Po emocjonującym spotkaniu Ślęza Wrocław pokonuje CCC Polkowice

niedziela, 23.12.2018 15:57 1167 0

W wyjazdowym spotkaniu 12. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet Ślęza Wrocław po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonała CCC Polkowice 54:51. Tym samym polkowiczanki straciły miano jedynej niepokonanej drużyny w lidze. 

Wrocławianki błyskawicznie objęły prowadzenie, ale potem inicjatywę przejęły gospodynie, zdobywając osiem punktów bez odpowiedzi rywalek. Podopieczne Arkadiusza Rusina po dobrze rozegranej pierwszej akcji nie potrafiły odnaleźć rytmu w ofensywie, forsując rzuty z trudnych pozycji i popełniając straty. CCC również nie grało najlepiej, ale było w stanie przynajmniej kilka posiadań zamienić na punkty.

Ślęza wróciła do gry dzięki poprawieniu gry w obronie i wymuszeniu paru fauli, które w konsekwencji skutkowały rzutami osobistymi. W premierowej odsłonie spotkania drużyna gości trafiła tylko trzy próby z gry, lecz na szczęście dla żółto-czerwonych, przeciwniczki także miały problemy z systematycznym poprawianiem swojego dorobku. Udany rzut Marissy Kastanek tuż przed upływem dziesięciu minut spotkania zmniejszył deficyt wrocławianek do czterech punktów.

Po krótkiej przerwie rzucająca Ślęzy przymierzyła z dystansu, a Taisiia Udodenko wykorzystała oba osobiste i po raz kolejny żółto-czerwone rozpoczęły kwartę od prowadzenia. Powtórzył się jednak scenariusz z pierwszej ćwiartki meczu. Zarówno Ślęza, jak i CCC nie grzeszyły skutecznością, lecz nieznacznie lepiej prezentowały się niesione dopingiem wypełnionej po brzegi hali zawodniczki z Polkowic. '

Dużo problemów zawodniczkom Ślęzy swoją mobilnością sprawiała Temi Fagbenle. Skrzydłowa CCC nie tylko potrafiła wypracować sobie dobrą pozycję do rzutu, ale i wymusić faul jednej z koszykarek 1KS-u. MVP Finałów Energa Basket Ligi Kobiet z zeszłego sezonu była najlepszą opcją gospodyń w pierwszej połowie. Nie oznacza to jednak oczywiście, że jej koleżanki polegały wyłącznie na niej. Kwartę sześcioma punktami z rzędu zakończyła gwiazda CCC i WNBA Tiffany Hayes. Wrocławianki dotrzymywały kroku ofensywie prowadzonej przez Fagbenle, lecz na punkty Hayes zabrakło już odpowiedzi. To pozwoliło polkowiczankom zejść na przerwę z ośmioma punktami prowadzenia.

Pierwsze minuty po wznowieniu gry były niezwykle istotne - szybkie przejęcie inicjatywy przez gospodynie mogłoby oznaczać zakończenie rywalizacji. Podopieczne Arkadiusza Rusina doskonale zdawały sobie z tego sprawę i dzięki łatwym punktom Taisii Udodenko oraz celnymi osobistymi Sydney Colson przewaga CCC stopniała o połowę. Na taki rozwój sytuacji mistrzynie Polski odpowiedziały dziewięcioma punktami zdobytymi przez Fagbenle i Jasmine Thomas. Szczególnie demoralizujący był trzypunktowy rzut rozgrywającej polkowiczanek, który oddany został z nieprzygotowanej pozycji wraz z upływem 24 sekund. Chwilę po nim dwa oczka dołożyła liderka CCC - Fagbenle i szkoleniowiec Ślęzy musiał poprosić o przerwę.

Po time-oucie zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska nieco zmniejszyły deficyt. Istotna była przede wszystkim celna trójka Darii Marciniak, dzięki której przewaga pomarańczowych wynosiła osiem oczek. Choć CCC praktycznie co chwila popełniało jakąś stratę, niezawodna Fagbenle przywróciła zapas punktowy gospodyń na poziom 10 punktów. Ślęza marzyła o wygranej, ale w ostatniej kwarcie miała przed sobą ogromne wyzwanie.

Wrocławianki podjęły rękawicę i zagrały znakomitą kwartę w defensywie. Nie można przecenić znaczenia trzypunktowego rzutu Taisii Udodenko, który był błyskawiczną odpowiedzią na udany rzut z dystansu Weroniki Gajdy. Ten sygnał do ataku pozwolił Ślęzie zacieśnić szyki w obronie, a kolejne trafiane rzuty osobiste systematycznie zmniejszały przewagę CCC. Lay-up Agnieszki Kaczmarczyk na niecałe cztery minuty przed końcem dał polkowiczankom nieco oddechu (50:45), ale już w następnej akcji Terezia Palenikova trafiła za trzy, a pół minuty później wykorzystała oba rzuty wolne i mieliśmy remis.

Zawodniczki Marosa Kovacika nie mogły sobie pozwalać na faule, ponieważ przekroczyły limit, co skrzętnie wykorzystała Ślęza, a konkretnie Taisiia Udodenko. Reprezentantka Ukrainy dwukrotnie trafiła i żółto-czerwone objęły prowadzenie pierwszy raz od drugiej kwarty. Stuprocentową skutecznością na linii nie popisała się w kluczowym momencie Fagbenle i na 40 sekund przed końcem piłka była w rękach wrocławianek, które utrzymywały minimalną przewagę. Sydney Colson, która do tej pory trafiała wyłącznie z linii rzutów osobistych, wreszcie dołożyła też dwa punkty z gry i CCC mogło wyłącznie doprowadzić do dogrywki.

W przerwie na żądanie słowacki trener polkowiczanek rozrysował zagrywkę, w której piłka miała trafić w ręce Tiffany Hayes. To się udało i Amerykanka oddała rzut z dystansu. Ostatecznie wpadł on do kosza, co uradowało publiczność w polkowickiej hali, ale radość była krótkotrwała. Piłka po odbiciu od obręczy trafiła w tylną część konstrukcji kosza, co automatycznie unieważniało rzut skrzydłowej CCC. Niespodzianka w postaci zwycięstwa Ślęzy stała się faktem.

Wrocławianki pokonały mistrzynie Polski i sprawiły, że w Energa Basket Lidze Kobiet nie ma już niepokonanych drużyn. Teraz przed podopiecznymi Arkadiusza Rusina tydzień odpoczynku. Tuż przed nowym rokiem rozpoczną się przygotowania do meczu z Energą Toruń.

CCC Polkowice - Ślęza Wrocław 51:54 (13:9, 18:14, 14:12, 6:19).

CCC: Fagbenle 19, Hayes 10, Thomas 9, Kaczmarczyk 4, Gajda 3, Kizer 3, Owczarzak 3, Leedham 0, Kaltsidou 0.

Ślęza: Colson 13, Udodenko 12, Kastanek 8, Burdick 8, Marciniak 3, Szybała 3, Dobrowolska 0, Miletić 0.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)