Podpałką do grilla podpalił nieprzytomnego 56-latka. Mężczyzna zmarł

piątek, 6.2.2015 13:53 4126 2

6 lutego odbyła się pierwsza rozprawa 22-letniego Michała B., który podpalił nieprzytomnego 56-letniego Kazimierza D.

Kolega Michała B., który nie udzielił pomocy 56-letniemu mężczyźnie, 23-letni Kamil W. również zasiadł na ławie oskarżonych.

Na zdjęciu: Michał B. (stoi) i Kamil W. (siedzi)

Do tragicznego zdarzenia doszło 10 sierpnia 2014 roku w Świdnicy w okolicach Szkoły Podstawowej nr 6. Jak ustaliła policja w toku przeprowadzonych czynności, Kazimierz D. spożył w bardzo krótkim odstępie czasu wódkę, którą wygrał za "zakład" z oskarżonymi,  po czym nieprzytomny zasnął. Michał B. zakupił w sklepie podpałkę do grilla, polał 56-latka i go podpalił. Wcześniej Michał B., jak zeznał, oprócz dużych ilości alkoholu spożywał amfetaminę. Jak sam stwierdził zrobił to po raz pierwszy w życiu, bo chciał sprawdzić, jak jego organizm zareaguje. Podpaleniu człowieka przyglądał się jego kolega Kamil W. Obaj znali poszkodowanego z widzenia, ponieważ Kazimierz D. mieszkał w sąsiędztwie.

Ogień zajął najpierw spodnie, po czym zaczął przemieszczać się w kierunku górnych części ciała 56-latka. Jak zeznali obaj oskarżeni, próbowali gasić płomienie tym, co było w zasięgu ręki, czyli piwem i wódką. Michał B. nie wezwał pomocy, ponieważ, jak twierdzi, nie posiadał ze sobą telefonu komórkowego. Po całym zdarzeniu spokojnie udał się do domu. O tym,co zrobił, uświadomiła go jego siostra. Około godz. 19 tego samego dnia Michał B. zgłosił się na posterunek policji celem złożenia wyjaśnień.

Oskarżony o zabójstwo Michał B. w swoich początkowych zeznaniach przyznawał się do winy, czyli do zabójstwa. W sądzie stwierdził jednak, że owszem podpalił nieprzytomnego Kazimierza D., ale jego zamiarem nie było zabicie go. Oskarżony zaprzecza również swoim wcześniejszym zeznaniom, że powodem podpalenia pokrzywdzonego była kłótnia między nim a 56-latkiem dotycząca wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w którym moralnym sprawcą miał być właśnie oskarżony [w 2012 roku, w czerwcu, Michał B. jechał wraz z kolegą samochodem osobowym. Kamil M. kierowca hondy civic na wysokości przystanku autobusowego stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w latarnię. Zginął na miejscu -  przyp.red.].

Podczas rozprawy 6 lutego Michał B. cofnął jednak swoje zeznania, twierdząc, że żadnej kłótni pomiędzy nim a Kazmierzem D. nie było. Na pytanie sądu skąd taka rozbiężność odpowiedzi w zeznaniach, przyznał, że podanie jakiegoś powodu, motywu zasugerowali mu policjanci, którzy doprowadzali go na przesłuchanie. To miałoby mu pomóc w uniknięciu sankcji.

Kazimierz D. z poparzeniami całego ciała trafił do szpitala w Nowej Soli, gdzie amputowano mu lewą kończynę. 31 sierpnia Kazimierz D. zmarł. Bezpośrednią przyczyną śmierci był wstrząs oparzeniowy. Poszkodowany miał poparzone ponad 50% ciała.

Obecna na sali rodzina zmarłego mężczyzny nie kryła zdenerwowania. Oskarżycielami posiłkowymi byli matka i syn Kazimierza D.

Matka i syn Kazimierza D.

Widziałam go jak leżał spalony, był cały spalony, bez koszulki. Co więcej można mówić, to samo im zrobić, co oni zrobili. Najpierw dali mu popić wódki, a później go spalili [mężczyzna miał ponad 6 promili alkoholu we krwi w chwili podpalenia - przyp.red.]. Chciałbym, żeby tak samo cierpiał jak mój tato. Najlepsza byłaby kara śmierci, ale skoro takiej nie ma, to maksymalny wyrok, czyli dożywocie – mówiła matka i syn Kazimierza D

Na poniedziałek, 9 lutego zaplanowana jest kolejna rozprawa, na której przesłuchiwani będą świadkowie.

Michałowi B. za zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem grozi od 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia, jego koledzie Kamilowi W. za ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy do 3 lat pozbawienia wolności (mężczyzna odpowiada z tzw. wolnej stopy i nie przebywa w areszcie).

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

zzz wtorek, 17.02.2015 10:28
ci ludzie to dzicz, nie ma usprawiedliwienia, że brali narkotyki...
czytelnik piątek, 06.02.2015 16:18
To straszne draństwo, mam nadzieję że posiedzi za to dość...