750-lat tradycji górniczych w Złotym Stoku i zagadka katastrofy w Złotym Ośle

piątek, 3.11.2023 13:30 2458 1

Dwa dni pełne ciekawych referatów na temat górnictwa, nie tylko w Złotym Stoku, a dodatkowo koncert Górniczego Chóru Męskiego z Lubina oraz zwiedzanie Sztolni Orchowa. Międzynarodowa Konferencja Naukowa „750 lat Tradycji Górniczych Złotego Stoku” należała do udanych i przyniosła sporo inspirujących historyków treści. 

 

Podczas weekendu 28 i 29 października na terenie Kopalni Złota w Złotym Stoku odbyła się Międzynarodowa Konferencja Naukowa „750 lat Tradycji Górniczych Złotego Stoku”. Organizatorami byli Kopalnia Złota w Złotym Stoku wraz z Fundacją Księstwo Ziębickie oraz Bartosz Grygorcewicz z Archiwum Państwowego we Wrocławiu oddział w Kamieńcu Ząbkowickim.

Spotkanie przyciągnęło miłośników lokalnej historii oraz zagadnień związanych z kopalniami i górnictwem, choć w referatach poruszane były także tematy związane z historią i rozwojem samego miasteczka Złoty Stok.

Jak mówił w słowie wstępu Bartosz Grygorcewicz, górnictwo w Złotym Stoku związane jest z cystersami z Kamieńca Ząbkowickiego.

- W efekcie kolonizacji prowadzącej w drugiej połowie XIII wieku w północnej części Gór Złotych przez klasztor cystersów w Kamieńcu Ząbkowickim, przy wsparciu wrocławskiego księcia Henryka IV Probusa, powstały wsie Chwalisław (Villa Folmeri), Laski (Villa Henrici) oraz Mąkolno (Meifridi Villa). Wśród osadników znaleźli się zapewne górnicy z Saksonii, którzy w dolinie Złotego Potoku oraz wschodnim zboczu Góry Haniak rozpoczęli prace poszukiwawcze związane z eksploatacją rud metali. Efekty musiały okazać się na tyle opłacalne, że w grudniu 1273 roku książę wrocławski Henryk IV Probus wystawił dla kamienieckich cystersów dokument zezwalający na wolną eksploatację złóż metali, w tym złota na ziemiach należących do klasztoru. Uregulowania prawne dotyczące statusu górnictwa stały się czynnikiem miastotwórczym dla Złotego Stoku, który powstał pod koniec XIII wieku, pierwotnie jako osada górnicza, a następnie miasto.

Stąd właśnie obchodzony jubileusz 750-lecia górnictwa w Złotym Stoku. Choć jak się okazuje, już prawie 100 lat temu świętowano 1000-lecie działalności górnictwa w 1933 roku podczas obchodów 50-lecia istnienia firmy Arsenik – Berg  und Huttenwerk „Reicher Trost”.

- Obchodzimy dzisiaj 750-lecie działalności górniczych w Złotych Stoku, a w 1933 roku obchodzono 1000-lecie działalności górniczych. Dlaczego? Ówczesny właściciel kopalni postanowił zrobić fetę, święto górnicze nawiązując do pewnych znalezisk, które zostały dokonane podczas drążenia sztolni Gertruda na początku XX-wieku. W obrębie kopalni, kiedy powstawały nowe budynki, za budynkiem, gdzie obecnie znajduje się muzeum górnictwa, odnaleziono jakieś stare wyrobiska górnicze – mówił Michał Stysz podczas swojej prelekcji „Złoty Stok jako ośrodek górnictwa w Sudetach”.

Największy rozkwit górnictwa w Złotym Stoku przypada na XVI wiek, kiedy wydobycie złota stanowiło 8% wydobycia europejskiego, wydobywano średnio 100 kilo złota rocznie. W rejonie Złotego Stoku działało około 145 kopalń i około 20 hut. Kopalniami zarządzała wtedy rodzina Fuggerów.

W tym okresie doszło do głośnej ostatnio medialnie katastrofy z 1565 roku. W sztolni „Złoty Osioł” miał się zawalić główny szyb wydobywczy. Na różnych poziomach miało się tam znajdować od 59 do 99 górników, którzy zostali zasypani. Fuggerowie mieli nie prowadzić akcji ratowniczej, twierdząc, że byłaby zbyt kosztowna, a górnicy i tak na pewno zginęli. Prawdziwym powodem nieprowadzenia akcji ratowniczej, miał być fakt, że złoża zostały tam już wyeksploatowane i właścicielom kopalni, mówiąc brutalnie, nie opłacało się odkopywać zasypanych górników.

