2,5 miliona strat dla miasta przez Inwestycje Świdnickie? Trwa śledztwo

2,5 miliona złotych - tyle miało stracić miasto Świdnica przez powołaną w latach 2006-2013 miejską spółkę, Świdnicki Park Przemysłowy, który został przekształcony w Inwestycje Świdnickie. Doniesienie złożone przez pełnomocnika Gminy Miasto Świdnica będzie badać Prokuratura Okręgowa. 

- 1 lipca prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i nadużycia uprawnień w związku z funkcjonowaniem spółek. Postępowanie jest na wstępnym etapie. W tej chwili przesłuchujemy świadków, sprawdzamy bardzo obszerną dokumentację - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej, Tomasz Orepuk.

Śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom.

W ubiegłym roku po rozpoczęciu przez Komisję Rewizyjną kontroli dokumentacji, były już prezes Inwestycji Świdnickich, Ryszard Wawryniewicz stwierdził, że była to typowa ustawka i próba manipulacji opinią publiczną. Wtedy zapowiedział także pozew przeciwko Józefowi Daleszyńskiemu oraz zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego niedopełnienia obowiązków, również przez przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Tego nigdy nie zrobił.

Przypomnijmy: kapitał spółki wynosił 3 290 000, stratę odnotowano na poziomie 608 597,00. W wartość strat weszły koszty płac, podatki, ZUS.  Pensja dla prezesa  wyniosła 224 727,95, dla dyrektora ds.operacyjnych 63 847, 94, dla pracownika spółki 68 657,98 złotych. Poprzez próbę unieważnienie przez prezydenta uchwały likwidującej spółkę, ponoszono kolejne zbędne koszty.  W sumie ponad 70 tysięcy złotych. Dochodzą do tego jeszcze koszty związane m.in z funduszem pracowniczym. Dla radnych niezrozumiałe było także wydatkowanie pieniędzy na imprezy kulturalne. Inwestycje Świdnickie wsparły: Europiknik za 2460 zł z Vat, Edycja Międzynarodowych Świdnickich Nocy Jazzowych 10 tysięcy złotych. Zlecono także wykonanie 3 obrazów.

- Na początek jako spółce przekazano nam pewien kapitał i grunty. Moją rolą było powiększenie tych dóbr i wypracowanie jakiś zysków. Dlatego też wystawiłem na sprzedaż działki, których wartość najpierw została wyceniona poprzez operat szacunkowy i z naddatkiem wystawiliśmy je na sprzedaż. Pojawili się kupcy, którzy zapłacili cena końcową z postąpieniem. Powstały tam hale i nowe miejsca pracy. Nie dostałem również żadnej odprawy. Mogłem oczywiście pracować do końca i pobrać taką: jedną za kontrakt menadżerski, drugą z kodeksu pracy, za 3 miesiące wypowiedzenia. Nie zrobiłem tego jednak, bo dużo wcześniej złożyłem sam wypowiedzenie. Wszystkie dokumenty trafiły do Urzędu Miasta. Nie wiem jak pracuje komisja, że nie może się ich doszukać. Ja nie widziałem ich przez 3 lata. Ta zagrywka polityczna to nic innego jak potwarz i próba dyskredytacji. Co do tych etatów, to przewodniczący zapomniał dodać, że te dwie osoby miały pół etatu w urzędzie i pół etatu w spółce. Nie zatrudniałem nowych osób, tylko pracowałem ze składem z urzędu - wyjaśniał rok temu Wawryniewicz.

O komentarz poprosiliśmy Wojciecha Murdzka, obecnie posła, wcześniej prezydenta Świdnicy.

- To doniesienie to przejaw zwykłej złośliwości i nic więcej. Wysiłek włożony w przygotowanie aquaparku, co trzeba powiedzieć głośno, został zwyczajnie zmarnowany, pieniądze też. Nic więcej nie mogę powiedzieć, ponieważ nie znam dokładnie szczegółów zawiadomienia - mówi Wojciech Murdzek.

Czytaj także:

 Kto zarobił na Inwestycjach Świdnickich? Dokumenty sprawdza komisja

[WIDEO] "Nieświeże kotlety"- Wawryniewicz będzie pozywał i walczył o dobre imię

Fakty i mity dotyczące Inwestycji Świdnickich-jest informacja komisji