Złoty gol jubilata

sobota, 20.9.2014 09:29 1716 0

Dzięki bramce obchodzącego w dniu meczu 30. urodziny Flavio Paixao, Śląsk Wrocław pokonał Koronę Kielce 1:0. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego byli wyraźnie lepsi przez większość spotkania i zasłużenie zwyciężyli. To 12. z rzędu mecz Śląska bez porażki na swoim stadionie!

Faworyci z Wrocławia stuprocentową sytuację do strzelenia gola stworzyli sobie już w 7. min meczu. Szybko z kontrą ruszył Machaj i  dokładnie dograł do Mili. Rozgrywający WKS-u chwilę przytrzymał piłkę, a następnie posłał dośrodkowanie "na nos" do wbiegającego w pole karne Zielińskiego. Prawy obrońca pomylił się jednak w doskonałej sytuacji i uderzył głową obok bramki. Dwie minuty później celnie z dystansu spróbował Droppa, ale Cerniauskas nie miał problemów ze schwytaniem futbolówki. Również Droppa chwilę potem odczuł na własnej skórze "styl gry" Koroniarzy - Trytko mocno nadepłął na stopę Czecha. Śląsk grał na szczęście w swoim dobry stylu z poprzednich meczów - atakował i prowadził grę. Ładnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Mila, ale golkiper gości koniuszkami palców zdołał wybić piłkę na korner. 


Gospodarze mieli wyraźną przewagę. W 19. min znów nie wykorzystali kapitalnej okazji na gola. W polu karnym znalazł się Pich, dograł przed bramkę do Paixao - ten jednak nie zdołał wbić piłki do siatki. Również dobijający strzał Portugalczyka Mila nie dał rady pokonać Cerniauskasa. Bramka dla Śląska wisiała w powietrzu. Koroniarze odpowiadali jedynie kolejnymi ostrymi faulami, za które sędzia Musiał... musiał pokazywać im kartki. I pokazywał - kolejno dla Pylypchuka i Golańskiego. W 27. min pierwszy raz w tym meczu Koroniarze "zatrudnili" Pawełka. Strzał z dystansu bramkarz Śląska sparował na róg. Błąd golkiperowi gospodarzy przydarzył się w 35. min - niepotrzebnie wdał się w drybling poza polem karnym, o mało co nie tracąc piłki na rzecz Trytki. Skończyło się tylko na strachu. 

Ostatni kwadrans upłynął na kolejnych próbach zdobycia gola przez Śląsk. Nie udało się już stworzyć tak dobrych okazji, jak we wcześniejszych minutach. Do przerwy, mimo wyraźnej przewagi WKS-u, na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. 

Zaraz na początku drugiej połowy fantastycznym refleksem popisał się Pawełek. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główką strzelał Trytko - posłał piłkę w sam róg bramki, ale bramkarz Śląska efektowną robinsonadą zdołał powstrzymać ją przed wpadnięciem do siatki. Na swoją dogodną sytuację w drugiej połowie dość długo czekał Śląsk - dopiero w 62. min bliski zdobycia szóstej bramki w sezonie był Pich. Strzał głową słowackiego skrzydłowego nie trafił, niestety, w światło bramki. Również obok słupka poszybowała piłka po uderzeniu Sebastiana Mili z rzutu wolnego podyktowanego za przewinienie popełnione na Paixao. Portugalczyk, obchodzący dziś 30. urodziny, dostał przykry "prezent" od Radka Dejmeka w postaci groźnego faulu. 

Na ten wymarzony prezent urodzinowy dla braci Paixao nie trzeba było długo czekać. W 75. min świetne prostopadłe podanie do Flavio posłał wprowadzony w drugiej połowie Ostrowski. Portugalczyk zdołał oddać strzał. Nie było w nim dużo siły - piłka ledwie doturlała się do bramki - ale, co najważnijesze - nie zabrakło precyzji! Futbolówka minęła bramkarza oraz rozpaczliwie interweniującego obrońcę gości i wpadła do siatki. 

W końcówce Śląsk kontrolował przebieg gry, nie pozwalając Koronie stwarzać sytuacji do wyrównania. Po bramkowym gradobiciu w Warszawie, tym razem kibice WKS-u tylko raz mieli okazję cieszyć się z gola swego zespołu. Różnica polega na tym, że po meczu z Koroną największa radość nadeszła już po końcowym gwizdku - gdy można było świętować komplet punktów dla Śląska. To już 12. z rzędu mecz wrocławian bez porażki na swoim stadionie. 

Źródło: www.slaskwroclaw.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)