Katastrofa ekologiczna na Odrze - komentarz hydrologa dr Radosława Stodolaka z Zakładu Modelowania Hydrodynamicznego UPWr

środa, 7.9.2022 10:32 960 0

Temat zanieczyszczenia i katastrofy ekologicznej na Odrze nadal jest aktualny i co podkreślają naukowcy UPWr, jeśli nic się nie zmieni, będzie powracał. Odra jest dla całego regionu najważniejszym centrum bioróżnorodności. Skutki tego, co się wydarzyło, odczuwać będziemy jeszcze długo.  

Hydrolog - dr Radosław Stodolak z Zakładu Modelowania Hydrodynamicznego UPWr mówi m.in. o tym, co trzeba zrobić, by zwiększyć ilość wody w Odrze – rzece, która nie jest zbyt zasobna w wodę oraz wskazuje plusy i minusy budowania stopni wodnych.

Odra nie jest rzeką zbyt zasobną w wodę, a w lipcu na odcinku między Ścinawą a Głogowem, jej głębokość wynosiła miejscami tylko 28 cm! To sytuacja ekstremalna, nazywana suszą hydrologiczną. Czy możemy to zmienić? Tak, ale tylko gdy zawalczymy o to wszyscy wspólnie – mówi dr Radosław Stodolak z Zakładu Modelowania Hydrodynamicznego UPWr.

Odra jest dla regionu najważniejszym centrum bioróżnorodności. Skutki tego, co się wydarzyło, odczuwać będziemy jeszcze przez wiele lat. Dlatego naukowcy UPWr, eksperci od ryb, ptactwa, bioróżnorodności czy rewitalizacji rzek, w cyklu poświęconym Odrze odpowiedzą na nurtujące nas pytania, opowiedzą o rzece i spróbują nakreślić scenariusze dotyczące jej przyszłości.

Dr Radosław Stodolak z Zakładu Modelowania Hydrodynamicznego UPWr:

– Analizując informacje dotyczące katastrofy ekologicznej na Odrze, jako jeden z podstawowych czynników mających wpływ na skalę zanieczyszczenia wód, wymieniany jest niski poziom wody w rzece. To rzeczywiście bardzo niekorzystna sytuacja, ponieważ nie dość, że w ten sposób zwiększa się ładunek zanieczyszczeń w wodzie, to pojawia się problem związany ze zjawiskiem ogrzewania wody i jej większego prześwietlania, niedostatecznego natlenienia i słabego mieszania się mas wody, co w efekcie powoduje nadmierny rozwój glonów. Taka kombinacja czynników, to gotowy przepis na katastrofę.

Czy rzeczywiście stan, a co za tym idzie przepływ wody w Odrze w ostatnim okresie był aż tak drastycznie niski? Zacznijmy od tego, że Odra nie jest rzeką zbyt zasobną w wodę, a odpływy jednostkowe w jej dorzeczu są i tak o około 10 procent mniejsze niż na pozostałym obszarze Polski. Analizując układ stanów wody na wodowskazach zlokalizowanych na rzece można zauważyć, że te systematycznie spadają już od lutego 2022 roku. Dla przykładu średni stan wody dla miesiąca czerwca liczony na podstawie danych z ostatnich 10 lat na wodowskazie Słubice wynosi 186 cm, podczas kiedy w tym roku w czerwcu średni stan to 124 cm. W lipcu sytuacja jeszcze bardziej uległa pogorszeniu – średnio w tym miesiącu w wieloleciu notowano stan 174 cm, podczas kiedy w tym roku to zaledwie 94 cm! To oznacza, że stan wody na wodowskazie kształtował się 80 cm niżej, niż przeciętnie w tym miesiącu. Na odcinku Odry między Ścinawą a Głogowem głębokość rzeki w lipcu wynosiła miejscami tylko 28 cm. Sytuacja była i jest więc bardzo niekorzystna, ponieważ od kilku lat w tym okresie na Odrze notuje się tzw. niżówki, czyli przepływy kształtujące się poniżej przepływu średniego niskiego z wielolecia, świadczące o trwaniu zjawiska ekstremalnego, jakim jest susza hydrologiczna.

