Martyna Wojciechowska: zmieniając życie choćby jednego człowieka, zmieniacie świat

środa, 7.12.2022 12:22 361 0

Promocja najnowszej książki Martyny Wojciechowskiej "Co chcesz powiedzieć światu" zgromadziła 3 grudnia 2022 r. sporo osób we Sztuce na miejscu przy ul. Łaciarskiej. Spotkanie autorskie poprowadziła Magdalena Kostyszyn, autorka bloga Ch*jowa Pani Domu i autorka książki "Też tak mam".

Martyna Wojciechowska przyznała, że ma setki przeprowadzonych i spisanych wywiadów, jednak do książki „Co chcesz powiedzieć światu” zdecydowała się wybrać bohaterki, których problemy są najbardziej aktualne i które z rożnych przyczyn rezonują w niej teraz. Książka jest zbiorem opowieści o dziesięciu kobietach z rożnych krańców świata, których odwaga i determinacja pozwoliły przetrwać dramatyczne chwile w ich życiu.

 

- Początkiem była historia Larysy, mamy zastępczej dla siódemki dzieci, ewakuowanej z Ukrainy z powodu wojny. A potem nagle te historie wysypały się ze mnie. Kolejną kobietą była Zena z Libanu, która także uciekła w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca do życia i zamieszkała w Polsce. Książkę dedykuję jednak Marveli, nazywanej przez wielu starą bezdomną prostytutką. A ja poznałam ciepłą, wrażliwą, wspaniałą kobietę, która podjęła takie a nie inne decyzje, bo była do tego zmuszona. Wspaniale wychowała i wykształciła swoje dzieci. Kiedy jednak dowiedziały się, czym zajmowała się ich mama, wyrzuciły ją z domu. Zamieszkała w kartonie – mówiła Martyna Wojciechowska.

Historia zatoczyła koło, ponieważ jako ośmiolatka, po zgwałceniu przez własnego ojca, Marvela została wyrzucona przez matkę za karę na ulicę.

- Kiedy myśli się o tym, że każdy człowiek ma jakąś historię, coś do opowiedzenia, ma powody czasem by być w tym miejscu, w którym jest i nie nam to oceniać, to bardzo chciałam dać jej głos, by jej dzieci usłyszały tę historię. Dzieci nie wybaczyły jej do śmierci. Ale każda z tych historii niesie nadzieję. Te kobiety zmieniły rzeczywistość, prawo lub postrzeganie rzeczywistości. Mówiły: wreszcie ktoś mnie wysłuchał. Każdy z was może odpowiedzieć sobie na pytanie: co ty chcesz powiedzieć światu?

 Martyna Wojciechowska wyznała, że została „wyrzucona” z przedszkola, ponieważ nie umiała się odnaleźć w gąszczu zasad. W wieku trzech lat uciekła z domu, a wieku dziesięciu lat postanowiła zostać kierowcą rajdowym. Przez długą część życia skazałam się w tej mojej drodze na samotność, bo moje pomysły na życie były niepopularne. Bardzo często mierzyłam się ze stereotypami: dziewczynce nie wypada, jak mówi głośno to za bardzo „wyszczekana”. Strasznie mnie to umęczyło. Zastanawiam się, gdzie bym była, gdybym nie musiała spalać energii na udowadnianie, że może być inaczej. Teraz mówię wam: to się skończyło, nie ma już miejsca na to.

 

- Udział w rajdzie Paryż - Dakar czy wejście na Mount Everest wbrew pozorom nie jest aktem odwagi, raczej brawury i braku wyobraźni. Największą odwagą w życiu człowieka jest podejmowanie różnych działań wiedząc, że możemy odnieść porażkę. I wystawienie się na ludzkie oceny. Rodzice mówili mi: Martyna, może tak być, że nie wychodzi. Może tak być, że coś zrobisz źle, też tak się zdarza. Wystawienie się na ocenę ludzi jest naszym największym lękiem. Co ludzie powiedzą? A jak mi nie wyjdzie? A jak się nie uda? A jak się ośmieszę? Chcę was zachęcić do tego, że jeśli czegoś nie zrobię, nie dam rady albo najzwyczajniej w świecie zrobię źle, to się zdarza. I trzeba robić swoje, bo nikt za nas nie przeżyje życia. A już na pewno nie ta osoba, która próbuje wam podciąć skrzydła, przypina łatkę, ocenia i mówi: no i do czego ty się nadajesz , i po co ci to było? Najwspanialsza rzecz, jaką możemy zrobić, to robić swoje i nie słuchać tych podszeptów.  Bo każdy tak naprawdę jest podszyty tym samym lękiem.  Znacie syndrom oszusta? Dotyczy osób, którym się wydaje, że świat się zorientuje, że one tak naprawdę nie są tak naprawdę tak mądre, zdolne i fajne jak ludzie my ślą, że są. Ja też doświadczałam syndromu oszusta. Drżę przed każdym spotkaniem autorskim.  Czy ktoś w ogóle przyjdzie? Dlatego hasłem mojej fundacji Unaweza jest: jestem wystarczająca. Moją ostoją są ludzie, przyjaciele. Ludzie są w naszym życiu: for reason, for season and for lifetime. Są ludzie, którzy pojawiają się po coś, i dają nam bardzo bolesne lekcje, bardzo bolesne, myślisz - po co to się wydarzyło, może kiedyś się dowiem. Są ludzie którzy naprawdę są na sezon, te relacje się kończą i trzeba się z tym pogodzić. I są ludzie na całe życie. Te przyjaźnie mnie bardzo budują. 

Czego nauczyła się od swoich bohaterek?

- Wszystkiego. Jak być kobietą w dzisiejszych czasach. Dystansu. Odwagi. Wielkiej pokory i tego, żeby nigdy nie oceniać nikogo po pierwszym wrażeniu czy po wyglądzie, albo co mówi, czasem w nerwach, bo na przykład bardzo się boi, ale maskuje to agresją albo byciem niemiłym i nieżyczliwym, bo boi się dopuścić do siebie kogoś, albo prawdy o samym sobie. Kiedy ktoś trąbi na mnie skrzyżowaniu i mówi do mnie najgorsze słowa, myślę: jak mi przykro. Co się musi dziać w życiu tego człowieka, że tak się zachowuje? Nauczyłam się wielkiej wyrozumiałości, takiej naprawdę bezbrzeżnej. Nie wyobrażam sobie żyć tylko dla siebie.  

Dodaj komentarz

Komentarze (0)