Pomoc jest legalna. Dlaczego w Polsce nie? Debata „Granica” odbyła się w Centrum Kultury Zamek

środa, 1.6.2022 08:29 606 0

- Jest gorzej niż było, tak źle nie było nawet na jesieni. Jesteśmy sprawdzani, kontrolowani, zatrzymywani pod pretekstem sprawdzenia czy mamy trójkąt – mówił Mariusz Kurnyta, pseudonim Człowiek Lasu, podczas debaty „Granica” która w weekend miała miejsce w Centrum Kultury Zamek. Od sierpnia 2021, kiedy to 32 osobowa grupa w Usnarzu Górnym została zamknięta między dwiema granicami bez jakiejkolwiek możliwości przejścia do Polski czy powrotu na Białoruś, na granicy polsko -białoruskiej zmieniło się wiele. - Przede wszystkim brakuje wolontariuszy, my jesteśmy zmęczeni, służby zatrzymują nas bez powodu i przetrzymują nas po parę godzin -  mówiła aktywistka, mama 3 dzieci, która pomaga i ratuje ludzi w lesie, Katarzyna Sołowiej – Rutkowska.

Podlasie to nadal wymarła strefa, nadal wszystko jest zamknięte, miejsca, które w zeszłym roku tętniły życiem teraz są wymarłe.  - Jesteśmy traktowani jak kryminaliści, wmawia się ludziom, że to co robimy to jest złe – mówiła Sołowiej - Rutkowska.  Przebywająca na granicy polsko – białoruskiej w czasie debaty Janina Ochojska połączyła się z gośćmi online.

 - Wiem, że na widowni są młodzi ludzie, chce Wam powiedzieć, jeżeli się robi coś co Państwu się nie podoba, to trzeba wiedzieć, że te prześladowania i kryminalizowanie tych działalności będzie. Tak działa Państwo opresyjne. A to Państwo jest opresyjne, zarówno dla mieszkańców tzw. strefy, jak również w stosunku do osób, które przybywają do Polski w najlepszych intencjach, poszukując pomocy – mówiła Ochojska. Podkreślała, iż Unia Europejska mogłaby robić więcej w sprawie kryzysu  polsko – białoruskiego, jednakże Unia jest zainteresowana chronieniem granicy.

-  Idąc do Parlamentu Europejskiego oczekiwałam, że będzie można zrobić więcej – mówiła Ochojska. 

W imieniu „Matek na granicę”,  głównego organizatora debaty,  Joanna Stańczyk dziękowała wszystkim młodym matkom, które ruszyły jako aktywistki i ratowały ludzi w lasach, mimo iż doskonale sobie zdawały sprawę z tego, że mogą zostać złapane i zatrzymane.  - Chcemy, aby takie debaty, takie wystawy uświadamiały ludziom, że nadal w lasach są dzieci i matki, osoby młode i starsze – mówiła Stańczyk – chcemy, abyście wiedzieli, że macie w nas wsparcie i mimo odległości  Wrocław – Białystok wspieramy Wasze działania – mówiła do aktywistów. 

Mariusz Kurnyta wspominał także o akcji ratowania niemowląt z lasu, o której niedawno było głośno w mediach, a sam brał w niej udział.  Stwierdził, iż na granicy polsko – białoruskiej panuje rasizm i nie rozumie dlaczego chrześcijanie robią taką rzecz chrześcijanom, gdyż wiele tych ludzi właśnie ucieka przed represjami na tle religijnym. - Trzeba postawić się na miejscu tych rodzin, czy my też byśmy chcieli aby nasi najbliżsi byli tak potraktowani. Trzeba się zastanowić co byśmy czuli, czego oczekiwali, czy pomocy czy bestwialstwa, które na granicy występuje. 

Podsumowując Janina Ochojska powiedziała, że jedyne wyjście na zmianę sytuacji na granicy polsko – białoruskiej jest takie, aby zmienić ten rząd. Mimo jej prób i próśb spotkania się z z jego członkami, nigdy do spotkań nie doszło. - Ja jestem oczywiście za ochroną granic Państwa, za procedurami, które w ludzki sposób pozwolą strzec naszych granic. Jest prawo, wystarczy aby go przestrzegać – mówiła Ochojska.

O mądrym i skutecznym pomaganiu, o różnicach międzykulturowych  rozmawiali Agata Ferenc, dr Michał Wanke z Uniwersytetu Opolskiego oraz Wiktoria Jargiło x Domów bez Granic. Agata Ferenc, z Fundacji Ocalenie, przypominała, że pomoc to nie sprint, a maraton. Jesteśmy wszyscy w bardzo już wyczerpani. Trzeba zawsze przemyśleć jakie mamy zasoby i ile jesteśmy w stanie pomóc. Nie trzeba pomagać ze wszystkim, ale pomagać wg własnych możliwości.

