Wnioski po kontrolach na szpitalnych oddziałach ratunkowych

środa, 1.2.2017 15:56 14209 1

Wojewoda Dolnośląski Paweł Hreniak przedstawia raport dotyczący kontroli przeprowadzonych na szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz w Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu w listopadzie i grudniu 2016 roku. Kontrole przeprowadzili pracownicy wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia.

Foto ilustracyjne

Bezpośrednie czynności kontrolne polegały na weryfikacji informacji dotyczących:

- kwalifikacji zawodowych personelu medycznego: specjalizacje lekarzy, wykształcenie/kursy pielęgniarek oraz ratowników medycznych w liczbie niezbędnej do zabezpieczenia prawidłowego funkcjonowania jednostki systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne;

- stanu osobowego personelu medycznego (lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych)
z harmonogramami pracy w dniu kontroli;

- sprawdzenia czasu przekazania pacjenta przez zespół na szpitalny oddział ratunkowy;

- ustalenia wolnych miejsc na oddziałach szpitalnych.

Pierwsze kontrole przeprowadzono w dniu 14 listopada 2016 r., w 4 Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką SP ZOZ we Wrocławiu, ul. Weigla 5 oraz w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym im. Jana Mikulicza – Radeckiego we Wrocławiu, ul. Borowska 213.

Stwierdzono, że w dniu 14.11.2016 r., tj. w dniu przeprowadzenia kontroli w trybie uproszczonym w ww. podmiotach leczniczych, stan osobowy pracującego personelu był zgodny z przekazanymi harmonogramami czasu pracy, wszyscy pracownicy posiadali wymagane kwalifikacje, a czas przekazania pacjenta na szpitalny oddział ratunkowy odbywał się bez zbędnej zwłoki, na bieżąco. W dniu 28 listopada 2016 r. zespoły kontrolne ponownie sprawdziły czas przekazania pacjenta przez zespół ratownictwa medycznego na ww. SOR-y. Czas przekazania pacjentów podczas przeprowadzonych kontroli odbywał się bez zbędnej zwłoki, na bieżąco.

Kolejne kontrole przeprowadzono w dniach 15 i 29 grudnia 2016 r.
w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu Ośrodek Badawczo - Rozwojowy przy ulicy Kamieńskiego 73A oraz w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym
 im. T. Marciniaka Centrum Medycyny Ratunkowej we Wrocławiu ul. A.E Fieldorfa 2.

Stwierdzono, że w dniu 15.12.2016 r. tj. w dniu przeprowadzenia kontroli w ww. podmiotach leczniczych stan osobowy pracującego personelu był zgodny z przekazanymi harmonogramami pracy, wszyscy pracownicy posiadali wymagane kwalifikacje, a czas przekazania pacjentów na szpitalne oddziały ratunkowe odbywał się bez zbędnej zwłoki, na bieżąco. W dniu 29 grudnia 2016 r. zespół kontrolny, dokonał ponownego sprawdzenia czasów przekazania pacjentów na szpitalny oddział ratunkowy przez zespoły ratownictwa medycznego. W wyniku kontroli stwierdzono, że czas przekazania pacjenta odbywał się
na bieżąco.

Równolegle Dolnośląski Oddział Wojewódzki NFZ we Wrocławiu działając na zlecenie Wojewody Dolnośląskiego, przeprowadził kontrolę w 4 Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką. Podczas tej kontroli - obejmującej wskazany przez Wojewodę czas nadmiernych postojów ZRM przed SOR co wynikało z dokonanej wcześniej analizy ruchu zespołów ratownictwa medycznego – po dokonaniu kompleksowej analizy przez zespół kontrolny NFZ zarzut nadmiernego przetrzymywania zespołów ratownictwa medycznego został potwierdzony. W związku z powyższym Dyrektor DOW NFZ podejmie stosowne przewidziane przepisami działania wobec Szpitala.

Jednocześnie Dolnośląski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia nie potwierdził zarzutów nadmiernego przetrzymywania zespołów ratownictwa medycznego w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym.

W pozostałych szpitalnych oddziałach ratunkowych we Wrocławiu NFZ jest jeszcze w trakcie przeprowadzania postępowań kontrolnych.

W dniu 23 listopada 2016 r.  przeprowadzona została kontrola w trybie uproszczonym w Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu przy ul. Ziębickiej 34-38.

