King Crimson zagra we Wrocławiu

czwartek, 3.12.2015 09:45 1854 0

Legendarny zespół King Crimson zagra w Narodowym Forum Muzyki 20 i 21 września 2016. Robert Fripp przyjedzie do Polski na cztery koncerty, które odbędą się tylko w dwóch miastach – właśnie we Wrocławiu i w Zabrzu.

Zespół powołali do życia w 1968r. w Dorset Robert Fripp i bracia Michael i Peter Giles. Ich debiut nagraniowy, "In the Court of the Crimson King" z 1969r. stał się kamieniem milowym brytyjskiego prog rocka: muzycy kładli szczególny nacisk na instrumentalne mistrzostwo, wykorzystanie awangardowej techniki i połączenie rocka z muzyką klasyczną i jazzem. W 1970r. przed premierą drugiej płyty, "In the Wake of Poseidon", w zespole doszło już do pierwszej z licznych zmian składu, lecz mimo to album trafił na 4. miejsce brytyjskiej listy bestsellerów. W następnych dekadach King Crimson nagrali imponującą liczbę albumów z Top 40 zestawień, dzięki czemu stali się jednym z najbardziej uznanych i szanowanych zespołów progresywnych wszech czasów.

Po latach zawirowań, muzycznych przetasowań i fascynacji w 2011r. pod szyldem King Crimson ProjeKct ukazał się album "A Scarcity of Miracles". Wcześniej ProjeKcty były związane z eksperymentalnymi permutacjami i kombinacjami członków podwójnego tria Crimson, które w latach 1994-1997 tworzyli Robert Fripp, Adian Belew, Trey Gunn, Pat Mastelotto, Tony Levin i Bill Bruford. "A Scarcity of Miracles" to była jednak zupełnie zupełnie inna historia. A wszystko zaczęło się od improwizacji Roberta Frippa i gitarzysty/wokalisty Jakko M. Jakszyka, który choć działał na scenie muzycznej od dobrych kilku lat, dał się poznać szerszej publiczności dopiero w nowym wieku jako członek 21st Century Schizoid Band (zrzeszającego muzyków związanych z wczesnymi mutacjami King Crimson). Kiedy panowie przesłuchali nagraną muzykę, postanowili zaprosić do dalszej współpracy saksofonistę i flecistę Mela Collinsa, którego ostatnio można było usłyszeć na albumie "Islands" King Crimson w 1971r. i gościnnie na "Red" (1975). Jakszyk zabrał wspólne nagrania do domu, dopisał teksty i nadał utworom ostateczny kształt. Wkrótce, po zaproszeniu do współpracy Tony'ego Levina i Gavina Harrisona, trio rozrosło się do kwintetu.

Kiedy dwa lata później Fripp ogłosił muzyczne zmartwychwstanie King Crimson, nikogo nie dziwiło, że zespół tworzyli muzycy grający na ww. albumie oraz dwaj dodatkowi perkusiści: Pat Mastelotto i Bill Rieflin.

Ich wspólna amerykańska trasa zachwyciła zarówno krytyków, jak i publiczność, i potwierdziła, że muzyczne instynkty nie zawiodły Frippa po raz kolejny. Trzej perkusiści byli niekwestionowanymi gwiazdami każdego koncertu, zachwycając płynnością przejść i zmianami aranżacji z wieczoru na wieczór, a czasami z minuty na minutę.

Po dwóch spektakularnych koncertach w San Francisco zapanowało powszechne przekonanie, że to jeden z najlepszych składów w historii zespołu, a może nawet najlepszy, z wyjątkiem wcielenia z lat 1972-74. To King Crimson, który przygląda się z uwagą swoim dawnym dokonaniom, lecz na pewno nie jest zespołem retro. Nowy King Crimson to zespół XXI wieku.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)