Recenzja spotkania z Adamem Lizakowskim w Klubie Seniora w Świdnicy

czwartek, 14.12.2023 10:15 385 0

Wydany przez Literary Vaves w Londynie tom wierszy Adama Lizakowskiego, Gdybym twą miłość miał Ameryko! Doczekał się kolejnej promocji, tym razem 8 grudnia tego roku w siedzibie Klubu Seniora na Osiedlu Młodych w Świdnicy. Tom składa się z wielu wierszy o Ameryce, Polsce, Polakach w Chicago i Kalifornii, kilku zdjęć czarnobiałych wieżowców chicagowskiego śródmieścia oraz posłowia napisanego przez Alicję Wołowicz, która pisze tak:

Adam Lizakowski opisuje prace emigranta w polskim Chicago jak nikt dotąd. Zwykle prozatorski w swoich wierszach, tutaj potrafi wykrzesać odrobinę poezji z jak najbardziej niepoetyckiego ludzkiego trudu. Praca nie jest tylko heroicznym wysiłkiem ciała i umysłu, ale także „raison d’etre emigranta, drogą do akceptacji w Ameryce”. (82).

Lizakowski opowiada w wierszach przede wszystkim o swoim życiu na emigracji, jego emigracyjnych doświadczeniach człowieka, który patrzy na wyidealizowaną Amerykę nie jak na raj, ale jak na miejsce do którego tysiące ludzi tęskni, bo wydaje im się, że tam będzie im łatwiej żyć. Poprzez opowiadanie o sobie pisze o takich samych marzycielach jak on, którzy opuścili ojczyznę za chlebem ponad 40 lat temu w dobie rodzącej się „Solidarności”, a którzy spotkali się z brutalną rzeczywistością.

Te niezwykle interesujące spotkanie z amerykańską rzeczywistością a także ostre spojrzenie twórcy na życie emigrantów za oceanem, uświadomiło zebranym, że wszędzie jest dobrze, ale bez ciężkiej pracy trudno jest żyć niezależnie od miejsca zamieszkania. Wypełniona po brzegi sala w Klubie Seniora żywo reagowała na poezję twórcy z Chicago, którego wiersze wywarły spore wrażenie na zebranych.

Kończąc, warto odnotować, że okładka tomu pokazująca Chicago jest bardzo ładna – jej minimalizm doskonale dopełnia treść wierszy. Na niej też autor bardzo się skupił w objaśnił zebranym, dlaczego są na niej tory, które jak wyjaśnił są najważniejsze w powstawaniu miasto, bo dzięki nim emigracji mogli do Chicago dotrzeć. Także tysiące wagonów z krowami z południa Stanów, czyniąc z miasta największa rzeźnię świata, której zawsze była praca dla przybyszy.

Zdjęcia dzięki uprzejmości pani Ani.

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)