Spod tynku patrzy Breslau

czwartek, 20.1.2022 13:30 495 0

W ramach wrocławskiego projektu stypendialnego ukończono projekt książki  „Spod tynku patrzy Breslau” poświęconej niemieckim inskrypcjom, które wciąż możemy odnaleźć w przestrzeni otwartej Wrocławia. Jej autorem jest Grzegorz Czekański, który realizował w 2020 r. projekt edukacyjny  pod tą samą nazwą. Efektem tej inicjatywy była drukowana mapka ukazująca przedwojenne epigrafy na elewacjach, kratkach ściekowych, płytach chodnikowych, czyli grubo ponad setce miejsc, gdzie Breslau wciąż na nas patrzy.

Książka rozszerza tę tematykę, naświetla zagadnienie niemieckich epigrafów z perspektywy historycznej, kulturowej, nie  zapominając również o aspektach technologicznych. Często jednak niemieckie inskrypcje są tylko pretekstem do żywych refleksji tożsamościowych, co dowodzi żywy odbiór społeczny działań  dedykowanych odkrywaniu przedwojennej historii Wrocławia i innych „odzyskanych” miast Dolnego Śląska oraz Ziem Zachodnich.

Książkę można przeczytać na portalu Dolnośląskość.pl pod tym linkiem: https://bit.ly/3qILosn

Publikacja książki planowana jest na przełomie 2022/23 r.

Projekt Spod tynku patrzy Breslau przekroczył granicę samego Wrocławia. Zimą 2020 r. pojawiła się edycja jeleniogórska (...Hirschberg), w tym roku wałbrzyska (...Waldenburg), a w najbliższym czasie pojawi się również edycja legnicka. Planowane są też działania w innych miejscowościach regionu. Koresponduje z tym akcja Spod ziemi patrzy Breslau, której celem jest uporządkowanie wciąż nierozwiązanego problemu, jakim są zapomniane, niemieckie płyty nagrobne, które wciąż możemy odnaleźć we Wrocławiu w przestrzeni otwartej Wrocławia.

https://www.facebook.com/spodtynkupatrzybreslau

https://www.facebook.com/spodziemipatrzybreslau

 

//////////////

„Na ulicy nie było widać żywego ducha, najwyżej jakiś kot albo szczur przemykał się między ruinami” — pisała w 1945 r. Joanna Konopińska w jednej z najbardziej znaczących wrocławskich książek wspomnieniowych ukazujących tużpowojenny okres w historii miasta. Był to stan, który prof. Stanisław Kulczyński określał jako “martwą pustkę”. Na ocalałych budynkach: wciąż potężna ikonosfera niemieckich inskrypcji. Przeznaczona do możliwie natychmiastowego wymazania.

Owa materia okazała się jednak trudniejsza w unicestwieniu, niż początkowo przypuszczano. “Ponad 3000 napisów niemieckich już usuniętych, pozostało jeszcze około 7000” — donosiło jeszcze w 1948 r. “Słowo Polskie”. Przyjmując (nawet z dużym marginesem błędu) rzetelność owych szacunków, zastanawiać może stosunkowo powolne tempo praktyk “odniemczających” tak duże miasto, biorąc pod uwagę choćby poziom obywatelskiego zaangażowania w tej materii w innych miejscach Dolnego Śląska. Bo weźmy takie Kłodzko: „W ciągu trzech lat usunąłem przeszło 100 napisów, a jako Czyn Pierwszomajowy podejmuję się usunięcia dalszych 50 napisów do 1 maja br. I wzywam młodzież kłodzką do podjęcia podobnej akcji”— pisze autor listu-apelu, legitymujący się tożsamością Janusz Krasnopolski.

 Czyżby Wrocław, choćby w sferze werbalnej, nie doczekał się swoich obywateli Krasnopolskich?

//////////////

Grzegorz Czekański jest redaktorem, księgarzem, prozaikiem, animatorem kultury zainteresowanym dziedzictwem kulturowym Dolnego Śląska. Związany z Fundacją im. Tymoteusza Karpowicza i Centrum Badań nad Dziedzictwem Kulturowym Dolnego Śląska.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)