Kontrola w Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu wykazała następujące nieprawidłowości:

- stwierdzono przekroczone czasy dotarcia zespołu do pacjenta;

- stwierdzono niewłaściwe przeprowadzanie wywiadu przez dyspozytora medycznego z osobą zgłaszającą;

- stwierdzono brak szczegółowej procedury postępowania w przypadkach przetrzymywania ambulansów na SOR oraz Izbach Przyjęć;

- stwierdzono brak prawidłowego nadzoru i kontroli nad pracą dyspozytorów medycznych;

- stwierdzono prowadzenie dokumentacji bez  należytej staranności.

W związku z zakończeniem kontroli w Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu wydano zalecenia pokontrolne dla Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu mające na celu zniwelowanie ww. nieprawidłowości. Pogotowie Ratunkowe zostało zobligowane do poinformowania Wojewody Dolnośląskiego, do dnia 28 lutego 2017 roku, o sposobie wykonania zaleceń a także o podjętych działaniach lub przyczynach ich niepodjęcia.

Z dniem 30 stycznia 2017 roku na podstawie Zarządzenia nr 13 Wojewody Dolnośląskiego z dnia 12 stycznia 2017 r. rozpoczęły się kolejne kontrole w trybie uproszczonym w szpitalnych oddziałach ratunkowych i izbach przyjęć na terenie miasta Wrocławia oraz w Pogotowiu Ratunkowym we Wrocławiu.

