Smocza Straż. Pan Widmowej Wyspy

czwartek, 23.4.2020 14:57 2219 0

„To nie będzie trudne. Wasza teleportacja do świata magii uda się natychmiast. Wiecie dlaczego? Ponieważ jesteście w posiadaniu najwspanialszej wyobraźni jaką znam. Podobną ma On, Brandon, który czeka na Was za plecami Smoczej Straży. To właśnie tam, na styku światów, rozegra się interesująca historia, której ważną częścią staniesz się Ty. Odwagi! I pamiętaj, byś nie musiał poświęcić własnej tożsamości. Tak jak Seth. Polubisz go na pewno. Bo to on pierwszy odnalazł odpowiedź na pytanie: Dlaczego ktoś kto niesie światło, zaczyna szukać cienia?” 
Katarzyna Stoparczyk​

Seth Sorenson został pozbawiony pamięci i wszelkich wspomnień. Nie wie, kim jest, kim są istoty i ludzie, z którymi się spotyka, i kto mówi mu prawdę, a kto kłamie po to, by wykorzystać go do swoich celów. Nie pamięta, kim był.
Chłopiec trafia do Podziemnej Dziedziny. Jego opiekunem staje się mroczny jednorożec Ronodin, który stara się przekonać Setha do wykorzystywania swoich mocy, ale w celach, które ostatecznie szkodzą tym, których chłopiec kochał najbardziej.
Kendra  robi wszystko, by odnaleźć brata. Zadanie to nie jest łatwe  - musi walczyć o kolejny smoczy azyl, jednocześnie walcząc o brata i jego tożsamość. Zadanie wydaje się niezwykle trudne, ale czy niemożliwe? Czy zgodnie z życzeniem Celebranta, Króla Smoków, nastąpi nowa, wieczna era smoków? Czy Seth i Kendra zdołają się odnaleźć i wspólnie pokonać mroczne moce?
O autorze:

Brandon Mull w dzieciństwie pragnął przemierzać inne światy. W tym celu szukał wejść do tajemniczych krain w starych szafach i króliczych norach. Gdy próby te skończyły się niepowodzeniem, zaczął snuć opowieści w swojej głowie. 

Brandon Mull (ur. 1974) przyznaje w wywiadach, że od zawsze chciał zostać pisarzem, jednak utrzymywał to marzenie w sekrecie – nie chciał, by bliscy martwili się ewentualnym niepowodzeniem bądź uznali go za wariata. Swoją wyobraźnię wykorzystywał w trakcie zabaw z rodzeństwem i przyjaciółmi. Niektóre pomysły dojrzewały w jego głowie przez lata, zanim ostatecznie zdecydował się przenieść je na papier.

Ukończył Uniwersytet Brighama Younga, spędził dwa lata w Chile (odbywał misję jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich). Imał się różnych zajęć, był m.in. aktorem komediowym, archiwistą, copywriterem. Przez blisko cztery lata bezskutecznie starał się wydać swoją pierwszą powieść; w końcu współpracę nawiązała z nim oficyna Shadow Mountain Publishing
Jego debiut powieściowy „Baśniobór” (2006) okazał się natychmiastowym sukcesem, został przetłumaczony na ponad 30 języków i sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Rozpoczął on również pięciotomową serię, która w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B: „Baśniobór”, „Gwiazda Wieczorna wschodzi”, „Plaga cieni”, „Tajemnice smoczego azylu”, „Klucze do więzienia demonów”.

Fani Brandona mogą kontynuować podróż przez świat Baśnioboru dzięki serii „Smocza straż”, jak również zapoznać się z innymi powieściami autora: z seriami „Wojna cukierkowa”, „Pozaświatowcy”, „Pięć królestw” oraz z książką „Zwierzoduchy”.

Wszystkie tomy „Baśnioboru” znalazły się na liście bestsellerów „New York Timesa”, aczkolwiek za najbardziej prestiżową nagrodę Brandon Mull uważa Young Readers Choice Awards. W wywiadach skromnie wyraża nadzieję, że opowiadane przez niego historie nadal będą podobać się czytelnikom. Cieszy go również fakt, że po jego książki chętnie sięgają zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli czytelnicy, a za cel stawia sobie tworzenie kolejnych, równie uniwersalnych, historii.

