Nowy sezon w Operze Wrocławskiej. Z nowym dyrektorem

czwartek, 13.10.2016 09:15 1111 0

Od początku września teatr operowy ma nowego dyrektora, dyrygenta Marcina Nałęcza-Niesołowskiego. Stanowisko objął po Ewie Michnik, która kierowała instytucją przez ponad 20 lat i doprowadziła do wielkiego rozkwitu wrocławskiej sceny. Nowy dyrektor planuje ciekawie, ale jest ostrożny i zastrzega, by oceniać jego działalność raczej po drugim sezonie. W pierwszym widzowie obejrzą premiery dzieł Verdiego, Rossiniego, Gounoda czy de Falli.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski formalnie objął stanowisko dyrektora Opery Wrocławskiej z początkiem września, ale do czekających go zadań przygotował się dobrze, mimo krótkiego czasu, jaki upłynął od rozpoczęcia pracy do inauguracji sezonu. Operę czeka kilka zmian – będzie więcej koprodukcji z innymi teatrami, spektakli familijnych, pojawi się nowy szef baletu, a zespół nareszcie zatańczy przy muzyce granej na żywo przez orkiestrę (a nie odtwarzaną z taśmy), a przy pulpicie, oprócz Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego, stanie reprezentacja młodych utalentowanych polskich dyrygentów. Spektakle konkretnej opery będą grane w bliskim odstępie czasu, a nie, jak dotychczas, raz w miesiącu, zaś główne partie powierzane będą także artystom, którzy zostaną wyłonieni w drodze przesłuchań. Zmieni się, nieznacznie, ale jednak struktura administracyjna. Marcin Nałęcz-Niesiołowski chciałby, aby znalazło się w niej miejsce dla producentów i osoby pozyskujące nowe kontakty w świecie operowym.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrygent, nowy dyrektor Opery Wrocławskiej/fot. archiwum własne MNN

Niezmienne pozostaną superprodukcje. W przyszłym roku czeka nas „Faust” Charlesa Gounoda w Hali Stulecia. Z afiszy nie znikną popularne tytuły, jak „Carmen” Bizeta, „La Traviata” Verdiego, „Eugeniusz Oniegin” i „Dziadek do orzechów” Czajkowskiego. W przyszłości powróci też cykl wokalnych recitali wielkich gwiazd, choć będą to śpiewacy znani nie tylko z nowojorskiej Metropolitan Opera, ale także innych liczących się teatrów.

Kilka teatrów, jedna opera
Koprodukcje i partnerska współpraca są dziś chlebem powszednim każdej większej opery, pozwalają obniżyć koszty i stworzyć spektakl, który będzie uniwersalny dla widzów w różnych częściach świata.

Artystycznie i inscenizacyjnie można na tym wiele zyskać, a wartością dodaną staje się przenikanie się środowisk, czy swoisty kulturowy tygiel, z którego trzeba wyprowadzić wspólny mianownik – podkreśla Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Dyrektor opery planuje kooperację z innymi teatrami, głównie europejskimi. – W planach na najbliższe sezony jest współpraca z Narodową Operą Łotewską z Rygi przy wspólnej realizacji grudniowej premiery „Trubadura” Verdiego czy z Oper Frankfurt przy przyszłorocznym „Tryptyku” Pucciniego, a także z Operą Narodową przy operze „Eros i Psyche” Ludomira Różyckiego, zwłaszcza że w przyszłym roku mija 100 lat od wrocławskiego prawykonania – wymienia Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Melomani ucieszą się także z powrotu Mariusza Trelińskiego. We współpracy z Teatro dell’Opera di Roma powstanie spektakl „Idomeneo, król Krety” Mozarta lub „Orfeusz i Eurydyka” Glucka. W planach jest także premiera jednej z dwóch oper komicznych Wagnera – „Zakazanej miłości” (tym razem w porozumieniu z Oper Leipzig).

Balet jak nowy
Od tego sezonu artystycznego balet będzie miał nowe kierownictwo. Bożenę Klimczak zastąpią tancerze Polskiego Baletu Narodowego – Magdalena Ciechowicz i Jacek Tyski. – W planach jest wzmocnienie baletu, by był bardziej rozpoznawalny jako zespół, spektakle publiczność obejrzy natomiast z udziałem orkiestry, a nie z muzyką z taśmy – zapowiada Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Pierwsze spektakle z orkiestrą już w październiku („Coppelia” Delibesa). Zaplanowano dwie premiery – wieczór baletowy złożony z dwóch utworów (Suita „Carmen” Szczedrina i „Zaczarowana miłość” de Falli) oraz „Kopciuszek” Prokofiewa prezentowany w cyklu familijnym.

Coś dla najmłodszych
– Zależy nam na tym, by poszerzać działalność edukacyjną, dlatego jeszcze w tym sezonie planujemy dwie premiery z myślą o najmłodszych widzach – zapowiada Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Planowane są spektakle „Zaczarowany Czarodziejski flet”, inspirowany słynną operą Mozarta, oraz „Pchła szachrajka” Macieja Małeckiego w reżyserii aktorki i reżyserki Anny Seniuk.

Nowi dyrygenci
Marcin Nałęcz-Niesołowski, podobnie jak Ewa Michnik, będzie łączył kierowanie teatrem operowym z działalnością dyrygencką. Poprowadzi m.in. spektakle „Eugeniusza Oniegina” Czajkowskiego, „Borysa Godunowa” Musorgskiego, „Madame Butterfly” Pucciniego czy pierwszą premierę w aktualnym sezonie – „Trubadura” Verdiego w grudniu. Dyrektor zamierza jednak zapraszać do współpracy młodych polskich dyrygentów. – Myślę tu o Jakubie Chrenowiczu, Wojciechu Rodku, Piotrze Borkowskim, Pawle Przytockim czy Jacku Bonieckim – wymienia Marcin Nałęcz-Niesiołowski, który zaproponował dyrygowanie ulubionymi operami byłej dyrektor Ewie Michnik. – Pani dyrektor jednak na ten moment wybrała inne projekty, ale obiecała, że chętnie odwiedzi operę przy okazji premier – opowiada nowy dyrektor. Ewa Michnik przyznaje, że teraz realizuje własne plany zawodowe, na które nie miała czasu, kiedy była dyrektorem Opery Wrocławskiej. – Trzeba było się poświęcić jednej instytucji i to było moje życie i moja miłość, ale teraz swoją wizję powinien realizować dyrektor Nałęcz-Niesołowski – podkreśla Ewa Michnik.

Oceny? W przyszłym sezonie
Dyrektor Opery Wrocławskiej o pierwsze oceny swojej pracy prosi nie po pierwszym, ale raczej drugim sezonie. – Cierpliwość jest uzasadniona, a czas, trzy, nawet cztery lata, by podsumować działalność, to w zagranicznych teatrach dobrze przyjęty zwyczaj – wyjaśnia.

W rozpoczynającym się sezonie 2016/2017 czekają nas trzy premiery oper – „Trubadur” Verdiego, „Kopciuszek” Rossiniego oraz „Faust” Gounoda. Dwie baletowe – Suita „Carmen” Szczedrina razem z „Zaczarowaną miłością” de Falli i „Requiem” Mozarta oraz dwie familijne – „Zaczarowany Czarodziejski flet” i „Pchła szachrajka”.

źródło: Wrocław pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)