Nowe Horyzonty polecają festiwal Pięć Smaków. Co w programie?

środa, 15.11.2023 13:05 178 0

Jedynym okiem wciąż patrzymy na USA – bowiem do 19 listopada trwa online’owa część 14. American Film Festival, ale drugie kierujemy już na nasz zaprzyjaźniony Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków, który po raz siedemnasty będzie przybliżać kino Dalekiego Wschodu. Wydarzenie rozpocznie się już jutro: w wersji stacjonarnej potrwa do 21 listopada, zaś odsłona wirtualna będzie dostępna aż do 3 grudnia. Co wybrać z gąszczu filmowego dobra? Oto „złota piątka”, którą polecamy jako zespół Nowych Horyzontów.

fot. Dotyk Zen, reż. King Hu

1. Niech płonie, reż. Bui Thac Chuyen, Wietnam 2022 (dostępny na pokazach kinowych i online)
Jeśli ktoś zachwycił się senną wizją świata W żółtym kokonie, to nie powinien rozczarować się popielatą aurą pejzażu delty Mekongu, w której splatają się losy trzech kobiet. Niech płonie to kolejny sukces wietnamskiego kina, w którym wielokrotnie nagradzany Bui Thac Chuyen tworzy mozaikę zawiści i wypalającej zazdrości. Siła ognia, ale po wietnamsku.

2. Ja odchodzę, a ty śnisz, reż. Nelson Yeo, Singapur 2023 (dostępny na pokazach kinowych i online)
Nagrodzony w Locarno mumblecore z Singapuru, w którym dochodzi do spotkania po latach dawnych znajomych, wracających wspomnieniem do pierwszego wypalonego papierosa. A jest to reunion tych z rodzaju zakrapianych poezją i czarnym humorem, podkręcony w dodatku resentymentami i autoironią bliską tej spod znaku Hong Sang-soo.

3. Dotyk Zen, reż. King Hu, Tajwan 1971 (dostępny na pokazach kinowych i online)
Opus magnum tajwańskiego mistrza, które w Azji posiada status Odysei kosmicznej. Kino, które tworzy absolutnie cudowny eklektyzm – połączenie transcendentalnego i mistycznego z wizjonerskimi rozwiązaniami technicznymi na polu choreografii walk, montażu i ruchu kamery. Jeśli istnieje „dotyk Kinga Hu” to ten film jest tego wyraźnym dowodem – Dotyk Zen zmienił oblicze kina.

4. I moją matkę też, reż. Jun Robles Lana, Filipiny 2023 (dostępny na pokazach kinowych)
Perwersyjna gra z oczekiwaniami widowni, ubrana w erotyczny trójkąt i klaustrofobiczną, oblepiającą psychodramę. Lana to najbardziej niepoprawny ze współczesnych filipińskich mistrzów, który skrzętnie miesza historię o społecznym tabu z kinem gatunkowym. I moją matkę też to przygoda gęsta i intensywna, wchodząca pod skórę – trudno o bardziej intrygujące kino dyskomfortu.

5. Dźalebi dla konia, reż. Anamika Haksar, Indie 2018 (dostępny na pokazach kinowych i online)
Obraz Starego Delhi, utkany ze snów i ulicznych opowieści: tragarzy, bumelantów, przewodników i kieszonkowców. To wejście w magiczny krajobraz dawności, w którym pocztówkowe widoki mieszają się z antropologicznym spojrzeniem, lekcje historii przypominają przejażdżki latającymi dywanami, słowa unoszą się w powietrzu, a dana okolica może w każdej chwili okazać się odległym snem jednego z mieszkańców miasta pamiętającego dawną świetność.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)