Imam z Wrocławia: "Musimy dać sygnał, że jesteśmy przeciwko terroryzmowi" [ROZMOWA]

niedziela, 13.12.2015 13:30 10034 2

Wrocławscy muzułmanie mówią "nie" terroryzmowi i chcą pokazać, że islam to nie ekstremizm. Jednak jest coraz trudniej, bo ludzie zaczynają się bać. W naszej rozmowie z imamem Wrocławia, Alim Abi Issą, pytamy czy muzułmanie we Wrocławiu czują się nieswojo i jak ostatnie zamachy terrorystyczne wpłynęły na ich życie. 

Jak duża jest społeczność muzułmańska we Wrocławiu?

Wspólnota muzułmańska we Wrocławiu jest z całego świata. We Wrocławiu jest około 400 rodzin. Na modlitwy piątkowe przychodzi ok. 200 osób, a na modlitwy świąteczne i imprezy znacznie więcej.

Czy muzułmanie odczuwają niechęć ze strony wrocławian?

Islamofobia na świecie rośnie od 2001 roku. Przy każdym akcie terrorystycznym albo takim czynie, który godzi w interesy Europy, niechęć i islamofobia rośnie. Ci muzułmanie, którzy są skazani na jazdę tramwajami, to odczuwają to i boją się. Zwłaszcza kobiety, które noszą na głowie chustę. Sytuacja zmienia się niestety na  gorsze. Kobieta najbardziej zwiastuje przynależność do danej religii. Ja, jako imam, nie noszę żadnej czapki, ale pewnie gdybym nosił, to tak samo narażony byłby  na takie incydenty jak teraz są narażone muzułmanki.

Centrum Muzułmańskie  odczuło tą niechęć w jakikolwiek sposób?

Nie, nie mieliśmy takich sytuacji. Myślimy, że Bóg nas chroni.

Miasto was wspiera?

To wsparcie zawsze było. Miasto Wrocław jako urząd stara się, by Wrocław był miastem otwartym, ale co zrobić… Wrocław jest częścią Europy, a w Europie postępuje strach. Ludzie szukają winnego, więc najłatwiej wskazać obcego.

Ludzie nie rozróżniają normalnych muzułmanów od terrorystów?

To jest niestety skutek braku wiedzy. Najgorzej jest, gdy jedynym źródłem wiedzy są media, które podkreślają informacje sensacyjne, a normalność pozostawiają na dalszym planie. Ekstremizm jest środowiskiem marginesowym. Poza tym tak jest w każdej religii – wśród chrześcijan, żydów i ostatnio nawet buddystów.

27 listopada zorganizowaliście marsz przeciwko terroryzmowi. Dlaczego?

Jesteśmy to winni otoczeniu. Musimy dać sygnał, że jesteśmy przeciwko terroryzmowi. Pokazaliśmy, że meczet i kościół wychodzą do siebie. Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie są braćmi. Chcemy nawiązać dialog także z ateistami i narodowcami. Na marsz zaprosiliśmy wszystkich, bez wyjątku. Naszym celem było dobro.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z MARSZU

Od kiedy jest Pan we Wrocławiu?

We Wrocławiu mieszkam od 2004 roku, a w Polsce od 1987 roku. Kurs języka polskiego skończyłem w Opolu i tam też studiowałem mechanikę. W 2004 roku, gdy byłem już teologiem, przeprowadziłem się do Wrocławia.

Duża była wtedy wspólnota muzułmańska w mieście?

Wtedy większa była wspólnota studencka, a mniejsza wspólnota rodzin. Teraz jest odwrotnie – więcej jest rodzin, a mnie studentów. Wynika to z tego, że tamtejsi studenci pozakładali rodziny. Teraz na religii uczymy dzieci właśnie tamtejszych studentów.

Było łatwo się przeprowadzić do nowego, większego miasta?

Mój syn nie chciał, robił awantury, ale po kilku miesiącach powiedział mi, że dobrze, że się przenieśliśmy do Wrocławia.

Jak przed 2004 rokiem wyglądała organizacja wspólnoty muzułmańskiej we Wrocławiu?

