Śląsk remisuje z Widzewem w 4. kolejce Ekstraklasy

niedziela, 7.8.2022 10:27 475 0

Piłkarze Śląska Wrocław bezbramkowo zremisowali z Widzewem Łódź w 4. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. Rywale mieli znakomitą sytuację do objęcia prowadzenia, ale Michał Szromnik obronił rzut karny wykonywany przez Bartłomieja Pawłowskiego. Skład WKS-u w porównaniu z ostatnim meczem nie uległ wielkim zmianom, ale była ta jedna – kluczowa. Na plac gry wrócił Erik Exposito, którego absencja w ostatnim spotkaniu okazała się boleśniejsza, niż mogło się to wydawać.


Pierwsze minuty były dla obu drużyn klasycznym „wybadaniem terenu”. Nikt nie chciał forsować tempa i spokojnie wyprowadzał swoje akcje. Niemniej nie oznaczało to braku emocji. Najpierw RTS kilkukrotnie zbliżył się do bramki Michała Szromnika, natomiast Wojskowi po dobrym podaniu Dennisa Jastrzembskiego byli blisko prowadzenia, lecz niestety Erik Exposito nie zdołał sięgnąć futbolówki.

Dobrą dwójkową akcję w 14. minucie ponownie przeprowadził duet Jastrzembski-Exposito. Zawodnicy najpierw wymienili kilka krótkich podań, po czym Hiszpan zdecydował się uderzyć, lecz niestety piłka nie znalazła drogi do siatki. W następnej akcji spróbował po raz kolejny, aczkolwiek tym razem dobrze spisał się bramkarz gości – Henrich Ravas.

Widzew jednak nie ustępował. Juljan Shehu wparował w pole karne i z łatwością ogrywał naszych obrońców. Tylko utrata równowagi Albańczyka uratowała Śląsk przed poważnymi kłopotami. Gra beniaminka prezentowała się bardzo przyzwoicie i z minuty na minutę robiło się coraz bardziej gorąco.

Śląsk potrafił jednak cały czas się odgryzać. W 22. minucie Patryk Janasik wpadł w pole karne po widowiskowym zwodzie i dośrodkował piłkę, ale żaden z naszych zawodników nie był w stanie do niej dopaść. Obie drużyny miały swoje sytuacje, lecz żadna nie potrafiła zamienić tego na bramkę. Chwilę przed 30 minutą Śląsk Wrocław przeprowadził groźny kontratak. Głęboko cofnięty Exposito świetnym zagraniem piętą otworzył przestrzeń dla Jastrzembskiego. 22-latek pociągnął piłkę przez kilkadziesiąt metrów, później odegrał ją do Caye Quintany, ale zabrakło mu trochę miejsca i stracił piłkę. Gospodarze zaczęli się rozpędzać, gdyż w kolejnej sytuacji Janasik cudownie uderzył, lecz niestety tylko w spojenie słupka z poprzeczką.

W 39. minucie po zagraniu ręką w obrębie jedenastego metra Victoria Garcii rzut karny otrzymał Widzew. Do piłki podszedł były zawodnik WKS-u – Bartłomiej Pawłowski – ale jego intencje świetnie wyczuł Szromnik i obronił strzał. Na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis.


Jeszcze tuż przed przerwą świetną okazję miał Jastrzembski, ale jego strzał „fałszem” powędrował kilkadziesiąt centymetrów od prawego słupka. Po pierwszych 45 minutach było 0:0.

Druga połowa, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się dość spokojnie. Widzew co prawda utrzymywał się przy piłce, lecz nie potrafił zrobić z tego większego pożytku. Śląsk natomiast zaczął wychodzić wyżej do pressingu, co zmuszało rywala do szybszych, czasem błędnych decyzji. Mimo to, w 55. minucie zagotowało się pod bramką Szromnika. Dośrodkowanie powędrowało na 5 metr, a tam Bartłomiej Pawłowski miał otwartą drogę do bramki, lecz w kluczowym momencie zareagowała defensywa Wojskowych i oddaliła zagrożenie.

Kilka chwil później przed doskonałą szansą stanął Petr Schwarz. 30-letni Czech wbiegł w pole karne prawą stroną i oddał strzał, ale tylko prosto w bramkarza. To była najlepsza okazja Śląska na objęcie prowadzenia. Później Quintana świetnym zwodem minął obrońcę i z 25 metra uderzył na bramkę, lecz strzał było nieco za mocny. Mimo wszystko – Śląsk powoli obejmował kontrolę nad spotkaniem.

Tempo spotkania powoli zaczynało opadać. Gra głównie toczyła się w środkowej strefie boiska, a ewentualne zagrożenie pojawiało się jedynie w momencie dośrodkowań w pole karne. Żadna drużyna nie była w stanie znaleźć drogi do siatki. Najlepszą szansę miał rezerwowy John Yeboah. 22-latek w 83. minucie pięknie wdarł się z piłką w pole karne, aczkolwiek jego uderzenie ugrzęzło w bocznej siatce. Widzew też miał swoją szansę po strzale z dystansu, aczkolwiek Michał Szromnik był tego dnia bezbłędny.

