Mirosława Stachowiak-Różecka dla Doba.pl: "Jestem jedyną alternatywą" [rozmowa]

wtorek, 25.11.2014 09:25 10122 1

Bez metra, ale z tramwajami na Psie Pole i autobusami do nowego szpitala na Stabłowicach. O kulturze, transporcie zbiorowym, ulubionym wrocławskim festiwalu i wadach Rafała Dutkiewicza Doba.pl rozmawiała z Mirosławą Stachowiak-Różecką, kandydatką do fotela prezydenta Wrocławia z ramienia PiS-u. 

Co sobie pani pomyślała rano 16 listopada, gdy ludzie szli do urny?

Miałam nadzieję na dobry wynik. Wiedziałam, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby zasłużyć na zaufanie mieszkańców.

Jaki jest największy sukces i największa porażka Rafała Dutkiewicza?

Największy osobisty sukces Rafała Dutkiewicza to fakt, że sprawuje swoją funkcję od 12. lat. Trzy kadencje jako prezydent Wrocławia to imponujący wynik. Największą jego porażką jest oderwanie się od rzeczywistych problemów Wrocławia i jego mieszkańców. Zadłużanie miasta w celu zorganizowania hucznych imprez i wydarzeń sportowych jest nam do niczego niepotrzebne. Wrocławianie nie będą mieli z tego nic poza długiem do spłacenia.

Na co liczy pani 30 listopada?

Na zwycięstwo!

Nie boi się pani, że wrocławianie do urny pójdą zagłosować nie na kandydata, tylko przeciwko? W pani przypadku będzie to głos przeciwko PiS-owi, bo tak Polacy głosowali w wyborach do sejmu i senatu. Niekoniecznie za PO, ale przeciwko PiS-owi.

Nie boję się. Jeśli ktoś obawia się wyborów i głosów mieszkańców, to w ogóle nie powinien zbliżać się do polityki. W samorządzie szyldy partyjne mają mniejsze znaczenie, przecież prawie 15% wyborców PO głosowało w I turze właśnie na mnie! Uważam, że podstawą zaufania, które otrzymałam, był program – skoncentrowany na codziennych problemach mieszkańców, stawiający właśnie ich w centrum uwagi. Przejrzysty urząd, jawne umowy, porządna komunikacja, bezpieczne osiedla jako miejsca do życia, a nie tylko do spania... To nie są postulaty prawicowe czy lewicowe – tylko zdroworozsądkowe. Dlatego wierzę, że zaufają mi osoby, które w I turze nie głosowały na mnie.

Gdyby wygrałaby pani 30 listopada, to będą czystki w ratuszu?

Z pewnością odejdą obecni wiceprezydenci, którzy są współodpowiedzialni za obecny stan miasta. Zamierzam też zlikwidować stanowiska dyrektorów departamentów, bo dublują kompetencje z wiceprezydentami. Ale podkreślam: pozbędę się polityków, nie urzędników, którzy rozumieją słowa "służba publiczna". Dobrze działająca administracja jest istotą sprawnego zarządzania.

Myśli pani, że wrocławianie są już zmęczeni Rafałem Dutkiewiczem? 

Rafał Dutkiewicz całkiem się zapomniał i rządził miastem jak jednoosobowym królestwem. Podstawowe potrzeby poszły w kąt, a najważniejsze okazały się różne drogie fajerwerki - igrzyska sportów nieolimpjskich za 160 mln zł, zdjęcia Marilyn Monroe i Muzeum Popkultury za 12 mln zł, druga siedziba Muzeum Współczesnego - kolejne 187 mln zł. Tymczasem lokalne podatki wciąż rosną - we Wrocławiu płacimy nawet całoroczny podatek od śniegu! A mieszkańcy wciąż słyszą, że na wyrównanie i oświetlenie ich uliczki osiedlowej nie ma pieniędzy, a np. obietnicę zbudowania nowej siedziby V LO słyszeliśmy już przed wyborami w 2010 r. To samo słyszymy teraz, ile razy można? Ludzie po prostu mają dość nieudolnej władzy Rafała Dutkiewicza, a ja jestem jedyną alternatywą - w II turze nikt inny przecież nie startuje.

Rafał Dutkiewicz spotyka się z wrocławianami, np. w ubiegłym tygodniu na przystankach. Gdyby po 30 listopada pani rządziła miastem, to jaka będzie forma spotkań z mieszkańcami Wrocławia? 

