2 miliony złotych na sieć kanalizacji sanitarnej z przyłączami w Strzelcach

piątek, 10.7.2020 03:00 2523 2

Promesę na kwotę 2 milionów złotych na sieć kanalizacji sanitarnej z przyłączami w miejscowości Strzelce odebrali dziś wójt Gminy Marcinowice Stanisław Leń i prezes Zakładu Usług Wodnych i Komunalnych Jacek Taratuta. Umowa na realizację zadania została podpisana  29 czerwca tego roku, a 9 lipca nastąpiło przekazanie placu budowy głównemu wykonawcy.  

Dofinansowanie zostało wręczone  podczas spotkania z samorządowcami subregionu wałbrzyskiego w Łagiewnikach przez Wicemarszałka Województwa Dolnośląskiego Grzegorza Macko, Wicewojewodę Dolnośląskiego Jarosława Kresę, Senatora RP Aleksandra Szweda i Dyrektor Wydziału Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Izabelę Woronowicz .

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

piątek, 10.07.2020 22:24
Obecny Student CH - Executive MBA Obecnie zajmuje stanowisko managerskie w...
piątek, 10.07.2020 22:13
Krzysztof Popiel 3 lipca o 18:29 · PODŁOŚĆ WŁADZY - część I Andrzej przywitał się ze mną serdecznie i skinął głową w kierunku komputera. Zobacz – powiedział i zajął się strojeniem gitary. Odświeżyłem myszką ekran i pojawił się artykuł . „Ppłk Krzysztof Olszowiec zmarł 29 stycznia 2018r. w wieku 54 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. W 2017r. zmniejszono mu emeryturę. Podpułkownik Biura Ochrony Rządu w latach 2005-2008 był szefem ochrony prezydenta Kaczyńskiego i jednym z jego najbardziej zaufanych współpracowników. „ To mój zaufany człowiek. Proszę go traktować, jakby był w randze ministra” – miał wg. „Newsweeka” mówić o Olszowcu Lech Kaczyński. Po odejściu z BOR w 2009 roku był szefem pionu ochrony w ambasadzie RP w Paryżu. Olszowiec został objęty zapisami ustawy dezubekizacyjnej , bo zaczął pracę w BOR w kwietniu 1988 roku, krótko przed demokratycznymi przemianami. Według byłych funkcjonariuszy BOR rozmawiał z prezydentem o ustawie w listopadzie 2017 r. podczas wizyty Andrzeja Dudy w Paryżu. - Krzysiek rozmawiał z prezydentem, ale nie uzyskał wsparcia – mówi jeden z nich. Były szef BOR Mirosław Gawor podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że Olszowiec pracował z Kaczyńskim kilkanaście lat, od czasu gdy polityk był prezesem Najwyższej Izby Kontroli. - Był wtedy kierowcą. Sam delegowałem go do pracy przy śp. Lechu Kaczyńskim - opowiada Gawor. Dodaje, że łączyły ich bliskie relacje, a gdy polityk został prezydentem zdecydował, że zaufany borowiec zostanie jego szefem ochrony. - W Pałacu Prezydenckim na porannych naradach spotykali się wszyscy ministrowie i szef ochrony. Krzysiek z Andrzejem Dudą (wówczas był prezydenckim ministrem - przyp.WP) był po imieniu. W sytuacji, gdy potrzebował pomocy, bo walczył z chorobą środowisko związane z prezydentem pozbawiło go środków na leczenie – mówi Gawor. O rozmowę Dudy z Olszowcem zapytaliśmy prezydenckiego rzecznika Krzysztofa Łapińskiego, który nie chciał sprawy komentować. Rzecznik zaznaczył, że prezydent złożył kondolencje w mediach. Dodał, że PAD miał zaplanowaną wizytę na Litwie, a na pogrzebie w jego imieniu wieniec mieli złożyć przedstawiciele Biura Bezpieczeństwa Narodowego.” - I co o tym myślisz? - zapytałem Andrzeja po przeczytaniu artykułu. - Nie masz chyba najmniejszych wątpliwości, że przeszłość pułkownika Olszowca była precyzyjnie sprawdzana zanim znalazł się w gronie osób ochraniających Prezydenta Kaczyńskiego. Gdyby zwalczał opozycję w latach PRL nie przeszedł by pozytywnie weryfikacji i nie było by dla niego miejsca w służbie BOR, ani jakiejkolwiek innej. Przyszedł do Prezydenta Dudy po świadectwo prawdy dla siebie i innych funkcjonariuszy, których znał, którzy również ochraniali Prezydenta Kaczyńskiego, mieli sprawdzoną, nieposzlakowaną opinię. Prezydent Duda odciął się jednak od prawdy i podpisując