"Nasza klatka schodowa zmieniła się w miejski szalet". Spór mieszkańców z miastem o przystanek przy ul. Poniatowskiego [Foto, Wideo]

środa, 18.1.2023 20:43 571 0

Od kilku tygodni trwa spór mieszkańców kamienicy przy ulicy Poniatowskiego 19 z miastem z powodu przeniesienia przystanku autobusowo-tramwajowego "Jedności Narodowej" przed skrzyżowanie ulic Poniatowskiego i Oleśnickiej, patrząc od strony pl. Bema.

Na przystanku zatrzymują się tramwaje linii 6, 8, 11 i 23 oraz autobusy czterech linii: dziennej 111 oraz nocnych 242, 244 i 251. Mieszkańcy narzekają na hałas, jaki generują zatrzymujące się tam tramwaje, a szczególnie głośnik informujący o numerze linii i kierunku - bo przecież gdyby przystanek pozostał na dawnym miejscu, tramwaje i tak by tamtędy przejeżdżały. Lokatorom kamienicy przeszkadzają również pasażerowie oczekujący na tramwaj tuż pod ich oknami oraz fakt, że z pojazdów komunikacji miejskiej widać wnętrze ich mieszkań, przez co muszą mieć ciągle zasłonięte żaluzje.

Mieszkańcy podkreślają, że największy problem jest z pijanymi pasażerami, którzy oddają mocz pod oknami lub na klatce schodowej, spożywają alkohol i głośno się zachowują w godzinach nocnych, zakłócając przy tym ich odpoczynek. Niektórzy oczekujący na tramwaj traktują parapety lokatorów jako ławkę, w którą de facto przystanek nie jest wyposażony.

Dlaczego w ogóle przeniesiono przystanek?

Wcześniej przystanek znajdował się na wysokości budynku nr 23, za skrzyżowaniem ulicy Poniatowskiego z Oleśnicką - tam też nadal stoi elektroniczna tablica SIP. Przystanek "Jedności Narodowej" przeniesiono pod drzwi kamienicy 24 grudnia 2022 roku. Poprzednia lokalizacja przystanku nie uprzykrzała życia mieszkańcom, ponieważ na parterze budynku nr 23 znajdują się lokale usługowe.

Około rok temu wyniesiono peron przy obecnej lokalizacji przystanku - wcześniej wsiadano z wysokości jezdni. W takie udogodnienie nie była wyposażona dawna lokalizacja.

Dlaczego udogodnienie? Ponieważ wówczas przystanek znajduje się na wysokości chodnika, a więc bez problemu wsiadać i wysiadać mogą seniorzy i osoby niepełnosprawne, gdyż podłoga pojazdu znajduje się praktycznie na równi z peronem. Podobne rozwiązanie zastosowano jakiś czas temu na przystanku po przeciwnej stronie - w kierunku centrum. Gdyby przystanek znajdował się, tak jak wcześniej, na wysokości jezdni, nie dałoby się otworzyć rampy wjazdowej dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.

Urząd Miasta podkreśla, że z udogodnienia nie korzystają tylko osoby o ograniczonych zdolnościach ruchowych. Dzięki przeniesieniu przystanku przed skrzyżowanie łatwiej wyjechać z podporządkowanej ulicy Oleśnickiej, a także nie tworzą się korki samochodów czekających za tramwajem blokującym skrzyżowanie. Ponadto miasto przekonuje, że przystanek ten jest głównie "dla wysiadających", czyli znacznie więcej osób wysiada na nim niż wsiada. Wydaje się, że to logiczne - zdecydowana większość pasażerów raczej jedzie z Nadodrza i Ołbina do centrum miasta, a nie w kierunku Kromera czy Kowal.

Wrocławski magistrat przygotował  opracowanie miejsc, gdzie potencjalnie można by było wynieść przystanek. Jednak żadna inna opcja niż ta, którą zastosowano nie była możliwa. Gdyby umieścić przystanek vis-a-vis peronu do miasta, wówczas nie minęłyby się tam autobusy. Niemożliwe było również przeniesienie przystanku dalej w kierunku alei Kromera, ponieważ znajdują się tam wjazdy na posesje i podwórza. Przeniesienie przystanku w kierunku centrum natomiast spowodowałoby, że poprzedni przystanek "Na Szańcach" byłby zbyt blisko, a następny "Nowowiejska" zbyt daleko, a poza tym wówczas znajdowałby się on daleko od skrzyżowania, które stanowi najkrótsze miejsce dojścia pasażerów podążających na przystanek z różnych kierunków.