Autor przyznaje, że ogromny wpływ na jego dzieciństwo i późniejszą twórczość miały powieści C.S.Lewisa i J.R.R.Tolkiena. Inspiracją były również dla niego książki J.K.K. Rowling.



Fragment:

 

Ronodin otworzył drzwi bez pukania.

– Podkról chce się z tobą zobaczyć.

Zaskoczony Seth podniósł wzrok znad biurka, na któ­rym właśnie wprawiał w ruch monetę. Ronodin zle­cił mu lekturę grubej księgi o widmach, co zapowiada­ło się nawet ciekawie, jednak potem Seth zderzył się z długaśnymi rozdziałami napisanymi archaicznym języ­kiem. Próbował przeskakiwać strony, ale i tak nie znalazł nic interesującego.

– Kim jest Podkról? – zapytał.

– Naszym gospodarzem. Zajmujemy teraz niewielką część jego siedliska. Nie czytasz.

– Próbowałem.

     – Jak długo?

– Każda minuta ciągnęła się jak godzina. Ciesz się, że jesz­cze nie śpię.

Ronodin spojrzał na księgę, marszcząc czoło.

– Dotarcie do ciekawszych fragmentów zajmie ci pewnie trochę czasu.

– Może mi je streścisz? – poprosił Seth z nadzieją w głosie.

– Później. – Ronodin skrzyżował ręce na piersiach.

Był przystojnym młodym człowiekiem ubranym na czarno i zawsze sprawiał wrażenie pewnego siebie. Seth znał go od nie­dawna. Nie łączyła ich długa historia. W zasadzie Setha z nikim nie łączyła długa historia. Sięgał pamięcią nie dalej niż dzień wstecz, a jego pierwszym wspomnieniem była komnata w jakimś zamku i dziewczyna o imieniu Kendra, twierdząca, że jest jego siostrą. Wkrótce potem pojawił się Ronodin i parę innych osób, w tym magiczny krasnal. Odbyła się niezrozumiała dla Setha konfrontacja i chłopiec został teleportowany do innego zamku, gdzie złapała go wielka drewniana kukła. Następnie przetrans­portowała go przez beczkę do miejsca pod ziemią, w którym się teraz znajdował. Przebywał tu dopiero od kilku godzin.

– Ta sprawa z Podkrólem to może być poważny problem – mówił dalej Ronodin. – Miałem nadzieję, że nie będziesz się musiał z nim spotykać.

– Nie polubi mnie? – spytał Seth.

Ronodin uśmiechnął się pod nosem.

– Nawet więcej niż polubi. Będzie cię łaknął. Jest głodny wszystkich żywych istot, a szczególnie tych z mrocznymi mo­cami.

– To król podziemia?

– Król Podziemnej Dziedziny – wyjaśnił Ronodin poważ­nym tonem. – Włada wszystkimi nieumarłymi.

– Takimi jak zombi? I widma? – Seth znowu zerknął na czarną księgę. – Może trzeba było więcej poczytać…

– Jeśli coś powinno być martwe, ale nie jest, Podkról za­zwyczaj ma nad tym władzę. Przebywanie w jego obecności jest niezwykle niebezpieczne. Ja byłem do tego zmuszony tyl­ko pięć razy, a znam go od wieków.

– To dlaczego ja mam ryzykować?

– Prosił o ciebie.

– A gdybym po prostu się wymknął?

Ronodin westchnął.

– Przede wszystkim, to by się nam nie udało. Tu, w swojej domenie, Podkról ma olbrzymią moc. I już zwrócił na ciebie uwagę. Poza tym, potrzebujemy dostępu do jego tuneli. Pod­ziemna Dziedzina łączy się z twoim światem w wielu zaskaku­jących miejscach, a to ułatwia podróżowanie.

Seth wpatrywał się w Ronodina. Jak zareagować? Od czego w ogóle zacząć? Wyglądało na to, że jest zakładnikiem króla podziemi. A Ronodin? Czy był sprzymierzeńcem Setha, czy raczej porywaczem? Chłopiec westchnął. Może sam sobie za­służył na taki los. Nie mógł mieć pewności. Kimkolwiek był w czasach, których nie pamiętał, najwyraźniej wiódł intere­sujące życie.

