Joanna Brodzik - kobieta spełniona

sobota, 15.11.2014 10:13 8111 0

Najważniejszą jej rolą w życiu jest ta, która przyszła 6 lat temu - bycie matką bliźniaków. O swojej miłości do dzieci i gotowania, marzeniach, trudnej drodze do dorosłości i bycia aktorką, o szczerej nienawiści do tzw. bywania a także o spełnieniu i tęsknocie, 14 listopada w sali Teatru Miejskiego opowiadała znana, polska aktorka Joanna Brodzik.

W sumie zagrała role w kilkunastu serialach i kilku filmach. Niedawno po raz pierwszy od 12 lat stanęła na deskach teatru, by wcielić się w lesbijkę w spektaklu „ Di, Viv i Rose”. Do najbardziej znanej roli Brodzik zalicza się Kasia z serialu „Kasia i Tomek”, która jak się później okazała nie była przełomowa tylko w życiu zawodowym , ale i prywatnym. To na planie tego serialu najpierw się zaprzyjaźniła a później pokochała swego obecnego partnera, ojca swych dzieci Pawła Wilczaka.

- Byłam wychowywana prze mamę i babcię. I podejrzewam, że to właśnie zaważyło na mojej dalszej drodze. Zabawy z babcią, które poruszały moją wyobraźnię. Później poszło już klasycznie. Były konkursy recytatorskie, grupa teatralna. Mniej więcej w drugie klasie liceum mój wybór już się wyklarował. Postanowiłam zdawać do szkoły aktorskiej, choć miałam świadomość, że jest to bardzo trudne. Jak się okazało później miałam rację. Na 12 wolnych miejsc na pierwszym roku było, aż 500 chętnych. Egzamin składa się z 3 etapów: przygotowanie własnego tekstu i jego interpretacja, drugi etap jest ruchomo-muzyczny. Na nim dowiadujemy się, że nic nie umiemy, mamy wady zgryzu, wymowy, przerośnięte migdały, krzywą przegrodę nosową i w ogóle jesteśmy tragiczni. Do 3 przepuszczanych jest 50 osób. I tu liczy się wiedza ogólna z naciskiem na tą o teatrze. Dostałam się, za pierwszym razem – mówiła Joanna Brodzik.

Początki życia w Warszawie dla aktorki były bardzo trudne. Obce miasto, zero przyjaciół i rodziny, daleko do domu i zwykła bieda.

- Pamiętam sytuację, że moi majętni koledzy z roku wyjechali na taką długą przerwę a mnie nie stać było na bilet do domu i zostałam zupełnie sama w obcym mieście, bardzo nieprzyjaznym mi wtedy. Moja racja żywnościowa wtedy to serek wiejski i 2 jabłka. Te wydarzenia zahartowały mnie na całe życie. Jestem dzięki temu silniejsza i łatwiej mi jest pokonywać trudności – podkreślała Brodzik.

Zapytana o swojego mentora, który jest dla niej drogowskazem w życiu zwodowym bez wahania wskazała na Jurka Bogajewicza - reżysera serialu „Kasia i Tomek”. - To Jurek właśnie dał mi niesamowite poczucie wolności i wartości kiedy obsadzał mnie w roli Kasi. Nauczył mnie inaczej patrzeć na pracę aktora, potrafił wykrzesać ze mnie to o co nawet bym się nie podejrzewała. No już nie wspomnę o tym, że przefarbował mnie na blond i jak widać tak już zostałam - dopowiada aktorka.

Aktorka nie unikała także odpowiedzi na pytania te najbardziej prywatne. O swojej relacji z Pawłem Wilczakiem powiedziała:- Drodzy Państwo w dzisiejszych czasach kiedy wszystko staje się jednorazowe, a po jednym kryzysie pary rozwodzą się ja wyznaję zasadę: Nic prostszego poszukać nowego, nic trudniejszego wytrwać w starym. I tego się trzymam.

Pracując na planie serii „Nad Rozlewiskiem” nie sposób było uniknąć pytania o zmarłą niedawno, wspaniałą aktorkę Małgorzatę Braunek, która grała filmową matkę Joanny Brodzik. Dla wielu fanów serialu, przedwczesna śmierć serialowej Basi była ciosem.

- Jej odejście jest dla nas bardzo trudnym doświadczeniem. Wczoraj autoryzowałam plakat z serialu i na nim Małgosi już nie ma. To był wspaniały człowiek. Osoba całkowicie pozbawiona egotyzmu, nieprawdopodobnie dobra - wspominała ze łzami w oczach aktorka.

Po pytaniach od prowadzących przyszedł czas na te od widowni. Pierwsze z nich dotyczyło najtrudniejszej roli aktorki i marzeń.

- To umierająca matka w filmie Bogusława Lindy „Jasne błękitne okna”. Przepuszczanie przez siebie emocji człowieka cierpiącego niewiarygodnie, który umiera i zostawia swoją małą córeczkę było bardzo trudne. Przez wiele godzin po tej scenie musiałam dochodzić do siebie. Co do marzeń. Chciałabym mieć szansę dożycia starości i korzystania ze swojej mądrości w dobrym zdrowiu. To wszystko – opowiadała.

Kolejne pytanie dotyczyło bywania aktorki na czerwonym dywanie.

- Nienawidzę. Naprawdę, to jest koszmar. Proszę sobie wyobrazić najlepszego sylwestra na jakim Państwo byli pomnożyć to przez sto i dodać setki błyskających fleszy. Odezwać się nie wolno, bo wtedy źle się wychodzi. Rzadko bywam, a jeśli już muszę to jest to dla mnie katorga. Nie mogę zrozumieć jak inne osoby to lubią i twierdzą, że jest to fajne – skomentowała Joanna Brodzik.

Po zakończeniu pytań przyszedł czas na wspólne zdjęcia i autografy z czego przybyli świdniczanie chętnie korzystali.

Spotkanie z Joanną Brodzik odbyło się w ramach Alchemii Teatralnej.

 

Zapowiedź wideorelacji:

 

 

Wkrótce więcej.

bj, mm

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)