Major Andrzej Drozd, rozstrzelany przez NKWD polski oficer, znowu ma w Lewinie Kłodzkim swój Dąb Pamięci

niedziela, 14.4.2024 23:14 1605 1

Z inicjatywy Stowarzyszenia Obywatelskiego „Kulturalny Zakątek” w Lewinie Kłodzkim znowu rośnie Dąb Pamięci poświęcony majorowi Andrzejowi Drozdowi (1893-1940), polskiemu oficerowi, ofierze zbrodni katyńskiej. Tym razem przy kościele św. Michała Archanioła. Poprzedni dąb, posadzony kilkanaście lat temu, nie przeżył renowacji rynku.

Uroczystość odbyła się w niedzielę, 14 kwietnia, w związku z przypadającym 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Jest on poświęcony pamięci wszystkich osób wymordowanych przez NKWD na mocy decyzji Stalina i naczelnych władz Związku Sowieckiego. Wśród nich był Andrzej Drozd. Kim był oficer, który patrzy na nas z widokówki wydanej przez Stowarzyszenie Historyczne im. 10 Pułku Piechoty?

Urodził się 9 listopada 1893 roku w Nadolanach [powiat sanocki].  W czasie I wojny światowej służył w armii austriackiej i trafił do rosyjskiej niewoli. Od 1918 roku był w Wojsku Polskim i jako żołnierz III Baonu Strzelców Sanockich uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Potem był m.in. oficerem 10 Pułku Piechoty, który przed wojną stacjonował w Łowiczu. Walczył w kampanii wrześniowej.

Jego jednostka była podporządkowana dowódcy Armii „Poznań”, gen. Tadeuszowi Kutrzebie. Major Drozd brał m.in. udział w słynnej bitwie nad Bzurą. Podczas wycofywania się na wschód został wzięty do niewoli przez oddziały sowieckie. Trafił do obozu w Starobielsku. Został zamordowany 14 kwietnia 1940 roku w Charkowie. Jego symboliczny grób znajduje się na cmentarzu katedralnym w Łowiczu.

Łącznie Sowieci skrytobójczo stracili 21 768 niewinnych ludzi. Program edukacyjny „Katyń... ocalić od zapomnienia” jest oddaniem hołdu spoczywających w Katyniu, Charkowie, Miednoje, Bykowni poprzez sadzenie Dębów Pamięci. Jeden dąb ma być podsadzony dla każdej osoby z listy katyńskiej. W Lewinie Kłodzkim rośnie ponownie taki dla majora Drozda. Zamordowanego przez NKWD strzałem w tył głowy.

Warto było przybyć na mszę poprzedzającą uroczystość odprawianą w intencji majora. Proboszcz, ks. Jarosław Nitkiewicz, mówił, że największym darem, który dostał człowiek, jest wolna wola. Skutki tego mogą być jednak takie, jak w Katyniu. – Dzisiaj się coraz więcej mówi, mniej słucha, a słowa coraz mniej znaczą – dodał kapłan. Może więc rzeczywiście lepiej pamięć o bohaterach przetrwa w drzewach?

Niedzielną uroczystość prowadziła prezes Stowarzyszenia Obywatelskiego „Kulturalny Zakątek”Justyna Szełęga, a wspierała ją jej zastępczyni, Halina Tyrawa. Wiersz Feliksa Konarskiego „Katyń” odczytali uczniowie lewińskiej szkoły, a „Ostatni list” Lecha Makowieckiego zaśpiewał Przemysław Kuklis, który wcześniej wraz z kierowanym przez siebie chórem Makrotumia uświetnił mszę.

Pamięć o majorze Andrzeju Droździe znajdzie dobre miejsce. Lewin Kłodzki to wyjątkowa wieś w okolicy, a teren przy kościele to miejsce prawdziwie katolickie, czyli powszechne. Jest tam duże lapidarium, gdzie trwają nagrobki niemieckich mieszkańców. Na kościele wisi tablica poświęcona ostatniemu niemieckiemu proboszczowi, który witał tu polskich osadników. Widać też język czeski. Tu się nie kłamie o historii. [kot]

Fotografia pochodzi ze zbiorów Muzeum w Łowiczu.

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

Karol piątek, 19.04.2024 14:19
A jaki ma to związek z Lewinem Kłodzkim . Pamięć...