ustawę dopisał się do listy oprawców - Polskiego żołnierza, funkcjonariusza BOR, milicjanta i strażaka - parlamentarzystów PiS, którzy ustawę w Sali Kolumnowej przegłosowali. Kodeks karny określa czym jest czyn przestępczy oraz jakie są jego znamiona. Autorzy tej oprawczej ustawy stworzyli pojęcie „służby na rzecz totalitarnego reżimu” , która została skierowana przeciwko emerytowanym obrońcom granic, stojącym na straży porządku publicznego milicjantom, funkcjonariuszom BOR i walczącym z pożarami w okresie PRL-u strażakom. Gdy istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, należy powiadomić prokuraturę, która w oparciu o przesłany materiał dowodowy może wnieść oskarżenie do sądu. Tutaj przyjęto zasadę „ dajcie człowieka, a ja na niego paragraf znajdę.” Sprawujący najwyższe władze w RP włącznie z PAD użyli w odniesieniu do nas „języka nienawiści” , a by uwiarygodnić słuszność ustawy mówili o dziejowej sprawiedliwości nazywając nas oprawcami i pokazując w tym samym czasie w tv pałowany przez ZOMO protestujący tłum w latach 80-tych doskonale wiedząc, że naszego udziału w tym akcie represji, nie było. Wszyscy , którzy w tamtym okresie przeszli szkolenie związane z pracą operacyjno-rozpoznawczą począwszy od plutonowego poprzez chorążego, kończąc na oficerze zostali objęci ustawą. To szkolenie jak w naszym przypadku było przeprowadzane pod kątem ujawniania osób, które mogą nosić się z zamiarem nielegalnego przekroczenia granicy państwowej, umiejętności prowadzenia rozmów na ten temat z mieszkańcami pogranicza. W tych szkoleniach nie uczestniczyli łącznościowcy, kierowcy , szefowie strażnic i dobrze, że chociaż ich złodziejska ustawa nie objęła. Już przed wejściem wymienionej ustawy, która obniżyła nam posiadane emerytury lub renty, jej autorzy podawali jaką kwotę uda im się w ten sposób zaoszczędzić. Ustawa przyjęta przez parlamentarzystów PiS nie ma unormowania konstytucyjnego. Złamano wiele praw zapisanych w Konstytucji RP, a przede wszystkim zasadę domniemania niewinności oraz poprzez zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Parlamentarzyści PiS uznali się za właściwych do ferowania wyroku, który wydali określając termin jego wejścia w życie. „Oprawcza ustawa” najdotkliwiej objęła tych, którzy odeszli ze służby przed 1989r. Wysokość pierwszego otrzymanego po obniżeniu świadczenia dla tych najczęściej w sędziwym wieku ludzi wyniosła niespełna 900 zł. netto. Na dzień dzisiejszy w prowadzonej tzw. „białej księdze” udokumentowanych jest blisko 60 zgonów związanych z „oprawczą ustawą” PiS. Są wśród nich zawały, samobójstwa, a nawet w związku z brakiem środków finansowych zaprzestanie przyjmowania leków, w wyniku czego nastąpił zgon. - Są ludzie, dla których wydanie świadectwa prawdy nie stanowi problemu – wtrąciłem. Jednym z nich jest figurujący w Encyklopedii „Solidarności” Pan Warcisław M. który w związku z prowadzoną działalnością w Konfederacji Polski Niepodległej, Solidarności Walczącej był, podobnie jak i jego rodzina represjonowany ze strony służb specjalnych PRL. Nazwiska swoich prześladowców pamięta i wymienia. To właśnie on był „mózgiem” organizacji kontaktów i spotkań Solidarności Polsko – Czeskiej, które odbywały się na wspólnych szlakach turystycznych biegnących wzdłuż granicy polsko-czechosłowackiej na odcinku Strażnic WOP Lądek Zdrój i Stronie Śl. i przerzutu, a w zasadzie przekazania sobie materiałów przez kurierów, do czego byli wykorzystywani w głównej mierze ze strony polskiej Przewodnicy Sudeccy, nie dokonując nielegalnego przekroczenia granicy państwowej. Realizując to zadanie najważniejszym było pokonanie kilkunastu kilometrów pieszo do i od granicy z tzw. „nielegalną bibułą” w plecaku. W przesłanym w sierpniu 2017r. przeze mnie odwołaniu do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz sądu Pan Warcisław M. opiniuje: „ Pomimo podejrzeń, że jestem w tą działalność zaangażowany nie spotkałem się z sytuacją ze strony ppor. WOP i podległych mu żołnierzy np. przeszukania przenoszonego przeze mnie bagażu. Podobnie było i w przypadku kurierów. Zdarzało się, że byli legitymowani, ale nie przeszukiwano im nigdy bagażu choć wiem, że wiedzieli ( w sierpniu 1987r. odbyło się na odcinku Strażnicy WOP Lądek Zdrój – Góra Borówkowa spotkanie działaczy Solidarności Polsko – Czeskiej, niektórzy z jej uczestników m.in. Zbigniew Bujak, Jacek Kuroń zostali wylegitymowani przez żołnierza WOP), że przez granicę mogą być kolportowane tzw. nielegalne wówczas wydawnictwa lub inne materiały czy nawet przerzucane osoby. Obawialiśmy się szczególnie doraźnych patroli granicznych organizowanych przez Sudecką Brygadę WOP w Kłodzku. Jeśli chodzi o miejscowych żołnierzy: mieszkaliśmy w jednej miejscowości, nasze dzieci chodziły do tych samych szkół, czasem miałem wrażenie, że staramy nie wchodzić sobie w drogę co w tej sytuacji można określić mianem pomocy”. Gdy minął rok od mojego odwołania w trakcie jednego ze spotkań Fundacji Polsko-Czesko-Słowackiej, która ma siedzibę w Kłodzku, zapytałem Pana Warcisława M. czy w związku z jego opinią kontaktował się z nim ktoś w celu potwierdzenia dokumentu, czy też złożenia dodatkowych dokumentów procesowych. Odpowiedział mi, że nie i po chwili dodał, że podobnie jak inni działacze opozycji, na początku lat 90-tych, był wielokrotnie w Instytucie Pamięci Narodowej . Tam podawali jak przebiegała ich opozycyjna działalność, a także wymieniali nazwiska funkcjonariuszy ze strony których byli represjonowani i ich rodziny. Andrzej , to właśnie w dużej mierze, dzięki tym zeznaniom usunięto lub odeszli sami nie poddając się weryfikacji , na początku lat 90-tych, ponad 30 tys. funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL, głównie wywodzących się z SB. - Jak widzisz Krzychu, władza na użytek indywidualny swój, a także chwałę partii swej PiS postanowiła po upływie ćwierć wieku od tych wydarzeń, gdy i świadków niewielu, dorobić około 40 000 UB-eków korzystając z pełni swej władzy i podległych środków masowego przekazu, nie oglądając się na Konstytucję RP. - Wiesz Andrzej, na myśl mi nie przyszło, że to tak może się potoczyć. Stan wojenny zastał mnie w Strażnicy WOP w Tłumaczowie . O godz. 9.00 przyjąłem dyżur, z którego po godzinie zostałem zdjęty, gdyż mógł go pełnić żołnierz zawodowy, a ja wówczas byłem jeszcze kapralem służby zasadniczej. Wraz z 3 powołanymi rezerwistami zostaliśmy wyznaczeni do służby 22.00 – 6.00 i 14.00-18.00 i tak dzień w dzień, noc w noc, gdyż czas na odpoczynek nie mógł być krótszy od czasu służby, a ta wynosiła 12 godz. dziennie lecz jednorazowo nie dłużej niż 8 godz. Temperatura o 22-giej minus 17, nad ranem minus 22. Dziś usłyszysz jednak z ust rządzących, że mieliśmy przywileje. Może Ci z WRON, ale nie my. Szacunek do munduru, serdeczność mieszkańców Tłumaczowa , wymiana „Szczęść Boże” w wigilijną mroźną noc 81 oraz fakt, że „Ochrona granic Ojczyzny jest zaszczytnym obowiązkiem” zdecydowała o pozostaniu w służbie zawodowej. Później była Strażnica WOP Pstrążna i Błędne Skały, które były rejonem mojej służbowej odpowiedzialności. Tam miałem pierwsze zatrzymania sprawców nielegalnych przekroczeń granicy i zostałem wytypowany na egzamin do WSO w Legionowie, gdzie w tym czasie oprócz 11 plutonów szkolonych na rzecz milicji był jeden szkolony dla potrzeb WOP. Po jej ukończeniu w lipcu 1987r. zostałem skierowany do Strażnicy WOP Lądek Zdrój na stanowisko zastępcy dowódcy. Początkowy okres to zapoznanie się z przebiegiem linii granicy państwowej, ludnością pogranicza. W tym czasie za nielegalne przekroczenie granicy państwowej dwukrotnie zatrzymałem oficerów Armii Radzieckiej, którzy przebywali w Sanatorium Armii Radzieckiej w Lądku Zdroju i