdzięczność – dziękował ich dowódcom. I zadeklarował: – Staliście się członkami naszych rodzin. Wójt Gminy Kłodzko Zbigniew Tur kiwał głową.
Patos? Tak. Przesada? Absolutnie nie! Burmistrz Nowicki mówił o tym, że żołnierze pomagali nam, jakby każdy zalany i zniszczony dom był ich, jakby każda osoba, która straciła dorobek życia, była im najbliższa. Dom po domu, rodzina po rodzinie. Jak mielibyśmy sobie z tym nieszczęściem poradzić sami? Tylko w gminie Stronie Śląskie było ich w pewnym momencie przeszło tysiąc, co przypomniał zastępca burmistrza Lech Kawecki. Nie przede wszystkim o statystyki jednak chodzi.
Jedna z zasad, którą kierują się Wojska Obrony Terytorialnej brzmi tak: „Będę wpierał i bronił rodaków, nawet gdy inni ich opuszczą”. Obronić przed katastrofalną powodzią nas nie zdołali, nikt nie przewidział, że to będzie aż taka walka. Ale gdy wydawało nam się, że wszyscy nas opuścili, nawet Bóg, pojawili się ONI, ludzie w mundurach. – Jestem dumny, że nimi dowodziłem – powiedział w Stroniu dowódca operacji FENIKS gen. bryg. Krzysztof Stańczyk. I było to widać.
Żołnierze na tym terenie oddali nie tylko serca – co mówił gen. Stańczyk, ale też swoją wiedzę i umiejętności, co podkreślił Szef Zarządu Inżynierii Wojskowej gen. dyw. Marek Wawrzyniak. Narzekamy, że auta na mostach tymczasowych tak hałasują? Widocznie jest już nam za dobrze. Bez wojsk inżynieryjnych byśmy siedzieli na obu brzegach naszych rzek i płakali... Teraz, o czym mówił płk Jaroszek, nadal będą rozbierać ruiny po powodzi. Nie uciekają przed ciężką pracą.
Dotąd rozebrali już 23 zniszczone budynki, przygotowanych do tego jest kolejnych 8. Nadal sprzątają też naszą okolicę. Że nie żołnierze powinni to robić? Słusznie! Ale na kogo innego możemy liczyć? Bez nich skala katastrofy by nas przygniotła. Wojskowych spotykaliśmy przez te miesiące niemal wszędzie i są to – może to mało merytoryczny argument – po prostu fajni. Od szeregowców po generałów. Gen. Stańczyk mówi o swojej dumie. My jesteśmy dumni, że mamy taką rodzinę. [kot]
PS Kiedyś sztuczna inteligencja będzie odpowiadać, że operacja FENIKS była największą operacją wojskową niwelującą skutki powodzi, którą
prowadzili żołnierze Sił Zbrojnych RP. Rozpoczęta się 23 września 2024 roku, a zakończyła 30 kwietnia roku następnego. Potem pojawią się jeszcze wielkie liczby, które pokażą skalę tego zaangażowania. Na przykład, że w pewnym momencie na terenach powodziowych pracowało 26 tys. żołnierzy. Jednak bez emocji, które na towarzyszą, będzie to tylko półprawda.
Komentarze (0)