Źródło.: DUW

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

środa, 01.02.2017 20:28
Przywieziono mnie do szpitala na izbę przyjęć i od razu zaprowadzono do pokoju. Po chwili przyszła młoda Pani doktor, przywitała się podając swoje nazwisko i imię. Po badaniu wyszła i przyniosła mi tabletki. Zaproponowała mi pozostanie na noc na obserwacji. Nie, nie, nie myśl czytelniku, że opisuje tak Izbę Przyjęć Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie. Opis dotyczy jednego ze szpitali w centrum Austriackich Alp. To po co opisywać takie zdarzenia? Opis ten pokazuje jak może być w szpitalu a poniżej moje doświadczenia z Izby Przyjęć Powiatowego Szpitala w Dzierżoniowie z dnia 31 sierpnia 2014 roku. Jest rok 2014 Jest godzina 19:00 gdy znajoma upadając poczuła silny ból po prawej stronie. Zadeklarowałem podwiezienie do szpitala, gdzie udała się wraz z koleżanką. Zostawiłem obie Panie pod Izbą Przyjęć o godz. 19:30. Poinformowałem jednocześnie, aby Panie po załatwieniu sprawy przedzwoniły, to je odbiorę i podwiozę do domu. Minęła 21:30 a ja nie mam żadnej informacji. Przedzwoniłem z pytaniem jak długo może to jeszcze potrwać. W odpowiedzi dowiedziałem się, że jest kolejka i jeszcze to może potrwać, z tym że obie Panie uważają to jedynie za przewlekłość udzielania świadczeń zdrowotnych, gdyż pacjenci siedzą na poczekalni a lekarze nie przyjmują na Izbie Przyjęć. Nie bardzo chciało mi się wierzyć, więc postanowiłem podjechać i zobaczyć jak faktycznie to wygląda. Po wejściu na pierwsze piętro gdzie jest Izba Przyjęć przywitały mnie krople zaschłej krwi na podłodze przy jednym z krzeseł. Na moje pytanie w rejestracji co jest powodem załatwiania pacjentki ze złamanym żebrem w tak długim czasie, otrzymałem odpowiedź abym pytał lekarza gdyż to od niego zależy. Poprosiłem o kontakt z lekarzem. Odpowiedź, jak przyjdzie to się Pan spyta. Ponieważ zbliżała się już godzina 22:00 a więc 2,5 godziny oczekiwania, pacjentka poprosiła o wydanie zdjęć RTG. Tego jej odmówiono a przybyły jak sądzę po informacji telefonicznej lekarz na moje pierwsze pytanie o podanie nazwisko oświadczył, że nie musi tego czynić. Oczywiście atmosfera w tym momencie stała się troszkę nerwowa, lecz nie odbiegała od przyjętych norm grzecznościowych. Po godz. 22:15 po kolejnej interwencji w sprawie niedopuszczalnego i niepotrzebnego oczekiwania do akcji wkroczyła Pani pielęgniarka. Ponieważ odmówiła podania swojego nazwiska mogę ja jedynie opisać jako pani w okularach. Tą akcją tej Pani było stwierdzenie, że jak dalej będziemy dyskutować to wezwie policję. Poprosiłem o wezwanie, gdyż to pozwoliłoby udowodnić o której godzinie pacjentka czeka na zakończenie wizyty na izbie przyjęć. Już z czystej ciekawości przedzwoniłem do KPP w Dzierżoniowie, gdzie na moje pytanie poinformowano mnie, że nikt nie zgłaszał interwencji na Izbę Przyjęć Szpitala w Dzierżoniowie. Jak dowiedziałem się od innych oczekujących ta Pani pielęgniarka w ten sposób „uspokaja” zdenerwowanych długim oczekiwaniem pacjentów. Jednym z nich była Pani z krwawieniem po upadku, którą przywiozła siostra z mężem Hiszpanem. Państwo Ci interweniujący kilkakrotnie bez skutku zostali ”przywołani do porządku” przez pielęgniarkę w okularach poprzez zastraszaniem wezwania Policji. Jedynie na co się zdecydowali, to napisali skargę i włożyli ja do skrzynki z opiniami na tzw. ”poczekalni” NARESZCIE po 3 godzinach i 15 minutach zbolała, zdenerwowana pacjentka otrzymała zdjęcia prześwietlenia i kartę informacyjną Izby Przyjęć. Po podwiezieniu do domu powiedziała „Dobrzy lekarze”, wyleczyli mnie od jakiejkolwiek dobrowolnej wizyty w Izbie Przyjęć Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie. Jest rok 2017 Z bólem gardła uniemożliwiającym przełykanie udałem się w sobotę do Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie, który obecnie świadczy nocną i świąteczną opiekę zdrowotną. Już po wejściu, w korytarzu zobaczyłem ogromny tłum ludzi oczekujących na przyjęcie. Były to zarówno osoby dorosłe, jak i dzieci w tym całkiem małe. Po zarejestrowaniu się okazało się że jestem 25 w kolejce!!! A lekarz na razie nie przyjmuje ponieważ robi USG na jednym z oddziałów szpitalnych. Po 40 minutach kolejka rusza aby po kolejnych 20 minutach znów stanąć – powód ten sam USG. Po dwóch godzinach oczekiwania i małych *****ch w kolejce, oczekujący zaczynają się buntować. Szybko okazuje się, że zamiast dwóch lekarzy przyjmuje jeden – drugi jest na zwolnieniu. Panie w rejestracji, nic nie wiedzą i nic nie mogą. Odsyłają do Pani Mikus, ale nikt nie wie gdzie jest, czy jest, jaki jest numer telefonu. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa, niektóre dzieci zasypiają leżąc na krzesłach, inne płaczą i krzyczą … pielęgniarki zamawiają sobie w tym czasie jedzenie z restauracji Rodos. Zdesperowani ludzie postanawiają wezwać karetkę pogotowia do szpitala!!! To zaczyna przynosić w końcu skutek. Okazuje się że rodzice z dziećmi zostaną przyjęcie w szpitalu w Bielawie. Reszta musi czekać. Po czterech godzinach oczekiwania udało mi się skorzystać opieki zdrowotnej w sobotę. Miły lekarz wypisał mi receptę i marze o tym aby nie chorować. Powracamy do początku artykułu. Czy przedstawione zachowanie młodej Pani doktor wynikało z nakazu lub tego kto jest szefem placówki? Myślę, że nie. Dla mnie to tzw. kultura i obowiązkowość wobec chorych ludzi potrzebujących pomocy. Proszę zauważyć, że dwa opisane zdarzenia maja odległa datę czyli rok 2014 i rok 2017 a jednak zachowanie personelu mającego za główne zadanie pomóc chorym jest takie same, czyli według mnie lekceważące osoby chore. Jak ustaliliśmy oba zdarzenia zaistniały w czasie kiedy dyrektorem były inne osoby. A więc gdzie szukać przyczyny? Według mnie należy poprzez dyrekcje Szpitala przywołać do porządku osoby, które w ten sposób traktują chorych, lub po prostu zwolnić je. Moje subiektywne odczucie jest takie, że osoby te za jedyny cel mają uzyskanie jak najwyższego wynagrodzenia pozostawiając chorych na podporządkowany sobie i swoim celom nieuzasadniony czas oczekiwania na pomoc czy konsultacje lekarską. Zachowanie tzw „pani rejestratorki” jest skandaliczne. Nawet w momencie kiedy odmawia podania swojego nazwiska, gdyż jak twierdzi posiada etykietkę /nie identyfikator/ i każdy może przeczytać jak się nazywa.