Przyczyną niskiego stanu rzeki są m.in. zimy bez śniegu

Reżim hydrologiczny Odry, który definiuje m.in. system zasilania, określany jest jako śnieżno-deszczowy i w tym właśnie kryje się przyczyna obecnej trudnej sytuacji na rzece. Jeśli zauważymy, że od kilku lat zimy w zasadzie są ponadprzeciętnie ciepłe, bezśnieżne i nawet w górach pokrywa śniegu zalega krótko i nie ma zbyt dużej miąższości (co potwierdzą pewnie wszyscy narciarze, bezskutecznie poszukujący dobrych warunków do szusowania na naturalnym śniegu), to na efekty tego stanu rzeczy nie musimy czekać nawet do lata. W ostatnim okresie ze zjawiskiem suszy mamy do czynienia już wczesną wiosną, co jest szczególnie groźne dla upraw i generuje straty w rolnictwie, a to każdy z nas odczuwa w kieszeni.

Dr Radosław Stodolak z Zakładu Modelowania Hydrodynamicznego UPWr
fot. Tomasz Lewandowski

Przyjrzyjmy się też opadom deszczu: w skali roku być może te wahania nie wskazują na znaczne anomalie, ale analizując ich czasowy rozkład można zauważyć, że coraz więcej mamy intensywnych epizodów opadowych, które bezproduktywnie spływają po powierzchni terenu bez możliwości wnikania w głąb profilu glebowego i tym samym nie docierają do zwierciadła wód podziemnych, które przecież stanowi naturalne źródło zasilania Odry. Przykład z końcówki sierpnia, kiedy w Opolu tylko w ciągu jednej doby spadło 103 mm deszczu, czyli więcej niż średnio w czasie całego miesiąca. Był to rekord jeśli chodzi o pomiary dotychczas prowadzone w tym mieście. Takie zdarzenia to tylko kłopoty, bo generują liczne podtopienia i zalania, ale niczego nie wnoszą, jeśli chodzi o poprawę ogólnej sytuacji hydrologicznej na Odrze. Tak naprawdę, żeby przełamać negatywny trend związany z występowaniem suszy hydrologicznej w latach 2015, 2018, 2019 i wreszcie w tym roku, potrzebujemy długich i spokojnych opadów a przede wszystkim śnieżnych zim, bo to one są czynnikiem trwale odbudowującym zasoby wodne w zlewni.

Co można zrobić, by zwiększyć ilość wody w Odrze

W zasadzie bardzo trudno jest sprawić, aby niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wody w Odrze przybyło z dnia na dzień. Przy tak rozległym i skomplikowanym układzie hydrograficznym rzeki, sytuację determinuje wiele czynników m.in. rozkład w czasie i przestrzeni opadów, ich wielkość, wysokość i czas zalegania pokrywy śniegowej, temperatura, a także sposób zagospodarowania całej zlewni i prowadzenia gospodarki wodnej. Bezpośrednie zasilanie Odry może odbywać się także przy wykorzystaniu 21 zbiorników, w tym sześciu dużych zlokalizowanych na dopływach (Dzierżno Duże i Małe, Turawa, Otmuchów, Nysa i Mietków), które łącznie magazynują na ten cel blisko 440 mln m3 wody. Brzmi „imponująco”, ale to wszystko przy założeniu, że w zbiornikach mamy pod dostatkiem wody. Tymczasem także na dopływach Odry obserwowane są niskie przepływy, które nie pozwalają skutecznie odbudować pojemności użytkowej zbiornika, którą potencjalnie można wykorzystać do alimentacji Odry, a mówimy tu o nawet 230 mln m3! Moje kalkulacje wskazują, że przez ostatnie lata blisko połowa pojemności użytkowej największych zbiorników w dorzeczu Odry pozostała pusta i chociaż w znaczącej mierze to wynik braku dostatecznie dużego zasilania, to jednak widać konieczność podjęcia działań z zakresu optymalizacji pracy tych zbiorników.

To np. poprawa metod racjonalnego gospodarowania wodą na zbiornikach i retencyjne przystosowanie całego dorzecza Odry. Zadanie karkołomne, bo mówimy o obszarze ponad 105 tys. km2 (tylko w granicach Polski), ale jeśli nic nie zrobimy, to praktycznie co roku będziemy świadkami podobnych historii jak tegoroczna. Widzę tu kilka możliwości: zamiast budowy dużych zbiorników – zastosujmy więcej mniejszych, zbudujmy system dystrybucji tak zgromadzonej wody – nie pozwólmy jej nieefektywnie parować, tworzymy elementy małej retencji, błękitno-zielonej infrastruktury w skali gmin, miejscowości i własnego podwórka, nie pozwalajmy na nadmierne uszczelnienie powierzchni, dbajmy o tereny zielone i lasy, prowadźmy właściwie uprawy, oszczędzajmy wodę, zagospodarujmy deszczówkę i nie dajmy jej tak łatwo odpłynąć. Tu liczy się efekt skali – zawalczmy więc wspólnie o każdy metr sześcienny wody w najbliższej nam rzece, a docelowo ten efekt przełoży się na Odrę czy Wisłę.