– Nie patrz tak na mnie – powiedział Ronodin. – Czasami trzeba znieść trochę nieprzyjemności, żeby przetrwać. Bywa­łeś już w gorszych sytuacjach.

– Nie przypominam sobie.

– Nie pamiętać… Dla mnie to byłaby prawdziwa ulga. Za­cząć życie od nowa z czystym kontem, bez ciężaru dawnych pomyłek.

      – Przecież mogę być kimkolwiek.

– Nie kimkolwiek – poprawił go Ronodin. – Jesteś zaklina­czem cieni. Władasz tajemną mocą. Umiesz rozmawiać z wid­mami i dławić ogień.

Seth wiedział, że naprawdę posiada te moce, ponieważ na­wet w tym krótkim czasie, który razem spędzili, Ronodin dał mu możliwość ich użycia. Podobno potrafiłby też mu pomóc w ich rozwinięciu.

– A ty jesteś jednorożcem? – spytał chłopiec.

– Pod ludzką postacią – odpowiedział Ronodin. – Nie każ Podkrólowi na siebie czekać. To mogłoby ci tylko zaszkodzić.

Seth próbował się uspokoić. Bez wspomnień trudno mu było zrozumieć swoje położenie. To, że musi się mierzyć z konsekwencjami, których nie rozumie, wydawało mu się nieuczciwe. Jak on się w to wszystko wpakował? Miał wraże­nie, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. W tym momencie najlepsze rozwiązanie to chyba dowiedzieć się jak najwięcej i spróbować przeżyć.

– Nie mam wyboru – stwierdził.

– W tej kwestii nie masz – przyznał Ronodin.

– Ja nie jestem złą osobą.

– Skąd wiesz?

– Po prostu to wiem.

– Ja też nie jestem. Ale obaj pochodzimy z zewnątrz.

– I mieszkamy w podziemnym siedlisku króla zombi?

– Jesteśmy tutaj gośćmi. Chodź za mną.

Ronodin wyszedł, nie oglądając się za siebie. Seth się zawahał, a potem ruszył za nim. Musiał podbiec, żeby go dogonić. Skoro spotkanie było nieuniknione, lepiej iść za radami jednorożca.

      – Nie wolno ci patrzeć na Podkróla – poinstruował go Ro­nodin. – Spojrzeć na niego to dołączyć do nieumarłych.

– Zostałbym zombi?

– Albo i gorzej. Wejdziesz do komnaty plecami do króla. Będziesz miał zamknięte oczy. Nie otworzysz ich nawet na chwilę ani się do niego nie odwrócisz. Choćby nie wiem co. Zrozumiano?

– A jeśli mnie podejdzie?

– Przebywamy w jego domenie. Jeśli Podkról zapragnie twojej śmierci, to zginiesz. Jeśli zechce, abyś dołączył do nie­umarłych, niewiele będzie mogło go powstrzymać. Twoim za­daniem jest nie zrobić sobie niepotrzebnie krzywdy. Pamiętaj, nie patrz na niego.

– A jeśli użyję lustra?

– To zadziała co najwyżej w przypadku gorgony, ale nie Podkróla. Zamykasz oczy i stajesz tyłem.

– Nigdy go nie widziałeś?

– Gdybym go zobaczył, byłbym teraz nieumarły.

– A jeśli jego tam wcale nie ma? Może to same głośniki?

– Równie dobrze może być chomikiem. Albo potworem wielkim jak góra. Domyślam się, że z wyglądu przypomina swoich poddanych. Rządzi nimi, bo jest jednym z nich.

– Dlaczego chce mnie widzieć?

– Jesteś u niego gościem. I zaklinaczem cieni w czasach, kiedy taki dar stał się niezwykle rzadki. Ale poza tym nie umiem odgadnąć jego intencji.

– Czy jeśli wejdę tyłem, to nie wypadnę niegrzecznie?

– On wie, co trzeba zrobić, żeby z nim rozmawiać i pozostać przy życiu.

