W szpitalu przy Kamieńskiego pacjenci oceniają swój ból "buźkami" [FOTO]

poniedziałek, 30.11.2015 10:14 10609 1

Zawodowo zajmuje się leczeniem bólu. Anestezjolog Bernard Zając z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii we wrocławskim szpitalu przy Kamieńskiego opracował urządzenie PAS (czyli System Oceny Bólu, ang. Pain Assessment System), przy pomocy którego pacjent sam może ocenić, jak mocno odczuwa ból. Dość niewinnie wyglądający pilot z sześcioma "buźkami" i opaską to innowacyjny wynalazek, którego brakuje szpitalom nie tylko w Polsce, ale też i na świecie.

Jak zrodził się pomysł?

- Szpital przy Kamieńskiego przeszedł akredytację szpitala bez bólu. W zakładanych wytycznych, które musieliśmy spełnić, było prowadzenie karty oceny bólu pacjenta. Pielęgniarka, w konkretnych odstępach czasu po zabiegu operacyjnym, pyta pacjenta, jak ocenia on swój ból w skali od 1 do 10. Potem nanosi dane na formularz. Jednak realia są takie, że dostęp do personelu jest ograniczony i dlatego ta ocena bólu nie funkcjonuje tak, jak powinna. Brak jest na to czasu i pielęgniarek – mówi nam anestezjolog.

Wadą karty oceny bólu, według lekarza, jest fakt, że personel "nie widzi" bólu u pacjenta.  – Ktoś kiedyś może przejrzy te dokumenty [kartę oceny bólu – przyp. red.], jednak pacjenta boli dziś, a jutro wychodzi do domu i tak naprawdę nikt nie jest w stanie zapobiec temu, że go bolało w czasie rzeczywistym.

Do tej pory nie było narzędzia, które mogłoby skutecznie zmierzyć ból. Obecnie brakuje go nie tylko w szpitalach w Polsce, ale także na świecie. Bernard Zając mówi, że np. w Wielkiej Brytanii pacjenci na karteczkach zapisują, jak bardzo ich bolało.

- Urządzenie, które zaprojektowaliśmy, jest hermetycznie zamknięte. Tu nie ma żadnych portów czy złączy. Ładuje się indukcyjnie, przez cztery godziny i działa dwa miesiące po naładowaniu. Jedna ładowarka może pomieścić 8 lub 16 pilotów. Materiały, z których budowane jest urządzenie, są w pełni zmywalne. Dodatkowo przy pilocie jest jednorazowa opaska (dla każdego pacjenta), którą zamontowano tak, aby pacjent nie miał możliwości trzymać urządzenia do góry nogami i tym samym wcisnąć odwrotnie przycisku. Zredukowaliśmy również ilość guzików do sześciu. Jest to ta sama 10-stopniowa skala, z tym że my zmniejszyliśmy jej rozdzielczość.

Na pilocie widnieją  "buźki", czyli skala wizualna, obok zaś umieszczono skalę w alfabecie Braille’a - dla pacjentów niewidomych.

- PAS nie jest pasywny, gdyż pilot przekazuje informacje do urządzenia, które monitoruje ból. Każdego pacjenta możemy przypisać do jego własnego protokołu bólu – wyjaśnia lekarz.

Pacjent, przez cały pobyt w szpitalu, ma urządzenie założone na nadgarstku (pacjenci "mobilni" mogą trzymać PAS np. na stoliku przy łóżku). W momencie, gdy pacjent zapomni nacisnąć o odpowiedniej godzinie dany przycisk z "buźką", urządzenie mu o tym przypomina, wibrując i świecąc. - Możemy zaprogramować PAS tak, by w pierwszej dobie po zabiegu mierzył ból co godzinę, potem co dwie lub trzy. Urządzenie zbiera również sumaryczny ból i potrafi liczyć średnią bólu. Możemy sprawdzić, czy np. dziś leczyliśmy ból lepiej niż np. tydzień temu. To się nadaje również do medycznego benchmarkingu, czyli możemy powiedzieć, że kobietę po cesarce w szpitalu A boli bardziej niż w szpitalu B. Po analizie porównawczej możemy promować te oddziały, które najlepiej leczą pacjentów przeciwbólowo.

Urządzenie może również zablokować ocenę pacjenta, gdy ten zaczyna wciskać przyciski bezsensownie.

Testowo pilotów używa się tylko w ośmiu szpitalach w Polsce (placówka otrzymuje 5 lub 6 urządzeń na szpital), w tym właśnie na chirurgii ogólnej przy Kamieńskiego we Wrocławiu.

Wszystkie szpitale chciałyby tego typu rozwiązania wdrożyć, jednak jak tłumaczy anestezjolog, problemem są przede wszystkim pieniądze oraz IT.

- Wprowadzenie tego rozwiązania w szpitalach wymaga współpracy z działem IT. Na terenie Wrocławia nie ma takiego szpitala, który byłyby na to gotowy. Poza tym problemem są finanse. Większość szpitali nie chce kupować systemu, który nie jest wymuszany przez np. NFZ, bo to jest po prostu koszt.

Pilot powstał również w wersji dla najmłodszych pacjentów - ze ślimakiem Antonim i Żabcią Grabcią. Do pilota dołączono książeczkę, której zdaniem jest wyjaśnienie i umilenie obsługi urządzenia.

Pojawiła się również wersja ultimate, czyli pilot, który działa w roamingu na całym świecie. 

Jesteśmy w stanie wyposażyć w takie urządzenie pacjenta leczonego ambulatoryjnie w poradni leczenia bólu. Możemy również monitorować pacjentów na rozległych terenach.

Adriana Boruszewska Doba.pl

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

poniedziałek, 30.11.2015 10:24
ciekawe ciekawe:P