Półtoraroczna dziewczynka zostawiona w oknie życia u sióstr boromeuszek
W sobotę około południa kobieta zostawiła półtoraroczną dziewczynkę w oknie życia przy ulicy Rydygiera we Wrocławiu.
Fizycznie dziewczynka nie została umieszczona w oknie, jednak okno zostało otwarte, gdyż u sióstr boromeuszek uruchomił się alarm.
Kobieta czekała przy oknie. Obok niej stał wózek, a w nim siedziała półtoraroczna dziewczynka.
Mimo rozmowy z zakonnicami, kobieta postanowiła zostawić dziecko u boromeuszek. Matka napisała również list, iż zrzeka się praw do dziewczynki.
O sprawie została poinformowana policja, ośrodek adopcyjny i MOPS.
Do okna życia trafiło już 9 niemowlaków. Półtoraroczna dziewczynka była dziesiątym dzieckiem w oknie życie, ale pierwszym, które było tak duże. Do okna życia bowiem przynoszone są tylko noworodki.
- Okno życie jest ostatnią deską ratunku, w sytuacji gdy matka nie widzi innego rozwiązania - twierdzi siostra Ewa Jędrzejak i dodaje, że lepiej jest, gdy matka tuż po porodzie, jeszcze w szpitalu, zdecyduje się zrzec się praw rodzicielskich.
Przypomnijmy, że w momencie otwarcia okna, system alarmowy przekazuje sygnał na trzy telefony komórkowe. Siostry są przygotowane do tego, aby do przyjazdu karetki pogotowia udzielić dziecku pierwszej pomocy. Pomieszczenie z oknem życia jest wyposażone w worek ambu. Jest też centralne ogrzewanie. Siostry posiadają również dodatkowo piecyk, aby dogrzać noworodka i czyste ubranka oraz pampersy. Dziecko jest myte, przewijane i przebierane, a raczej ubierane, gdyż niektóre niemowlaki mają na sobie tylko pieluchę. W przypadku porodów domowych siostry również zakładają klemy na pępowinę.
ZOBACZ OKNO ŻYCIA WE WROCŁAWIU
Przeczytaj komentarze (3)
Komentarze (3)