Pracownicy schroniska dla bezdomnych grożą odejściem. Brakuje środków ochrony osobistej, sytuacja jest dramatyczna
Świdnickie schronisko dla bezdomnych im.Św. Brata Alberta zostało podstawione pod ścianą. Nie ma ani maseczek dla pracowników, ani kombinezonów czy płynów do dezynfekcji. 25 marca jeden z podopiecznych placówki trafił do szpitala zakaźnego z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
- Oczywiście zamówiliśmy maseczki od jednej z firm, ale do dzisiaj nie zostały wysłane. Mamy w tej chwili 150 podopiecznych i 25 pracowników. Nikt nie chce narażać swojego zdrowia i życia. Dziś otrzymałam 20 maseczek, ale jest to kropla w morzu potrzeb - mówi Gabriela Kowalczyk, prezes świdnickiego schroniska dla bezdomnych.
W tej chwili sytuacja jest bardzo trudna. Pracownicy grożą odejściem.
- Nie dalej jak wczoraj pogotowie z objawami z układy oddechowego zabrało od nas jednego pana. Gdyby się okazało, że jest zarażony, musimy zamknąć schronisko. Wtedy wszystkich podopiecznych wyślemy pod urząd, ponieważ pani prezydent ani nikt z zarządzania kryzysowego nie chce nam pomóc - mówi Gabriela Kowalczyk.
Wszystkie firmy lub osoby prywatne dysponujące rękawiczkami, maseczkami, środkami dezynfekującymi proszone są o kontakt pod numerem telefonu: 609 498 848.
Przeczytaj komentarze (17)
Komentarze (17)