Tę ponurą historię wziął na tapet Krzysztof Krzyżanowski, stawiając w swoim wystąpieniu „Katastrofa górnicza A.D. 1565. Archiwalne śledztwo”, kontrowersyjne pytanie, czy do tej katastrofy rzeczywiście doszło?

- Ta historia jest związana ze złotym okresem wydobycia złota, a więc z  XVI wiekiem, kiedy pojawili się tutaj i zarządzali kopalniami Fuggerowie.  Warto podkreślić, że jedną z takich kopalni był „Złoty Osioł”, który zajmował dość spory obszar, a od niego nazwę „Złoty Osioł” wziął niejeden szyb. Ta historia sprowadza się do zawalenia się szybu, w którym była spora liczba górników, którzy mieli zostać uwięzieni pod ziemią. Legenda mówi, że górnicy przeżyli ten wybuch, zawalenie tego szybu, i rzekomo mieszkańcy Złotego Stoku jeszcze przez wiele dni, wieczorów mieli słyszeć z podziemi jęki umierających ludzi. W jednej z wersji legenda mówi, że górnicy pod ziemią czymś się tam żywili, i w końcu skarleli, stali się gnomami i jako gnomy chodzili po Złotym Stoku. Postanowiłem przyjrzeć się tej historii, jakie ma źródła, i bardzo szybko zauważyłem, że tam wiele rzeczy jest nieścisłych. Na przykład liczba ofiar jest różna w różnych źródłach – czasami jest to 59, czasami 99 lub 90.   – mówił Krzysztof Krzyżanowski.

Analizując kolejne materiały źródłowe, na które powoływali się powojenni polscy  autorzy  wspominający o katastrofie, pokazywał nieścisłości i podstawy informacji o tej tragedii.   

- O katastrofie nie wspominają niemieckie przedwojenne naukowe opracowania. Informacja pojawiła się natomiast w kronice Heintzego, który stworzył kronikę wielu ważnych wydarzeń, ale trzeba też przyznać, legend dotyczących Złotego Stoku. W tym dziele w części historycznej brakuje informacji o katastrofie z 1565 roku, chociaż opisane są wydarzenia, które miały miejsce tuż przed i po tym roku. Z takich najbliższych wydarzeń po tej rzekomej katastrofie, jest opis działalności komisji górniczej 1575 roku, która oprócz wielu czynności, które wykonuje, także przegląda pole górnicze kopalni Złoty Osioł, nie wspomina nic, że 10 lat wcześniej doszło tam do jakiejś katastrofy. Natomiast w części dotyczącej legend miejskich, czyli pod koniec książki Heintzego, rzeczywiście pojawia się opis katastrofy 1565 roku, gdzie mowa o 90 poszkodowanych górnikach.

 

Wnioski badań Krzysztofa Krzyżanowskiego sprowadzają się do tego, że główne opisy katastrofy w polskich opracowaniach, opierają się na kodeksie z 1901 roku.

- Ten kodeks w zasadzie odwołuje się do jednego źródła do Książku Ubera, do którego przywoływanego wydania nie mogłem odnaleźć, ale do innych się udało i jest to w zasadzie zapis legend. Być może ta rzekoma katastrofa nie była po prostu aż tak znaczącą lub jej przebieg był zupełnie inny. Może być tak, że nastąpiła jakaś katastrofa w XVI wieku, w której zginęło 90 górników, ale nie jest to wcale pewne, że nastąpiło to w szybie Złoty Osioł, może na terenie kopalni Złoty Osioł? – mówił prelegent - Nawet samo ustalenie  szybu, w którym miało dojść do katastrofy jest problematyczne, gdyż tych szybów Złoty Osioł było kilka.

W związku tym, zwracałbym większa uwagę na próbę zlokalizowania tego właściwego miejsca, gdzie się tych ludzi poszukuje. Bo nawet, jeśli rozwiać wątpliwości, czy to jest możliwe, żeby w szybie, w kopalni w danym miejscu było na raz 90 górników? Może i jest możliwe, ale czy oni zostali uwięzieni jednym zawaleniem się szybu? To już pozostawiam państwa ocenie.  Ważną postacią może okazać się radca Ludendorff, o którym wspominają dwa źródła. Gdyby ten zaginiony szkic się odnalazł, wyjaśniłby wszystko, choć informacja o nim przekazana była ustnie „od prawdomównego człowieka”, więc nie wiadomo z całą pewnością, czy szkic taki kiedykolwiek istniał.

 

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

spoza sobota, 04.11.2023 11:12
Wydarzenie przez wielkie W. Świetny zestaw wystąpień, ciekawe tematy....