czuli się jak u siebie w domu, nie zważając czy są po polskiej czy czechosłowackiej stronie granicy. Strzegłem granicy mojej Ojczyzny i żadne sojusze z ZSRR nie mogły mieć wpływu na moje działanie. - I słusznie, wtrącił Andrzej, żołnierz Ojczyzny nie wybiera, on Jej służy, bo Ojczyzna to nie oblicze Prezydenta Jaruzelskiego czy też Prezydenta Dudy. Dla mnie Ojczyzna to głos mamy wołającej mnie z podwórka na kolację, radość córki stawiającej pierwsze kroki, którą z uśmiechem asekuruje żona i sylwetka Taty, którą moja pamięć coraz słabiej obejmuje. - To prawda co mówisz, ale społeczeństwo służby mundurowe kojarzy z władzą w okresie, w którym służy. To nie do końca tak jest. W latach 1998 – 2002 pełniłem funkcję Wice Przewodniczącego Rady Powiatu Kłodzkiego, gdzie koalicję tworzyło AWS, Unia wolności i Przymierze Społeczne, a SLD choć zdobyło najwięcej mandatów (23) było w 60 – osobowej radzie w opozycji. W 2001r. wybory parlamentarne wygrało SLD. Na odprawie przed wyborami samorządowymi 2002r. w Sudeckim Oddziale Straży Granicznej przypomniano nam, że nie możemy być członkami partii politycznej, ale możemy kandydować jako sympatycy. Polecono przesłać kto, do jakiego samorządu i z jakiego ugrupowania będzie ubiegał się o mandat. W tym okresie ze struktur AWS i Unii Wolności zaczęły powstawać struktury PiS i PO. W tym czasie listy przez koalicję PO i PiS ( trwała w powiecie kłodzkim do 2009r.) były układane w porozumieniu, tak , by pokonać SLD. W październiku 2002r. w wyborach do samorządu powiatowego, w gminach Lądek Zdrój i Stronie Śl. uzyskałem 3-ci wynik. Mandat zdobyła startująca z tego samego ugrupowania („ Nasza Mała Ojczyzna” – popierane przez PO) Pani Anna M. Niedługo po wyborach (styczeń 2003r.), w trakcie procesu łączenia Strażnic Lądek Zdrój i Stronie Śląskie na wniosek Biura Spraw Wewnętrznych skierowano do strażnicy kompleksową kontrolę. W jej trakcie stwierdzono, że jedna z notatek o charakterze niejawnym sporządzona na komputerze przez podległego mi funkcjonariusza nie została zapisana na dyskietce i można ją odczytać z twardego dysku. Pod koniec kontroli Komendant Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej w Kłodzku wezwał mnie do siebie i powiedział, że Biuro Spraw Wewnętrznych w związku z zaistniałą sytuacją nie wyrazi zgody na przyznanie mi certyfikatu bezpieczeństwa pozwalającego na dostęp do informacji niejawnych, choć w jego ocenie przewinienie kwalifikuje się co najwyżej na upomnienie. Wybierał się na odprawę roczną i stwierdził, że porozmawia w tej sprawie z komendantem Głównym Straży Granicznej – gen. Józefem K. Po powrocie stwierdził, że Komendant Główny akceptuje wniosek komisji kontrolującej. Tak wyglądało działanie władzy w okresie o którym mówimy, że żyliśmy w demokratycznym państwie. Za czasów rządów SLD funkcjonariusz nie mógł bezkarnie , korzystając z biernego prawa wyborczego wyrazić swojej sympatii politycznej zdobywając głosy dla politycznego przeciwnika SLD.To był wyrok na moją osobę. Nie mając innego wyjścia złożyłem rezygnację z zajmowanego stanowiska Komendanta Strażnicy. Jesienią 2005r. pełniłem z ramienia Partii „PiS” funkcję męża zaufania oraz zastępcy przewodniczącego komisji wyborczej w Lądku Zdroju w wyborach do sejmu i senatu, a następnie prezydenckich. Poszukiwałem osób obdarzonych empatią, czułych na ludzkie problemy. Jedną z nich była koleżanka Irena F . Startując z list PiS zdobyła jesienią 2006r. 249 głosów ( ja dla PiS 240) i mandat radnej powiatu kłodzkiego. SLD na terenie naszego obwodu wyborczego po raz kolejny pozostał bez mandatu. - Ale jaja - nie wiedziałem , że masz tak bogatą działalność na rzecz PiS – powiedział Andrzej - Uwierz mi Andrzej, że wówczas nawet na myśl mi nie przyszło, że podłość i skur…syństwo można prawem i sprawiedliwością nazwać. Mjr rez. SG, por. rez. WOP - Krzysztof POPIEL