[ROZMOWA] "Jak już nie wiadomo gdzie dzwonić, to dzwońcie na Straż Miejską"

czwartek, 13.5.2021 13:22 2520 0

Od 30 lat pracuje w Straży Miejskiej, więc zna zasady funkcjonowania formacji od podszewki. Przez ten czas służba zmieniała się wraz z nim: dojrzała, zmądrzała i nabrała doświadczenia. Jakie wyzwania stawia przed sobą, czy praca w straży to "ciężki kawałek chleba" – o to m.in. pytamy komendanta Straży Miejskiej w Świdnicy, Marka Fiłonowicza.

Nie sposób nie zacząć naszej rozmowy od podstawowego pytania: skąd biorą się negatywne opinie o straży miejskiej? Przyzna Pan, że strażnicy miejscy nie mają dobrej prasy, często są oceniani „jako niepotrzebni”. Zupełnie coś innego mówią jednak liczby: z roku na rok interweniujcie po kilka tysięcy razy. 

Komendant Marek FiłonowiczCały czas obserwujemy, że zaufanie społeczne rośnie, ale niestety ciążą na nas dawne stereotypy, które wciąż są powielane. Ci strażnicy goniący babcię z pietruszką nadal są obecni w świadomości niektórych mieszkańców. Na szczęście ten wizerunek zmienia się na lepsze. Dla nas miarą zaufania społecznego jest ilość zgłoszeń, które  do nas wpływają, a z roku na rok jest ich coraz więcej. Odbieramy telefony, pojawiają się mieszkańcy osobiście a teraz część informacji wpływa do nas drogą elektroniczną. Za co dziękujemy. Cały czas pracuję nad poprawą wizerunku, żeby ci strażnicy byli widoczni na naszych ulicach, oczywiście na tyle na ile pozwala nam skład osobowy. Usłyszałem takie hasło: "Jak już nie wiadomo gdzie dzwonić, to dzwońcie na Straż Miejską". I to jest nasz sukces!

Czy spotykacie się Państwo z agresją słowną i fizyczną w swojej pracy?

- Nie, coraz rzadziej na szczęście się to zdarza. Strażnicy są takim ramieniem zbrojnym, do egzekwowania prawa. Gdy nakładamy na kogoś mandat to oczywiście, że ta osoba nie jest zadowolona. Ale druga strona, która nas wezwała, już tak. Jest to zatem naturalne i taka jest nasza rola. Choć nie ukrywam, że nacisk kładę na to, by jednak najpierw pouczać, a dopiero później karać. Uważam, że jest to lepsza metoda.  Przede wszystkim działalność zdroworozsądkowa. 

Ile w tej chwili osób pracuje w Straży Miejskiej?

W tej chwili pracują u nas 33 osoby. Odliczając z tego zasobu osoby cywilne - obsługa administracyjna i monitoring wizyjny, strażników funkcyjnych, w tym dyżurni,  to przez 7 dni w tygodniu przez 24 godziny pracuje na terenie miasta ok.20 funkcjonariuszy. Pracujemy też w nocy, więc jest czasami ciężko. Zwłaszcza teraz gdy mamy pandemię, i niektórzy pracownicy chorowali, inni byli na kwarantannie.

Jakie wymagania trzeba spełniać, by zostać strażnikiem miejskim? Czym taka osoba musi się wyróżniać?

- Przede wszystkim trzeba zdawać sobie sprawę, że nie jest to łatwa praca. Odbywa się ona kosztem nas samych i naszych rodzin. To pewnego rodzaju misja, więc nie każdy może sprostać codzienności bycia strażnikiem. A umówmy się, kokosów się u nas nie zarabia. Kandydat musi spełnić szereg wymagań formalnych, ale przede wszystkim musi poczuć, że jest na właściwym miejscu.

Jeśli już rozpoczęliśmy temat pandemii koronawirusa. Byliście jedną ze służb, które jako pierwsze ruszyły na pomoc świdniczanom. 

- Wszyscy stanęli na wysokości zadania i pokazali na co ich stać. Naprawdę, jestem bardzo dumny z mojego zespołu. Szli z pomocą, dostarczali żywność, środki czystości, pomagali seniorom- a przecież tez się narażali. Zwłaszcza w tym pierwszym momencie kiedy nie można było nigdzie kupić maseczek czy rękawiczek. Pierwsze kombinezony to były malarskie. Bardzo nam pomógł urząd, ale to naprawdę było pole walki. Przecież ci ludzie narażali swoje życie i zdrowie udzielając pomocy. Docierały do nas słowa podziękowań i to było bardzo budujące, ale to był naprawdę trudny czas.

Jakie działania realizujecie na obecną chwilę? 

- Przede wszystkim skupiamy się na ochronie środowiska i niskiej emisji. Otrzymaliśmy uprawnienia, które pozwalają nam na kontrolowanie palenisk i pobieranie z nich próbek a później wysłanie ich do analizy. To sporo pracy, ale ona ma wymierne efekty. Mieszkaniec z mocy prawa ma obowiązek wpuszczenie strażnika do swojego mieszkania lub domu. Gdyby tego odmówił może odpowiadać karnie.

Czy akcje typu: posprzątaj po swoim psie przynoszą efekty?

- Oczywiście, ze tak! Kiedyś ludzie bali się strażnika, że dostaną mandat. Dziś widzimy, że samo społeczeństwo reaguje i upomina np. sąsiada. Czyli jest wspaniały efekt. Tworzy nam się obywatelskość i współodpowiedzialność za to gdzie żyjemy. Dawniej otrzymywaliśmy my telefony, dzisiaj ludzie sami pilnują innych. I to jest dobre. Wiadomo jednak, że pracy jest sporo, bo niektórzy nadal nie rozumieją, że po swoim piesku trzeba posprzątać, ale i tak poczyniliśmy w tej kwestii krok milowy, a będzie jeszcze lepiej.

Jak ważna w pracy strażników jest współpraca z funkcjonariuszami policji?

- Jest to bardzo ważna część naszej pracy, na co dzień np. mamy wspólne patrole. Jestem też w stałym kontakcie z komendantem powiatowym i jego współpracownikami. Dogadujemy się dobrze na każdym poziomie, o każdej porze dnia i nocy.

Jakie cele stawia sobie Pan jako komendant?

- Jeśli pandemia nie przestawi nam szyków to nasze 35-lecie będzie niezłym podsumowaniem naszej pracy, i ukoronowaniem działalności. Chcemy nadal edukować społeczeństwo, pracować nad naszym wizerunkiem. Wśród planów, które chce zrealizować to wejście m.in. we współpracę z gminą Świdnica, bo przecież tereny tego samorządu okalają nasze miasto. Myślę, że miałoby to wymierne korzyści dla obu stron. Sporo pracy i wyzwań przed nami, ale nie mam wątpliwości, że ze wszystkim sobie poradzimy.

Dziękuję za rozmowę.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)