Stopnie wodne oraz przepławki i wątpliwości z nimi związane

W tej chwili na Odrze funkcjonują 23 stopnie wodne, trwają prace projektowe nad dwoma kolejnymi. Wszystkie zlokalizowane są na odcinku tzw. Odry skanalizowanej, obejmującej fragment rzeki pomiędzy Kędzierzynem Koźlem a Brzegiem Dolnym. Stopnie wodne służą do regulacji poziomu wody w cieku, głównie do potrzeb żeglugi, co związane jest z zapewnieniem tzw. głębokości tranzytowych dla danej klasy drogi wodnej. Takie spiętrzenia ułatwiają, a czasami w ogóle umożliwiają żeglugę na odcinku cieku, przyczyniając się do podniesienia zwierciadła wód gruntowych w otaczającym terenie powyżej stopnia. Niestety z ich funkcjonowaniem wiąże się wiele niekorzystnych zjawisk m.in. przerwanie ciągłości biologicznej cieku – stąd konieczność budowy przepławek, które umożliwiają migrację ryb i innych organizmów, zatrzymanie rumowiska niesionego przy dnie przed stopniem, intensyfikacja procesów związanych z erozją dna poniżej takiego obiektu, itp. Żeby jednak mieć pełny obraz należy sięgnąć do historii Odry, która jest przeobrażana przez człowieka od blisko 800 lat. Jednak szczególnie od XIX wieku była intensywnie przebudowywana pod kątem dostosowania do potrzeb ochrony przeciwpowodziowej i żeglugi. To wówczas dokonano licznych przekopów, odcinając zakola i meandry, wyprostowano i skrócono pierwotny bieg Ody o prawie 160 km. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale przed ta zakrojoną na olbrzymią skalę regulacją, Odra nie ustępowała pod względem długości Wiśle i prowadziła swoje wody na dystansie trochę ponad 1000 km.

Analizując układ stanów wody na wodowskazach Odry można zauważyć, że te systematycznie spadają już od lutego

Wraz z rozwojem żeglugi pojawiały się kolejne stopnie wodne przegradzające koryto rzeki i podpiętrzajace jej wody, dzięki którym jednostki pływające mogły swobodnie przemieszczać się bez ryzyka zatrzymania na mieliźnie. Nad Odrą funkcjonowało 21 portów oraz śluzy, które nadal umożliwiają barkom pokonanie różnicy zwierciadła wody pomiędzy górnym i dolnym stanowiskiem na stopniu wodnym. W ten sposób tworząc podpiętrzenie na stopniach wodnych, transport rzeczny w znacznej mierze uniezależnił się od kaprysów rzeki, a zwłaszcza zbyt małej ilości wody, zyskując tym samym na konkurencyjności i powszechności.

Budowa kolejnych stopni – jak wyglądają perspektywy?

Wszystko zależy od konsekwencji w dążeniu do odtworzenia funkcjonalności Odrzańskiej Drogi Wodnej, czyli szlaku łączącego Gliwice ze Szczecinem, poprzez Kanał Gliwicki, Odrę skanalizowaną, Odrę swobodnie płynącą i wreszcie Odrę graniczną. W zasadzie tylko na dwóch pierwszych odcinkach, czyli tam gdzie funkcjonują stopnie wodne i śluzy, żegluga jest ułatwiona. Pozostałe odcinki pozbawione takiej zabudowy hydrotechnicznej, gdzie Odra płynie swobodnie, są niezwykle wrażliwe na wszelkie zmiany warunków hydrologicznych panujących na rzece. W tym roku ten fragment Odry praktycznie już na przełomie maja i czerwca uległ znacznemu wypłyceniu i dlatego były i są ogromne trudności w prowadzeniu żeglugi z powodu braku odpowiednich głębokości tranzytowych. Gdyby był to odcinek wyposażony w stopnie, skala problemu byłaby zdecydowanie mniejsza i ciągłość żeglugi byłaby zapewniona przez cały ten czas. Jak widać to jest zagadnienie kluczowe, ponieważ bez kolejnych stopni wodnych nie ma co myśleć o drodze wodnej z prawdziwego zdarzenia, gdyż żaden armator nie pozwoli sobie na tak duże ryzyko transportu towarów drogą wodną, kiedy nie ma pewności kiedy (lub czy w ogóle) ładunek dotrze do celu.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)