Śląsk Wrocław zremisował z Widzewem Łódź 0:0. Szansa na kolejne punkty już 14 sierpnia. Wtedy o godzinie 20:00 WKS na wyjeździe zmierzy się z aktualnym mistrzem Polski – Lechem Poznań.

Ivan Djurdjević: Dla nas ten mecz zaczął się już tak naprawdę dwa dni wcześniej. To było bardzo ważne spotkanie dla kibiców i trudno było się odciąć od tego wszystkiego. Staraliśmy się jednak być w pełni skoncentrowani i spróbować wygrać ten mecz za wszelką cenę. Pierwsza połowa była bardzo niestabilna w naszym wykonaniu, ale cały czas szukaliśmy gry. Raczej nie zwykłem komentować decyzji sędziów, ale podyktowanie karnego dla Widzewa nie jest decyzją, z którą do końca się zgadzam. Mimo wszystko trzeba docenić Michała Szromnika, który pokazał, że jest prawdziwym liderem zespołu. Później zaczęliśmy konstruować ciekawe akcje, ale zabrakło nam przede wszystkim pazerności. Nad tym musimy jeszcze mocno popracować. Ten mecz był prawdziwą wymianą ciosów. Szukaliśmy odpowiedniego momentu, w drugiej połowie wyszliśmy nieco wyżej i staraliśmy się być bardziej ryzykowni, by wygrać ten mecz. Koniec końców - obie drużyny miały niezłe okazje, ale remis jest uczciwym wynikiem.

John Yeboah ponownie pokazał się z dobrej strony, ale chciałbym coś podkreślić. Przyszedłem tutaj żeby zbudować zespół, nie chodzi jedynie o sam wynik, choć jest on oczywiście najważniejszy. Wierzę w siebie, wierzę w nas wszystkich, nawet po tym nieudanym meczu w Kielcach. Chcemy stworzyć warunki, w których zawodnik ma prawo popełnić błąd. Nie wprowadzałem Yeboaha od początku, gdyż chce dać każdemu szansę na naprawę swoich błędów. Nie chcę, by zawodnicy myśleli, że jedna pomyłka oznacza utratę miejsca w wyjściowym składzie. Chcę zbudować odpowiednie warunki i zaufanie, to jest podstawa.

Erik Exposito miał za sobą trudne i stresujące chwile. Mimo wszystko wiedzieliśmy, że wytrzyma trudy tego spotkania. Jest kluczową postacią przy stałych fragmentach gry i jego obecność fantastycznie wpływa na resztę zespołu. Ostatecznie dał radę i jego gra przyniosła nam wiele dobrego.

Marcel Zylla nie prezentuje odpowiedniego poziomu. Nie gra w drużynie rezerw, bo nie jest aż tak młodym zawodnikiem, są inni, być może nawet bardziej perspektywiczni.

Starałem się być spokojny, ale udzieliła mi się cała atmosfera i denerwowałem się na niektóre decyzje sędziów. Nie jestem człowiekiem, który lubi się kłócić i po meczu zawsze przepraszam za zbyt emocjonalne zachowanie. Tym razem również przepraszam, ale… nie obiecuje, że to się nie powtórzy.

Uważam, że zawodnicy ze środka pola wywiązali się ze swoich zadań. Rzeczywiście w pressingu nie zawsze wyglądało to najlepiej, ale jest to element do poprawy. Chciałbym znowu to podkreślić - Patrick Olsen jest świetnym piłkarzem, nie ma podobnego w Ekstraklasie. Bierze udział w konstrukcji każdej akcji. Inni chłopcy też dobrze sobie radzą – nie uważam, abyśmy mieli jakieś problemy ze środkową strefą.

Dennis Jastrzembski ma pewne kłopoty w obronie, ale on jest zawodnikiem, który wyróżnia się przede wszystkim w ofensywie. To piłkarz o olbrzymim potencjale, podobnie jak Samiec-Talar. Dzisiaj ciężko pracował, kreował i dochodził do sytuacji. Sądzęz że jest wygranym tego meczu.

Środek obrony spisał się dobrze. Poprawa i Gretarsson dobrze ze sobą współpracują i wytrzymali trudy dzisiejszego starcia. Nie popełnili poważnych błędów i zawsze znajdowali się w odpowiednim miejscu i czasie. Ten duet działa bez zastrzeżeń.

Śląsk Wrocław – Widzew Łódź 0:0
Śląsk: Szromnik – Janasik, Poprawa, Gretarsson, Garcia, Schwarz, Olsen, Quintana (81’ Łyszczarz), Samiec-Talar (67’ Nahuel), Jastrzembski (60’ Yeboah), Exposito.
Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski (65’ Kreuzriegler), Żyro, Danielak, Shehu (65’ Lipski), Hanousek, Nunes (88’ Kun), Terpiłowski (73’ Letniowski), Sanchez Ribas, Pawłowski (88’ Sypek).

Żółte kartki: Gretarsson, Djurdević, Olsen
Sędzia: Damian Kos
Widzów: 15 145

Źródło: slaskwroclaw.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)