Na pewno spotkania osobiste – dyżury prezydenckie, cykliczne spotkania na osiedlach z mieszkańcami oraz konsultacje społeczne. Wrocławianie potrzebują dialogu i chcę, aby współdecydowali o tym, co się dzieje w mieście. Czas skończyć z "królestwem jednego człowieka". A co do Rafała Dutkiewicza – skoro przez 12 lat ignorował mieszkańców, to jak chce to nadrobić w 12 dni? Ja w to po prostu nie wierzę.

W swoim programie skupia się pani na wielu obszarach, jednak bardzo mało w tym konkretów. Gdyby miała pani wybrać jedną  rzecz, którą chciałaby się zająć po wyborach, to co to by było?

O szczegółach będziemy mogli rozmawiać, kiedy zostanę prezydentem Wrocławia. Na pewno trzeba przeprowadzić audyt finansowy, którego nie było od wielu lat.

Wytwórnia Filmów Fabularnych. Ostatnio usłyszałam od Bogusława Lindy, że zamknięcie wytwórni było jedną z największych głupot tego miasta. Wrocław sam zabrał sobie ośrodek kultury [ciekawe w perspektywie ESK 2016 - przyp. red.]. Czy widzi pani szansę na wskrzeszenie przemysłu filmowego w naszym mieście?

Oczywiście, że istnieje taka szansa. Trzeba mieć na to pieniądze. Dzisiaj Wrocław tych pieniędzy nie ma, ponieważ Rafał Dutkiewicz woli wydawać miliony na to, żeby mosty poświeciły przez jeden wieczór. To nie jest jedyny przykład marnotrawienia publicznych pieniędzy.

Odnośnie kultury. Jest pomysł, aby w zajezdni Dąbie stworzyć muzeum komunikacji. Popiera pani pomysł?

Podczas wielu rozmów z pracownikami MPK przekazywano mi, że zajezdnia Dąbie powinna być przede wszystkim normalnie czynna dla codziennego ruchu. Natomiast oczywiste jest, że trzeba jak najszybciej zapewnić zabytkowym tramwajom dach, bo najbliższej zimy mogą już nie przetrzymać. Jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, jak można było doprowadzić do ruiny zabytki transportowe, jakim są stare tramwaje, które woziły pokolenia wrocławian.

Czy Wrocław jest/był dobrze przygotowany na wszystkie imprezy kulturalne i sportowe, których będzie/był gospodarzem?

Problem nie leży po stronie organizacyjnej tylko finansowej. Wrocławian na te imprezy nie stać! Rafał Dutkiewicz zadłuża miasto na kolejne miliony tylko po to, żeby te imprezy się odbyły.

Co sądzi Pani o tym, że mieszkańcy byli zastraszani przez ochronę na planie filmu St. James Place? Wrocławianie byli oburzeni, że ochrona ich przeszukiwała, a miasto nie zabezpieczyło odpowiednio swoich mieszkańców...

Przede wszystkim skandalem jest, że mieszkańcy zostają zamknięci w mieszkaniach jak w ciemnej klatce. Świecenie laserem po oczach, grożenie przez ochronę to nie są drobne uciążliwości. Jeśli Dutkiewicz chce wynajmować kawałek miasta prywatnej firmie (nawet znanej i szanowanej), to trzeba przede wszystkim chronić interesy mieszkańców. A nawiasem mówiąc - na ulicach w centrum kręcony jest film, w którym Wrocław udaje tużpowojenny Berlin. "Promujemy" się rozsypującymi kamienicami. Na pewno chcemy utrwalać w świecie właśnie taki obraz naszego miasta?

Chodzi pani na wrocławskie koncerty/festiwale Wrocławiu? Ma pani swoje ulubione?

Moim ulubionym jest Festiwal Kultury Białoruskiej.

Jakich wydarzeń kulturalnych brakuje we Wrocławiu?

Sprowadzamy artystów z całego świata, a nie ma miejsca dla lokalnej twórczości. Miasto przeznacza wiele milionów na wydarzenia kulturowe, jednak wrocławianie (a przede wszystkim wrocławscy artyści) nawet nie mają szansy na tym skorzystać. We Wrocławiu brakuje wydarzeń, na których możemy zobaczyć lokalną twórczość. Bolesławiec ma "Święto ceramiki", Lwówek- "Agatowe Lato", a co my mamy? Niestety, tylko zdjęcia Marilyn Monroe.

