Oni nie wstydzą się wrocławskich szaletów!

poniedziałek, 6.4.2015 11:55 9251 1

Opisali i sfotografowali wrocławskie szalety i pisuary. Chcieli, by szlakiem tej właśnie małej architektury można było odkrywać Wrocław. Niestety "Fontanny i muszle. Przewodnik po szaletach Wrocławia" autorstwa Tomka Żarneckiego i Małgorzaty Kulik zostaje nie tyle w szufladzie, ale na komputerze, bo urzędnicy magistratu na tak alternatywny sposób zwiedzania Wrocławia się nie zgodzili.

Małgorzata Kulik i Tomek Żarnecki zainteresowali się szaletami z przypadku. Okazało się, że obiekty te są zabytkowe i mają ponad sto lat. - Z żartu zrobiło się coś poważnego, ale od roku nie możemy znaleźć wydawcy – komentuje Tomek.

Na ponad 200 stronach przewodnika opisali wszystkie wrocławskie szalety. Te czynne (około 30) i te nieczynne. - To nie jest tak, że ten przewodnik dotyczy tylko szaletów. Trzeba pamiętać, że to jest przewodnik po mieście. Szalety są tylko nietypowym punktem odniesienia. Poza nimi umieściliśmy w książce subiektywne ciekawostki z Wrocławia. Są to szczegóły, miejsca mało zauważalne.

Szalet przy Jedności Narodowej

- Dla społeczeństwa to jest nadal temat wstydliwy. Nie sądziłam, że znalezienie wydawcy będzie takie trudne. Byliśmy u dyrektora wydziału kultury. Powiedziano nam, że to jest tak niepoważny temat, tak alternatywny temat, że nie ma szans, by prezydent miasta się na to zgodził. A system szaletów we Wrocławiu jest przecież niepowtarzalny na skalę tej części Europy! Nie wiem, dlaczego z tego się tu nie chce zrobić atrakcji turystycznej? – pyta Gosia.

- Byliśmy praktycznie wszędzie – w biurze promocji miasta, w muzeum architektury, SARP-ie, rozmawialiśmy z Ritą Baum, z Tajnymi Kompletami, z wydawnictwem Warstwy – mówi Tomek i dodaje, że tylko Warstwy były zainteresowane przewodnikiem. Sprawa jednak nadal stoi w miejscu, bo wydawnictwo nie ma pieniędzy, aby książkę wydać.   – To wszystko trwa. Poszukujemy sponsora.

Nadal czekają. Zaczęli pisać nawet do firm produkujących… papier toaletowy i środki do czystości toalet. – Zostanie chyba crowdfunding. My jesteśmy pozbawieni wszelkich możliwości. Nie stać nas na wydanie – komentuje Gosia.

Wydruk tysiąca egzemplarzy netto kosztuje 18 tysięcy złotych.

Zebranie materiałów i opracowanie przewodnika zajęło im pięć miesięcy. Nie było łatwo. Rozmawiając z paniami pracującymi w szaletach, nie przyznawali, po co im informacje. Mimo pozwolenia od ZDiUM-u robili zdjęcia z ukrycia. Z drugiej strony nie ma się co dziwić. Koszt wejścia do szaletu to od 1 do 2 złotych. Pani, która w szalecie pracuje, zarabia 3 zł na godzinę. A dniówka to czasem nawet 12 godzin.

Czasem udało się pozmawiać, a czasem nie. Nie naciskali. Jednak jak już się udało porozmawiać, to dowiedzieli się wielu ciekawych rzeczy, np. o której czasem potrafi przyjść pierwszy klient czy w którym szalecie narkotyzują się młodzi uzależnieni.

To fragment rozmowy z szaletu na Dworcu Świebodzkim:

-... kawałek dalej to nawet pan wyszedł z kiblem.

- Ale jak z kiblem? Z muszlą klozetową?

- No tak. Wyrwał cały klozet i wymaszerował.

 

Fragment z przewodnika Tomka i Gosi. Z dodatku o szaletach na targowiskach

- Tak naprawdę możesz sobie zajrzeć do każdego kibla – podsumowuje Gosia, pokazując mi na komputerze przewodnik.

W przewodniku znajduje się też dodatek o szaletach z targowisk.

Gosia przekonuje, że jest pewna przewodnika, bo jak sama mówi, to jest mocny projekt. Teraz Tomek i Gosia skończyli pisać książkę dla dzieci. O epidemiach. Najlepsze podsumowanie naszej rozmowy, to wypowiedź Tomka i jego opinia na temat przewodnika.

- Kiedy się o tym mówi, to może być to żart, ale gdy się to ogląda, to przestaje być śmieszne. Wszyscy ludzie chodzimy do toalety. Jeżeli zrobiliśmy sobie takie miejsce, gdzie musimy chodzić, to nie mamy się czego wstydzić. No chyba, że tam nie chodzimy. A my mamy dowody na to, że wrocławianie chodzą w krzaki. To, że te toalety są i są od stu lat, to jest powód do chluby, a nie wstydu. Bo nigdzie w Europie nie ma systemu szaletów, które maja po tyle lat. Wrocławskie szalety projektowali ci sami architekci, którzy projektowali most Zwierzyniecki i wieżę ciśnień.

Adriana Boruszewska Doba.pl

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

poniedziałek, 06.04.2015 18:33
chętnie bym poczytał taki przewodnik :D