Skręcili za róg i ruszyli następnym podziemnym koryta­rzem. Seth próbował sobie wyobrazić, jak by to było stać się zombi albo widmem. Niedawno razem z Ronodinem spotkał

kilka widm – wydawały się nieszczęsnymi istotami, zimnymi i pustymi.

– Czy ja już kiedyś rozmawiałem z Podkrólem? – zapytał Seth.

– Nigdy – odparł Ronodin. – Niewielu miało tę okazję.

– Szkoda, że nie pamiętam, kim jestem.

– Może tak jest lepiej, przynajmniej z perspektywy naszych aktualnych celów. Będziesz dla niego większą zagadką. Zaufaj instynktowi. Nie jesteś taki, jak inni śmiertelnicy. Znasz pod­stawowe zasady rządzące światem magicznym.

– Wiem, że magiczne stworzenia istnieją naprawdę. Spo­tkanie z widmami wcale mnie nie zdziwiło. Tak ogólnie to pamiętam widma. To znaczy teoretycznie. Nie przypominam sobie tylko żadnych konkretnych wydarzeń. Nie mam w sto­sunku do nich żadnych uczuć. Mam trochę informacji, ale żadnych opinii na ich temat. Żadnych skojarzeń, na których mógłbym się oprzeć. Jak mogłem dożyć tego wieku, nic nie kojarząc?

– Seth, straciłeś pamięć. Jeśli wymazaniu uległy przy tym twoje opinie, zobacz, jakie to ma zalety. Z powodu założeń, ja­kie czynimy, często bywamy ślepi. Teraz masz szansę doświad­czyć świata nowymi oczami.

– Może i tak. Co jeszcze powinienem wiedzieć o Podkrólu?

– Im mniej wiesz, tym lepiej, zaufaj mi. Okaż szacunek. Bądź skromny. Bądź do bólu uczciwy. Nie idź na żadne nie­rozsądne układy. Gódź się na to, co konieczne. Nie patrz na niego.

– To trochę dziwaczne. Tak rozmawiać bez patrzenia.

– Podkról byłby ostatnim widokiem, który ujrzałbyś oczami śmiertelnika – ostrzegł Ronodin. – Troje spośród wielkich mo­narchów afiszuje się ze swoją potęgą: Król Smoków, Królowa Olbrzymów i Król Demonów. Królowa Wróżek i Podkról są subtelniejsi, a przez to bardziej niebezpieczni. Jeśli mogę ci do­radzić jakąś strategię, to bądź zadowolony. Niczego nie pragnij. O nic nie proś. Nieumarli są pełni nienasyconych pragnień. Podkrólowi jak mało komu zadowolenie wydaje się siłą.

– Czy pomoże mi odzyskać pamięć? – zapytał Seth.

Ronodin się zatrzymał.

– Co ci właśnie powiedziałem? Niczego nie pragnij.

– I właśnie dlatego zacząłem się zastanawiać, czego chcę.

– Odłóż te łaknienia na bok. Zamknij wszystkie swoje pragnienia na klucz i wyrzuć go. Zaprezentuj się jako młody zaklinacz cieni, któremu zaoferowałem nauki. Jesteś tutaj, żeby się u mnie szkolić. Nie pragniesz przyśpieszenia tej nauki. Ni­czego nie pragniesz. Jesteś najprostszym, najbardziej zadowo­lonym chłopcem na świecie.

– Spróbuję.

– Jeśli on się dowie, czego chcesz, znajdzie sposób, żeby cię skusić. Omamić. Usidlić. Zniszczyć.

– Chcę sobie przypomnieć, kim jestem – powiedział Seth – bez względu na to, czy to przed nim przyznam, czy nie.

– Postaraj się zmienić swoje myślenie na ten temat – pora­dził Ronodin i ruszył dalej korytarzem. – Od tego może zależeć twoje życie.

– Czy Podkról umie czytać w myślach?

– Prawdopodobnie. Ale wypowiedzenie myśli na głos do­daje im mocy. Czyni je bardziej rzeczywistymi. Wyrzeknij się w jego obecności wszystkich swoich pragnień, a może przeżyjesz.

   – Myślisz, że dam radę?

Dodaj komentarz

Komentarze (0)