W swoim programie mówi pani o darmowej i czystej komunikacji. Pominę może kwestię bezpłatnej komunikacji, a przejdę do najważniejszej kwestii, której MPK nie jest w stanie rozwiązać, co zresztą otwarcie przyznaje – osoby bezdomne i cuchnące w MPK – jadą i nie płacą za bilet i przeszkadzają innym. Kierowca ani kontroler prawnie nie mają żadnej możliwości usunięcia takiej osoby z pojazdu. Myślała pani nad tą kwestią?

To nie zależy od opłat. Już teraz w regulaminie przewozów MPK jest wyraźnie napisane, że można wyprosić z pojazdu osoby wzbudzające odrazę. Czas, by przewoźnik zaczął egzekwować swoje własne przepisy.

W pani programie czytamy, że przystanki mają być wygodne i bezpieczne. Takie rozwiązania jednak wymagają przebudowy całych skrzyżowań (np. przystanek linii 7, 6 i 23 na Drobnera i Dubois). Zdaje sobie Pani sprawę, że to nie tylko kwestia ławek i wiat?

Oczywiście, że są skrzyżowania, które będą wymagały poważnej analizy. Ale w wielu przypadkach wystarczy po prostu podnieść perony, żeby ludzie nie wsiadali z poziomu ulicy. A tak się dzieje nawet w centrum, np. na ul. Szewskiej czy na pl. Grunwaldzkim. Można więc wiele uzyskać niewielkim kosztem. Przede wszystkim jednak nie można czekać w nieskończoność albo aż, odpukać, ktoś zginie.

Mówi pani o wybudowaniu nowych linii tramwajowych na Bartoszowice, Nowy Dwór i Kuźniki. Co z Psim Polem?

Także jest częścią mojego programu, w ramach "trójpaku dla Psiego Pola": tramwaj do centrum przez plac Grunwaldzki, dokończenie obwodnicy śródmiejskiej i budowa ulicy Nowo-litewskiej. To pozwoli wreszcie mieszkańcom Psiego Pola na wygodny i szybki dojazd do centrum (tramwajem) oraz w dalsze rejony miasta (dzięki połączeniu z obwodnicą śródmiejską).

Metro jest według pani pomysłem realnym? I przede wszystkim - czy jest to rozwiązanie potrzebne naszemu miastu?

Żeby metro miało sens, musi przebiegać przez całe miasto – żeby dowieźć mieszkańców z osiedli do centrum. To oznacza ok. 25-30 km torów, czyli koszt budowy rzędu 30 mld zł. Po prostu nie stać nas na to. Lepiej poprawić funkcjonowanie obecnej komunikacji, bo jest niestety fatalna – jeździ wolno, jest niepunktualna i brudna. To jest prawdziwe wyzwanie.

Nowy Szpital Wojewódzki – dojeżdżają do niego tylko tramwaje – dwie linie, od grudnia będzie trzecia. Przystanki  autobusowe przy szpitalu wybudowano, ale nie zostaną uruchomione. Pacjent z przystanku na Kosmonautów musi iść około 200, 300 metrów do bram szpitala. Jest pani w stanie obiecać lepszy transport do nowego szpitala na Stabłowicach?

Na pewno warto, żeby chorzy i ich rodziny mogły dojechać pod drzwi – zwłaszcza, że potrzebna infrastruktura jest już zbudowana, jak sam pani zauważyła. Natomiast szczegóły ustalimy w rozmowach z MPK.

Stawia pani na zieleń. Gdzie konkretnie miałyby powstać  takie tereny. Co zrobiłaby Pani z "wykarczowanymi" już terenami wzdłuż Odry w centrum miasta?

Tereny zielone powinny powstawać blisko miejsc zamieszkania . Potrzebne są nowe parki na osiedlach i skwerki w centrum. Ważne też, żebyśmy przy renowacjach kamienic pamiętali o podwórkach – tam również lokatorzy mają prawo choćby do kilku drzew. Natomiast na terenach wzdłuż Odry drzewa należy nasadzić kilka metrów od linii brzegowej, tak żeby rosły poza murami oporowymi (brzegowymi).

Szpilkostrada na Rynku to ułatwienie czy utrudnienie?

Poprawianie komfortu życia wrocławian to podstawa. Musimy jednak pamiętać o kwestiach finansowych i estetycznych. Trzy mln zł na pas o szerokości 6 metrów, szpecący wizerunek wrocławskiego rynku to nietrafiony pomysł.

Adriana Boruszewska Doba.pl

 

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

środa, 26.11.2014 11:52
szczerze mówiąc to sam nie wiem co sądzić o tej...