Motorniczowie niszczą torowiska, bo jeżdzą za szybko?

czwartek, 8.10.2015 08:50 9871 3

Wrocławscy motorniczowie niszczą torowiska? Tak wynika z pisma ZDiUM-u do wrocławskiego MPK. ZDiUM nakazuje, aby MPK zdyscyplinowało motorniczych, którzy jeżdzą za szybko po nowo wyremontowanych torowiskach, tym samym "psując" je.

- ZDiUM przypomina o konieczności i znaczeniu przestrzegania przez motorniczych jazdy tramwajem po rozjazdach tramwajowych nie większą niż dopuszczalnej –  informuje w piśmie do MPK Sławomir Gonciarz, dyrektor ZDiUM i wylicza rozjazdy, które są w złym stanie przez zbyt szybką jazdę motorniczych. Te miejsca to pl. Jana Pawła II, pl. Powstańców Wielkopolskich, Rondo Reagana i róg Piłsudskiego z Kołłątaja.

- ZDiUM nie dysponuje taką ilością środków finansowych, aby powstrzymać tak gwałtowne niszczenie torowisk – tłumaczy się dyrektor i przewiduje, że jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, to konieczne będzie wyłączenie z eksploatacji rozjazdów, które stwarzają zagrożenie w utrzymaniu bezpiecznej komunikacji tramwajowej.

LIST ZDiUM-u DO MPK

(źródło: Wrocławskie Forum Komunikacyjne)

Na profilu "MPK-owcy też ludzie" motorniczy tłumaczą, jak sprawa wygląda w rzeczywistości.

Dla pasażerów kilka słów wyjaśnień. Instrukcja zakładowa dla motorniczych we Wrocławiu mówi jasno, że prędkość najazdowa na zwrotnicę ryglowaną na wprost powinna być ograniczona do 15 km/h, na bok 10 km/h. Powyższe ustalenie nie obowiązuje na zwrotnicach innych niż ryglowane, gdzie prędkość jest ustalona na 10 km/h w każdym przypadku. Co na ten temat mówią wytyczne przy projektowaniu skrzyżowań? Ano mówią tyle, że prędkość tramwaju przejeżdżającego przez skrzyżowanie dla "zielonego" światła wynosi 36km/h. Czyli - tramwaj chcąc przejechać przez skrzyżowanie, nie stwarzając zagrożenia wjechaniem w ludzi na przejściu dla pieszych czy w samochody, które otrzymały zezwolenie na wjazd, powinien przez nie przemknąć 36km/h. Nieźle co? Wyobrażacie sobie, motorniczowie i pasażerowie tramwaj linii 0P skręcający z prędkością 36km/h z ulicy Mostowej w kierunku Dubois? Myślę, że skończyłoby się to kąpielą tramwaju w Odrze. Albo tramwaj skręcający w lewo z placu Powstańców Wielkopolskich (dworzec Nadodrze) w ulicę Trzebnicką? Myślę, że filary wiaduktu mogłby nie wytrzymać nacisku 32 ton tramwaju typu 105N i wszystko mogłoby się skończyć tragicznie, a w najlepszym wypadku w zapadlisko po zawalonym moście wjechałby/spadłby jadący górą pociąg.

Polityka wiecznego napawania/spawania/szlifowania torowiska kończy się tak samo, jak kończy budowanie domu zaprawą z wbitym jajkiem. Albo nie śmierdzi, albo zacznie śmierdzieć, a wtedy może być za późno. Problem beznadziejnych torowisk nie jest nowy, ale nowym problemem jest JAKOŚĆ produkowanych szyn. Plac Grunwaldzki? Plac Jana Pawła II? Mniej hałasu tramwaj robiłby, jadąc po kostce brukowej, albo koleinach rzeźbionych w żelbecie.

Apeluję! Więcej pieniędzy na torowiska, bo w końcu skończy się to katastrofą. Wymiana jednej szyny na łukach Widok <-> pl. Dominikański nie poprawi sytuacji, gdzie główka szyny ma 2cm szerokości!!!

A list ze ZDiUMu może trafić do szuflady z bajkami z mchu i paproci, bo realizmu w niej brak.

Komentarz Patryka Wrony - naszego eksperta od transportu pasażerskiego:

Pismo ze ZDiUM jest absurdalne – równie dobrze mogłoby być skierowane do kierowców, żeby także jeździli po torowiskach z prędkością 10-15 km/h. W wielu przypadkach przekroczenie prędkości może skutkować wykolejeniem, co wymusza wolną jazdę. Zarówno dane MPK Wrocław, jak i moje własne obserwacje wskazują, że w znacznej większości przypadków są spełnione warunki, których oczekuje ZDiUM. A to oznacza, że problem leży gdzie indziej – jest nim przede wszystkim niska jakość wykonywanych napraw i remontów, wykorzystywanie najtańszych, nierzadko używanych elementów. Nie bez wpływu pozostaje niszczenie torowisk przez Skody 16T i 19T – ich sztywne wózki nie dopasowują się do ciasnych wrocławskich łuków ze względu na duży promień skrętu (25m!). Pasażerowie zauważają, że pomimo braku właściwego utrzymywania, niektóre torowiska są w dobrym stanie od wielu lat – dla przykładu ciąg Powstańców Śląskich czy odnoga na Kowale. Różnica polega na zastosowaniu lepszych jakościowo, ale przez to droższych materiałów, co skutkuje niższym zużyciem, możliwością dłuższej bezawaryjnej eksploatacji. Niestety, polityka naszego miasta wymaga nie jakości, a "taniości". W efekcie tramwaje jeżdżą wolno i nie są pewnym środkiem transportu, a to sprawia, że ludzie chętniej przesiadają się do samochodów. Nie zdziwiłbym się, gdyby urzędnicy chcieli zlikwidować linie tramwajowe poprzez doprowadzenie infrastruktury do opłakanego stanu. Trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie: Wrocław nie ma spójnej polityki transportowej, nie ma planów, nie ma pomysłów na rozwój i zarządzanie transportem w mieście. I list ZDiUMu tę tezę potwierdza.

 Adriana Boruszewska Doba.pl

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

czwartek, 08.10.2015 14:33
Komentarz eksperta do tej sprawy jest wystarczającym komentarzem: "Zarówno dane...
Tytus piątek, 09.10.2015 11:25
Mogę doprecyzować, że ponad 90% kontroli wykazało, że tramwaje jeżdżą...
Sąsiad czwartek, 08.10.2015 13:14
Zapraszam wieczorową porą na Legnicką. Tramwaje (kierujący nimi),ruszają z przystanku...