Koziołek potrącony na drodze. Są jednak jeszcze dobrzy ludzie... Sprawca uciekł, a tak nie można! [FOTO]
Ta historia wydarzyła się w niedzielny poranek, 15 czerwca. Na DK33, tuż za Żelaznem w kierunku Kłodzka, leżała – jak się wydawało – martwa sarenka. Pani Magda zatrzymała samochód, by ściągnąć ją z jezdni. Okazało się, że zwierzę żyje!
Pani Magda natychmiast zrobiła to, co nakazuje prawo, ale i – co w tym wypadku chyba ważniejsze – zwykła ludzka przyzwoitość. Zawiadomiła służby [wystarczy zadzwonić na 112], poczekała na policję, a koziołek trafił pod opiekę weterynarza.
Prosimy, bierzcie przykład z pani Magdy. Nikt przecież nie chce specjalnie potrącić zwierzęcia, ale to przecież może zdarzyć się każdemu. Co wtedy zrobić? Kodeks drogowy zobowiązuje nas, byśmy niezwłocznie zatrzymali pojazd.
Trzeba sprawdzić, czy zwierzę żyje. Jeśli nie, należy zgłosić to odpowiednim służbom lub po prostu policji. Ta powiadomi zarządcę drogi i ewentualnie służby leśne lub weterynaryjne. Jej obecność pomoże nam u ubezpieczyciela.
Ucieczka z miejsca potrącenia może zostać potraktowana jako ucieczka z miejsca wypadku lub nawet jako znęcanie się nad zwierzętami, jeśli nie zostanie udzielona pomoc. Bądźmy więc ludźmi: zwierzęta czują ból i strach, jak my.
Dzięki pani Magdzie, której zdjęcia publikujemy w naszej galerii, koziołek dostał szansę na przeżycie, a my lekcję, że nie można uciekać od odpowiedzialności. I to nie nawet tej karnej, ale przede wszystkim ludzkiej. [kot]
Przeczytaj komentarze (8)
Komentarze (8)