Kolejny gatunek żółwia znika ze środowiska naturalnego!

czwartek, 17.11.2016 15:22 3653 0

Kiedyś były pospolitym gatunkiem, występującym w całej południowo-wschodniej Azji, który można było kupić do domowej kolekcji niemal wszędzie. Dziś to ewenement w naturze i sklepach zoologicznych. Mowa o endemicznych żółwiach wielkogłowych, których populację przetrzebił człowiek. Niespełna dwa tygodnie temu, na czarnym rynku w Birmie, odnaleziono aż 800 osobników tego gatunku, a wrocławskie zoo angażuje się w pomoc i apeluje o wsparcie.

Dlaczego ma nas obchodzić jakiś gatunek żółwia żyjący na drugim końcu świata? Bo to kolejny, który po cichu znika z naszej planety. Jeśli dopuścimy do tego by wszystkie lub niemal wszystkie gatunki żółwi zniknęły z tego rejonu świata, doprowadzimy do zmian w całym ekosystemie Ziemi, powodując nieodwracalne zmiany. Uratowanie chociaż części z nich to być może ratunek przed globalną katastrofą. 

W najnowszym raporcie WWF „The Living Planet”, który ukazał się 27 października, znajdziemy informację, że w ciągu ostatnich 40 lat wyginęło 58% populacji dzikich zwierząt na świecie. Co ważne, jeśli tendencja w wymieraniu kręgowców się utrzyma, to do 2020 roku może ich wyginąć 70%. Główną przyczynę ”szóstej fali” wymierania gatunków przypisuje się działalności człowieka, wskazując przede wszystkim na utratę siedlisk, handel dzikimi zwierzętami, zanieczyszczenia i zmiany klimatyczne. Przygotowując raport, skupiono się na liczebności ok. 3 700 gatunków zwierząt, w tym ptaków, ryb, ssaków, płazów i gadów. Okazało się, że największe straty odnotowano w środowisku słodkowodnym, a zwierzęta żyjące w rzekach, stawach i mokradłach wymierają masowo.

Zwierzętami najszybciej znikającym z Azji są bodaj żółwie. Ich przekleństwem jest długowieczność – większość żyje między 80 a 100 lat, co dało podwaliny wiary, że ich mięso zapewnia długie życie. W efekcie są masowo odławiane i trafiają głównie na chińskie stoły. W czerwcu 2015 r. filipińskie służby celne przechwyciły przemyt ok. 4 200 osobników kilku swoich gatunków endemicznych żółwi. Wśród nich znalazło się około 50% całkowitej populacji leśnych żółwi z gatunku Siebenrockiella leytensis. Wyłapywano je niemal przez sześć miesięcy, przetrzymując w katastroficznych warunkach, by skierować do Chin, gdzie miały trafić na stoły Chińczyków. Tym razem, na początku listopada br., birmańskie służby przechwyciły na czarnym rynku 800 osobników innego rzadkiego, endemicznego żółwia – wielkogłowego. Ich stan określa się jako bardzo zły, bo były gromadzone przez kilka miesięcy w jednym miejscu. Poza obrażeniami wynikającymi z niedożywienia czy kontaktu z wydzielinami innych osobników, tu doszły naturalne zachowania pogarszające ich stan. Żółwie te należą do agresywnych, więc trzymanie ich razem doprowadziło do walk między osobnikami i ran. Obecnie są trzymane osobno i tak też leczone, co oczywiście wymaga więcej miejsca, czasu i środków.

- Żółwie wielkogłowe są gatunkiem endemicznym, który prawie wymarł na terenie Chin. Są też ostatnim przedstawicielem rodziny żółwi wielkogłowych, przez co są cennym trofeum dla hodowców żółwi, ale też restauratorów. Dlatego w ostatnich latach wzrósł na nie popyt, co z kolei spowodowało nielegalny odłów i handel na terenie Laosu, Wietnamu, Birmy i Tajlandii – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo, znawca i miłośnik fauny azjatyckiej.

- W Polsce nie można go na przykład podziwiać w żadnym ogrodzie zoologicznym, być może występuje w prywatnych hodowlach. Co ciekawe jeszcze dwanaście, piętnaście lat temu można było znaleźć oferty kupna tych żółwi na giełdach zoologicznych, dziś praktycznie ich nie ma. Świadczy to o tym, że populacja gatunku jest wręcz mikroskopijna. – dodaje Marek Pastuszek, kierownik sekcji Terrarium zoo we Wrocławiu, znawca i miłośnik żółwi. 

W Birmie żółwiami zajęły się dwie organizacje: Turtle Survival Alliance i Wildlife Conservation Society, które wraz z Forestry Department in Myanmar proszą o pomoc finansową, aby móc wyleczyć i wypuścić do środowiska naturalnego jak najwięcej tych imponujących zwierząt! 

- Tym co nas zmobilizowało do działania jest świadomość odpowiedzialności i możliwości wsparcia jakiego możemy udzielić TSA. Jako ogród zoologiczny czujemy się w obowiązku angażować w ratowanie zwierząt, bo to one stanowią sedno naszego istnienia. Nasi podopieczni to coraz częściej przedstawiciele zagrożonych gatunków. Przekonaliśmy się również, że możemy liczyć na Polaków. Pokazały to wcześniejsze akcje zbierania środków na pomoc nosorożcom indyjskim, pingwinom przylądkowym czy żółwiom filipińskim. - dodaje Ratajszczak.

W akcję zaangażowały się już m.in. Wildlife Conservation Society/Bronx Zoo, Wildlife Reserves Singapore, Virginia Zoo I Utah's Hogle Zoo.  Pomóc może każdy, wystarczy wpłacić dowolną kwotę – 5, 10, 20, 50, 100… zł, na specjalne konto wrocławskiego ZOO: 98 1020 5226 0000 6902 0529 7371 z dopiskiem żółwie wielkogłowe. Zebrane środki będą wykorzystane na zakup materiałów do budowy ogrodzeń, transport, opiekę medyczną, w tym lekarstwa.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)