Weronika Jargiło z Domów bez granic opowiadała o tragicznej sytuacji osób osadzonych w ośrodkach zamkniętych. O braku systemowej pomocy, o tym, iż ci ludzie przez wiele miesięcy nie mają pojęcia jaki jest ich status. Weronika z koleżankami od wielu miesięcy robi paczki, wysyła buty, słuchawki, odzież, kosmetyki, pomaga ogromnej liczbie osób, która nie ma możliwości na życie na wolności. Jest to inicjatywa oddolna, niedofinansowywana przez żadną instytucję. Dziewczyny ciągle zbierają rzeczy od osób dobrej woli, których jak wiadomo jest coraz mniej.

- Wojna polsko – ukraińska pokazała nam jak silne mamy społeczeństwo obywatelskie – mówiła Ada Klimaszewska, pomysłodawczyni Wrocławskiego Sztabu Pomocowego WrocUAw, zrzeszającego NGOsy, które  wspierają się w działaniach, uczestniczka 3 debaty, której tematem było „Czy Polacy stanęli na wysokości zadania?Co dalej z pomocą?” - My jako Polska robimy wspaniałe rzeczy, cały czas oddolnie, rękami osób niezależnych od władzy. Władza sobie nie radzi z tą sytuacją. Działamy na polsko – białoruskiej i polsko – ukraińskiej granicy, ale świat zachwyca się tym jak podołaliśmy jeśli chodzi o obywateli Ukrainy, a chciałabym aby zobaczył jak podołaliśmy również na granicy z Białorusią.

Pani Olena Vorovchenko z Fundacji Ukraina podziękowała w imieniu wszystkich Ukrainek i Ukraińców za tak ogromne wsparcie  - To co Polacy dla nas zrobili jest nieocenione, dziękujemy z całego serca, nie oczekiwaliśmy takiej pomocy, takiego wsparcia – dziękowała Vorovchenko. Fundajca Ukraina pomaga od samego początku na Dworcu PKP we Wrocławiu. - My współpracujemy z wojewodą, z miastem, ale tak jak się angażuje społeczeństwo polskie, jak szybko generuje inicjatywy, na jakim wysokim poziomie te działania są realizowane to niesamowite – dodała Vorovchenko.

Adrianna Klimaszewska wspomniała także o działalności „Matek na granice” oddolnej inicjatywy, która zrzesza aktywne kobiety. - Od pierwszego dnia wojny działamy, uruchomiłyśmy formularz dzięki któremu mogłyśmy łączyć polskie rodziny z potrzebującymi dachu nad głową osobami z Ukrainy. W pierwszym tygodniu położyłyśmy ok. 200 osób na terenie Dolnego Śląska. Teraz jest coraz trudniej – dodaje Klimaszewska, ale zgłoszenia z prośbą o pomoc nadal przychodzą.

- Wojna trwa od 2014, nie zaczęła się 24 lutego 2022. Ukraińcy nie bronią tylko granic ukraińskich, ale całej granicy Europy – mówiła Anna Legutko ze Stowarzyszenia Wrocław Pomaga – musimy się jednoczyć, nie dajmy się dzielić i nie ulegajmy porównaniom, kto lepiej działa? Działajmy razem – mówiła Ania, która z Ukrainy do Polski przyjechała 6 lat temu.  Wrocław Pomaga to Stowarzyszenie, które zaczęło działać w pierwszych dniach wojny w lutym. Nie była to organizacja sformalizowana. Ania w pierwszych dniach zaczęła dostawać telefony, z pytaniami jak pomagać. Jak wiele innych osób z Polski pochodzenia ukraińskiego zaczęła działać. Już po 3 dniach przyjechał do nich na magazyn przy pl. Kromera pierwszy tir z Niemiec. Tak zaczęła się pomoc. - Najważniejsze, żeby się dzielić doświadczeniami, aby się wymieniać wiedzą – mówiła Legutko. Pomoc przychodzi również z Zachodu, Ania wspominała, że cała zachodnia Europa jest pod ogromnym wrażeniem, podziwia Polaków, za działania i za społeczny zryw.

Trzygodzinna debata zakończyła się podsumowaniem, iż brakuje wsparcia i działań długoterminowych, których nie otrzymują aktywiści oraz pozarządowe organizacje. Brakuje systemu i pomysłu na to co dalej. Polacy są wyczerpani, uczestnicy debaty jednogłośnie apelują o pomoc systemową i zaproszenie ich do rozmów, tak aby działać wspólnie, a przede wszystkim rozmawiać o rozwiązaniach.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)