Urząd Miasta argumentuje, że przystanek znajduje się maksymalnie blisko ulicy Oleśnickiej, czyli jak najdalej od okien protestującej mieszkanki. Warto jednak w tym miejscu dodać, że sytuacja przeszkadza większości lokatorów, a nie tylko jednej pani, która organizowała protest. Magistrat zapewnia, że tramwaj i tak często stawał przed skrzyżowaniem np. w sytuacji, gdy na przystanku do miasta stał autobus (nie mogły się minąć). Mieszkańcy jednak narzekają na głośnik tramwaju zapowiadający numer i kierunek linii, który włącza się dopiero, gdy drzwi tramwaju otwierają się i następuje wymiana pasażerów, a więc przy funkcjonowaniu dawnej lokalizacji przystanku nie uruchamiał się przy ich oknach. Co więcej, przeszkadzali im również oczekujący, często nietrzeźwi pasażerowie, a szczególnie ich - mówiąc dość subtelnie - "niekulturalne zachowanie".

Mieszkańcy spotkali się z przedstawicielami mediów

W środę 18 stycznia w godzinach wieczornych mieszkańcy kamienicy zorganizowali spotkanie z mediami, na którym opowiedzieli o negatywnych konsekwencjach, jakie dla ich komfortu życia przyniosła zmiana lokalizacji przystanku, przywołali "nieprzyjemne" sytuacje związane z oczekującymi pasażerami i zaproponowali rozwiązanie problemu.

- Codziennie o 4.41 jest moja pobudka, gdzie mógłbym spać spokojnie do godziny 7.00, żeby iść do pracy wypoczętym. Tramwaj linii 11, kierunek Kowale: zapowiedź, dzwonek, trzaskanie drzwiami, a podkreślam, że to przy zamkniętych oknach. Co to dopiero będzie latem? - żalił się pan Piotr, jeden z mieszkańców.

- Ten dźwięk z tramwaju nie powiadamia tylko osób niewidomych, to słyszy pół Wrocławia. Rady osiedla zgodziły się na to, a podają nam numery do prawników. Można by było zlikwidować przystanek "Na Szańcach", gdzie nikt prawie nie wysiada, zrobić przystanek naprzeciwko liceum, a nie robić takie cyrki - narzekała mieszkanka kamienicy.

- Nagminnie zdarza się hałasowanie. Jeden z mężczyzn nawet rozebrał się, szarpał okno i pluł w szybę. Poza tym przekleństwa, wulgaryzmy. Dlaczego moje dzieci muszą tego słuchać? - opowiadał mieszkaniec parteru budynku przy ul. Poniatowskiego 19.

Mieszkańcy stwierdzili, że błąd jest na etapie planowania, w zarządzie inwestycji nie brali pod uwagę, że w kamienicy mieszkają ludzie. Zmiana lokalizacji przystanku nie została z nimi skonsultowana. Jedna z mieszkanek żaliła się, że przez hałas zniszczeniu uległa sztukateria w jej domu. Wielu mieszkańców ma jedyne okna w mieszkaniu skierowane właśnie na przystanek. Lokatorzy żalili się, że ich klatka schodowa zmieniła się w ścianę graffiti i miejski szalet.

Mieszkańcy podkreślają, że nie widzieli żadnych osób niepełnosprawnych, które korzystałyby z przystanku. Ponadto wyniesienie powoduje, że nieuważni kierowcy najeżdżają na nie i niszczą swoje miski olejowe.

Sytuacja z pewnością jest trudna. Z jednej strony potrzeby osób niepełnosprawnych i zrealizowana już inwestycja - z drugiej protestujący mieszkańcy, których nawet nie zapytano o zdanie. O dalszym rozwoju sytuacji będziemy Państwa informować na bieżąco.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)