Peruwiańczyk we Wrocławiu zajmuje się Hiszpanią

piątek, 1.7.2016 12:04 1363 0

Erik Maita jest przykładem obcokrajowca, który do Wrocławia przyjechał pracować w międzynarodowej korporacji. Takich jak on jest coraz więcej. Niektórzy mają inny kolor skóry, znają po polsku kilka słów i we Wrocławiu próbują ułożyć sobie życie. Z myślą o takich, jak Erik, ich rodzinach i pracodawcach przygotowujemy swojego rodzaju poradnik.

Erik Maita od lutego 2016 r. pracuje we wrocławskim oddziale Google’a. Ma 27 lat, pochodzi ze stolicy Peru – Limy. Najbardziej związany jest z trzema miastami, w których mieszkał: Cuzco w południowej części Peru oraz nad Oceanem Spokojnym – Piura i Trujillo. Opowiadając o swoim kraju, mówi, że zjeździł go wzdłuż i wszerz, bo jego praca polegała na zakładaniu startupów. Poza Peru jest od 2013 r. Najpierw pracował m.in. w Kostaryce, później wyjechał do Francji, gdzie oprócz pracy także studiował i zrobił studia magisterskie na kierunku zarządzanie i markteting.

„Peruwiańskie” konsultacje dla Hiszpanii

Erik Maita jest doradcą i konsultantem dla hiszpańskich małych i średnich firm, chcących się reklamować przez Google’a. Przyjeżdżając do nowego miasta i kraju, stara się poznać jego historię. Wie, że Wrocław był kiedyś miastem niemieckim. – Dużo daje mi to, że moja dziewczyna jest Ukrainką. Opowiada mi o historii Europy Środkowo-Wschodniej – mówi Erik i dodaje, że wcześniej o Polsce wiedział tyle, że to kraje z podobnymi… flagami, z kolorami białym i czerwonym. Niewykluczone, że teraz jego rodacy będą chcieli dowiedzieć się więcej o Polsce. W czerwcu 2016 r., w drugiej turze wyborów prezydenckich w Peru wygrał Pedro Pablo Kuczynski (wnuk, polskich Żydów z Wielkopolski) biznesmen polskiego pochodzenia, który w latach 2005-2006 pełnił urząd premiera.

Tęskni za przyjaciółmi i jedzeniem

Po raz pierwszy do Wrocławia na rozmowy kwalifikacyjne przyleciał w listopadzie 2015 r. Został przyjęty, więc w grudniu przyjechał podpisać umowę najmu mieszkania. Wrócił do Peru na 3-tygodniowe wakacje i 15 lutego 2016 r. zameldował się gotowy do pracy we wrocławskim oddziale Google’a. Rodzice i dziadkowie, gdy usłyszeli, że jedzie do pracy do Wrocławia, nie wiedzieli, gdzie to jest. – Mama zapytała tylko, czy dalej już nie mogłem pracować [śmiech]. Była zdziwiona, ale powiedziała, że jeśli mi to odpowiada, to powinienem jechać. Umówiliśmy się, że gdy wrócę, to opowiem jak było.

Po czerech miesiącach najbardziej brakuje mu przyjaciół i peruwiańskiego, specyficznego jedzenia.

Podróżując, nauczyłem się szybciej nawiązywać przyjaźnie i znajomości. To się przydaje w nowych miejscach. Co do jedzenia, to nie mając peruwiańskich specjałów, polubiłem ruskie pierogi i żurek serwowany w chlebie – dodaje Erik.

Dzień we Wrocławiu

Informacje o mieście miał od znajomych z Google’a, którzy już tu pracowali. Firma pomogła mu w załatwieniu formalności, związanych z wizą i z pozwoleniem na pracę. Wiedział, że najważniejsze to znaleźć mieszkanie. Ofert szukał w internecie. Nie znając języka polskiego, korzystał z Google Translate.

Erik rozpoczyna dzień ok. godz. 7.30. Do pracy, z mieszkania przy pl. św. Macieja, ma 8 minut piechotą. W firmie jest do godz. 18.00. Na miejscu je śniadanie i lunch. Po pracy idzie na siłownię, kolację je na mieście. Mieszka na Nadodrzu, w kamienicy, gdzie ludzie znają się od lat. – Czuję się bezpiecznie we Wrocławiu. Nie miałem sytuacji, w których ze względu na język czy wygląd spotkałoby mnie coś przykrego.

Na migi z właścicielką mieszkania

Właścicielka, od której wynajmuje mieszkanie, mówi tylko po polsku, więc ich konwersacje wymagają trochę wysiłku i kreatywności.

Korzystamy z rąk i jakoś się dogadujemy. Było mi miło, gdy zaprosiła mnie do siebie, do domu, na śniadanie wielkanocne – opowiada Erik i dodaje, że planuje zapisać się na kurs nauki języka polskiego, bo na razie zna tylko kilka słów proszę, przepraszam itp. – Ktoś, kto tak jak ja nie zna języka i pierwszy raz przyjeżdża do Wrocławia, dość łatwo może się tu odnaleźć. Podoba mi się, że miasto nie jest duże i można je przejechać rowerem. Dla mnie trochę skomplikowana jest komunikacja tramwajowa, bo już z autobusami problemów nie miałem. W taksówkach można się dogadać po angielsku – wylicza Erik.

Poznaje miasto

Kiedy ma czas i ochotę, korzysta z oferty kulturalnej miasta. Był już w kinie i na festiwalu filmowym. – Wiem, że Wrocław jest Europejską Stolicą Kultury i sporo się w mieście dzieje W znalezieniu ofert pomaga pracownik Google’a, który tym się zajmuje. Często spaceruję i czytam uliczne plakaty, to też jest dobre źródło informacji – dodaje. Co mu da pobyt w Polsce? Do końca nie wiem, czego się nauczę. – Ale tak jak mieszkałem we Francji, mogłem poznać tamtą kulturę i ludzi, podobnie jest teraz. Znam hiszpański i angielski, ucząc się podstaw polskiego, będę mógł łatwiej poznać inne kraje słowiańskie, jak Rosja czy Czechy.

Pieniądze to nie wszystko…

Erik, zapytany, czy motywem wyjazdu z Peru i pracy w Europie są pieniądze, odpowiada, że nie.

– Mógłbym mniej więcej tyle samo zarobić w Ameryce Południowej. Wyjechałem, bo chciałem poznać coś innego, nowego. Bycie bogatym to dla mnie możliwość rozszerzania horyzontów, poznawanie nowych ludzi i możliwość adaptacji do nowych miejsc.

Zagraniczni pracownicy we Wrocławiu [PRZEWODNIK]

Coraz więcej zagranicznych specjalistów pracuje we Wrocławiu. Z myślą o nich, ich rodzinach i pracodawcach przygotowujemy swojego rodzaju poradnik. W kolejnych artykułach znajdą się takie tematy, jak – relokacja pracowników z zagranicy w praktyce z punktu widzenia pracodawcy, relokacja członków rodziny pracownika z zagranicy, początkowe koszty obcokrajowca związane z przeprowadzką do Wrocławia, rejestracja firmy w Polce przez cudzoziemca oraz miniporadnik ekspata, czyli jak odnaleźć się we Wrocławiu.

źródło: Wrocław 2016

Dodaj komentarz

Komentarze (0)