Wcześniej muzułmanie modlili się przy Podwalu 27. Politechnika Wrocławska udostępniła nam mały pokój w piwnicy. Mieściło się tam około 40 osób, jednak zainteresowanych modlitwą było prawie sto osób. To były takie próby przetrwania z obrzędami. Dopiero jak przenieśliśmy się na Kasprowicza, to zaczęło to jakoś wyglądać.

Skąd pomysł akurat na lokalizację przy Kasprowicza?

Kiedy muzułmanie wrocławscy chcieli kupić willę przy Kasprowicza, to związek muzułmański nie wyraził zgody, gdyż obawiał się konfliktu z pobliskimi franciszkanami. Po roku związek postawił muzułmanom warunek, że willa zostanie wykupiona, gdy zgodę wyrażą franciszkanie. Ci się zgodzili i związek wykupił willę. W tym czasie dostałem propozycję, abym się przeniósł do Wrocławia.

Jak przyjęto was na Kasprowicza? Jakie były reakcje sąsiadów?

Póki islamofobia nie osiągnęła takich rozmiarów jak teraz, to ludzie byli bardzo zadowoleni. Na naszych dniach kultury muzułmańskiej było pełno ludzi. Potem dyskusja podczas tych dni kultury zaczęła schodzić na inne tematy. Atmosfera była mniej fajna i klarowna. Ludzie zaczęli pytać.

Ale boją się wrocławianie czy muzułmanie?

Mówię o sąsiadach, ale muzułmanie też boją się o swój los, los swoich dzieci. Tak naprawdę to napięcie jest obustronne.

Muzułmanie, którzy mieszkają we Wrocławiu, chcą tutaj zostać czy raczej myślą o wyjeździe do swoich krajów?

Studenci zazwyczaj chcą wracać do siebie. Jednak sześć lat samotnego życia to ciężka sprawa i taki student zazwyczaj zaczyna szukać tej drugiej połowy. W momencie, gdy powstanie taka para, to ta decyzja już nie jest taka prosta, gdyż Polka woli pozostać przy swojej rodzinie, w swoim mieście i przeważnie podejmuje się decyzję o pozostaniu we Wrocławiu.

A osoby starsze, które mieszkają tu kilka lub kilkanaście lat, chcą wracać?

W momencie, gdy tu życie zaczyna być bardziej skomplikowane, a bezpieczeństwo zaczyna być wątpliwe, to większość mówi, że wróciłaby do swojego kraju, gdyby było do czego wracać.

Dużo jest małżeństw między muzułmanami  a niemuzułmanami?

Przeważnie są to małżeństwa „mieszane” kulturowo i religijnie.

Jeżeli mężczyzna wyznaje islam, to jego żona też musi przejść na islam?

Nie. Mąż nie może jej do tego zmuszać, a nawet gdyby zmusił, to jest to nieważne, bo Bóg i tak nie przyjmie jej religii, gdyż jest to wymuszone i ona nie wierzy naprawdę.

Jest to małżeństwo podobne do małżeństwa konkordatowego?

Tak. U nas ślubu udziela imam. 

Czyli można też ożenić się z ateistką?

Nie. Islam zakazuje muzułmanom ożenić się z ateistką. Może to być muz ułamka, żydówka, chrześcijanka lub kobieta z ludu księgi. Tutaj wspólnym mianownikiem jest sprawa istnienia Boga i dnia sądu ostatecznego.

Islam nakazuje zaś muzułmankom wyjść za mąż tylko za muzułmanina.

Dlaczego?

Taki jest dogmat. My nie mamy bezpośredniej odpowiedzi od religii, ale znając obowiązki i prawa islamu, wiemy że muzułmanin ma obowiązek uznać wiarę swojej żony i  uznać jej odmienność i oraz ochronić tą odmienność. Inni nie uznają religii muzułmańskiej i dlatego wszystkie prawa kobiety, które Bóg jej udzielił, mogłyby nie być zagwarantowane.

Rozmawiała Adriana Boruszewska Doba.pl

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

mnm czwartek, 24.03.2016 18:20
Ciekawe jak skomentowałaby to pani Miriam Shaded. Przecież koran...
Wrocławianin czwartek, 21.01.2016 16:14
Szacunek!