"Legendy wrocławskie i dolnośląskie" - recenzja Czytelniczki Doba.pl

czwartek, 24.9.2015 08:16 2668 0

Przedstawiamy recenzję książki "Legendy wrocławskie i dolnosląskie", którą nadesłała Czytelniczkia Doba.pl - Katarzyna.

Interesujesz się historią swojego regionu? A może po prostu lubisz spędzić z dobrą książką trochę czasu? Jeśli znajdziesz chwilę, koniecznie zajrzyj do Legend wrocławskich i dolnośląskich spisanych i wytłumaczonych przez Krzysztofa Kwaśniewskiego. Tom jest podzielony na trzy części – dwie poświęcone Wrocławiowi opowiadają o podaniach związanych z jego powstaniem, a także o rożnych legendach związanych z zabytkami i dawnymi wydarzeniami miasta. Trzecia część to legendy i podania dolnośląskie z pograniczy Śląską Opolskiego i Wielkopolskiego, a także Łużyckiego, z Ziemi Kłodzkiej, Sudetów i Przedgórza, jak również z obszaru centralnego województwa. Więc nieważne w jakim rejonie województwa mieszkasz – możliwe, że znajdziesz coś dla siebie, coś związanego ze swoim miastem rodzinnym lub okolicami.

Legendy wrocławskie i dolnośląskie to książka nie tylko dla fanatyków historii. To bardzo ciekawie przedstawione wierzenia i opowieści. Ogromnym plusem jest to, że opowiadanie nie jest jednotorowe, w jednym miejscu zostały zebrane różne warianty tego samego podania. Dodatkowo po każdej legendzie zostaje krótko przedstawiony rys historyczny, czyli co jest w niej autentyczne, co już nie. W przypadku podań związanych z zabytkami jest jasno zaznaczone, czy dany zabytek wciąż istnieje, bądż co aktualnie znajduje się na jego miejscu.

Opowieści nawiązują do postaci i wydarzeń autentycznych, tak jak zapamiętałje lud. Jeśli odstraszają was suche fakty historyczne – nie ma żadnej obawy – mimo rzetelnego opracowania źródeł książka jest niezwykle „strawna”, od razu zauważamy lekkie pióro autora i jego kunszt literacki.Postaci są przedstawione barwnie i z charakterem, opowieści są niezwykle wciągające i nie nudzą. Wpływa na to też baśniowy nastrój, w który wchodzimy już od początku lektury. Historie opowiadane z pokolenia na pokolenie tak obrosły magią i fantazją, że nie sposób wyłuskać z nich faktów.

Co jeszcze mogę dodać? Najlepszą rekomendacją będzie przytoczenie kilku słów ze wstępu od autora: legendy, podania i baśnie nie służą tylko dziecinnej rozrywce. Czymże innym są książki, komiksy, filmy, seriale fantastyczne i kostiumowe dla zupełnie dorosłych? [...] Warto choćby poprzez te zebrane ułomki dawnych naszych tradycji spojrzeć także na polskie i słowiańskie dawniejsze czasy i ludzi we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku, wpływające jakoś na polską, europejską i po prostu ludzką samoświadomość dzisiejszych Wrocławian i Dolnoślązaków.

Zastanawialiście się kiedyś gdzie pijacy muszą bać się porwania przez diabła? Gdzie jest dzwon biednego grzesznika? Czy w kościele św. Elżbiety mieszka karzełek? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć (oraz bardzo wielu innych rzeczy) koniecznie sięgnijcie po Legendy wrocławskie i dolnośląskie!

Framenty książki:

 "Jak założono Wrocław"

Dawne to były czasy były czasy, gdy na miejscu dzisiejszego Wrocławia szumiały gęste lasy, a nad brzegami Odry i Oławy bobry budowały swoje żeremie.A że nie było jeszcze wtedy uczonych kronikarzy, więc tylko wśród luduprzechowały się niewyraźne wspomnienia o tym, jak na owym miejscu osiedlili się pierwsi ludzie. Na wysepkach, na połaciach suchego gruntu wśród grzęzawisk u ujścia Oławy, stanęły pierwsze ubogie chałupy. Były to siedliska rybaków, których rzeka tu na swoich falach przyniosła i żywiła. Położenieu zbiegu dwu rzek, stanowiących jedyne w owych czasach drogi przezpuszczę, rychło podniosło znaczenie osady. Na Ostrowie Tumskim stanął niewielki, drewniany zameczek; na wzgórzu, na miejscu dzisiejszego Ratusza, wśród świętych dębów wyrosła świątynia dawnych bogów. (Na tęwłaśnie pamiątkę nad wejściem do Piwnicy Świdnickiej w Ratuszu wrocławskim umieszczono ponoć później widoczne do dziś ozdoby kamiennew kształcie żołędzi) [...]

"O zameczku Piotra Włostowica nad Kaczawą"

[...]

— Zawróć śmiałku! — i zniknął.

Wgniewie wparł rumaka w fale rzeki Włostowic i choć z trudem, przeprawił się, a za nim drużyna. Wówczas wyskoczył nagle z lasu ogromny, czarny odyniec, za którym ruszono w pogoń, choć psy skowyczały i nie chciały iść śladem strasznego zwierzęcia. Po chwili zniknął im z oczu i ów dzik, a zza drzew wychylił się ohydny jakiś karzeł w szarej siermiędze i zawołał do wojewody:

— Strzeż się jechać dalej, zuchwalcze! Już ostrzegł cię mój ojciec! Zostaw moją błękitnooką siostrę w spokoju!

[...]

Dodaj komentarz

Komentarze (0)