Wejście od podwórza – tam dzieje się kultura

poniedziałek, 14.11.2016 09:45 2778 0

Zapomniane, zaniedbane podwórka zmieniają się w miejsca wspólnych działań. Mieszkańcy, którzy nie znali się, zaczynają ze sobą rozmawiać. A wszystko dzięki artystom, którzy wychodzą do zwykłych ludzi ze swoimi pomysłami. Tak działa program „Wejście od podwórza” w ramach ESK Wrocław 2016.

Program realizowany jest we Wrocławiu od dwóch lat. – Odkrywany przestrzenie nieoczywiste, podwórka, na których do tej pory nic się nie działo – mówi Natalia Romaszkan, koordynatorka „Wejścia od podwórza”. To eksperyment, jego założeniem jest wyprowadzenie kultury poza budynki galerii czy muzeów i dotarcie do osób, które nie korzystają z kultury na co dzień. Zgodnie z założeniem ESK Wrocław 2016, staramy się zwiększyć liczbę uczestniczących w kulturze. Niebawem, pod koniec listopada będziemy podsumowywać ten program. Zbierzemy nasze doświadczenia, opracujemy wnioski, by inni także mogli skorzystać z tego, co udało nam się wypracować w czasie trwania „Wejścia od podwórza”.

Świeżym okiem
Program opiera się na interakcji i wspólnym działaniu artystów i mieszkańców. Koordynatorzy programu wybrali i zaprosili do Wrocławia artystów, którzy tworzą w różnych stylistykach i technikach, posługują się różną poetyką. – Zależało nam na tym, by powstawały bardzo różne projekty – mówi Natalia Romaszkan. – Na podwórkach były realizowane instalacje, animacje, projekcje wideo, murale – wymienia. Nie narzucamy artystom miejsc, w których mają działać. Prowadzimy ich na osiedla i to oni sami wybierają podwórko. Zabraliśmy artystów na Kleczków, Huby, Gaj, Brochów, Przedmieście Oławskie, Kozanów. Z tych spacerów narodziły się bardzo ciekawe działania. Artyści, biorący udział w „Wejściu od podwórza”, nie są z Wrocławia i to jest ich atut, bo patrzą na miasto w świeży sposób, są wolni od uprzedzeń i stereotypów. Na tzw. Trójkąt czy Brochów patrzą bez obciążeń, od których my, mieszkańcy, często nie potrafimy się uwolnić. To naprawdę fajnie się sprawdza!

Każdy projekt jest oryginalny, związany z miejscem, w którym powstaje. – Nie ma reguły. Niektóre projekty wychodzą świetnie, inne trochę mniej. Wszystko zależy od tego, jak działanie artystyczne przyjmą mieszkańcy – wyjaśnia Natalia Romaszkan. Każdy projekt jest poprzedzony akcją informacyjną, konsultacjami z mieszkańcami. Spotykamy się, roznosimy ulotki, rozwieszamy plakaty i zaproszenia. Zawsze na początku jest opór, niechęć, brak zaufania, negacja. „Mogliby chodnik naprawić, a nie robić coś takiego” – to pierwsza reakcja – przyznaje koordynatorka „Wejścia od podwórza”. – Później jednak zwycięża ciekawość, ludzie przychodzą, najpierw przyglądają się, a potem zaczynają się angażować, pomagać, wspierać. Niczego nie robimy wbrew mieszkańcom. Zauważyliśmy, że im dłużej trwa projekt na danym podwórku, im dłużej działa na nim artysta, tym lepiej wychodzi, tym więcej mieszkańców chce w nim brać udział. Wiadomo, współpraca wymaga zaufania, którego nie buduje się w jedno popołudnie – podkreśla Natalia Romaszkan. Mieszkańcy zaczynają się czuć współodpowiedzialni za otaczającą ich przestrzeń. Przestaje być dla nich niczyja.

30 podwórek
Ekipa „Wejścia od podwórza” w ciągu dwóch lat przeprowadziła działania na 30 wrocławskich podwórkach. – Zaczęliśmy proces otwierania mieszkańców, wiele z naszych projektów pozostanie w mieście i stanie się początkiem kolejnych wydarzeń inicjowanych przez samych mieszkańców – mówi koordynatorka. – Liczymy na to, że po zakończeniu ESK 2016 będziemy kontynuować projekt. Zależy nam, by pracować nad relacjami między mieszkańcami. Wiele projektów wciąż trwa, m.in. spotkania międzypokoleniowe w Pracowni przy Komuny Paryskiej, Integrator przy ul. Waryńskiego czy „Zaradność”, odwołująca się do historii Brochowa.

Podsumowanie realizacji projektu „Wejście od podwórza” zaplanowano od 29 listopada do 1 grudnia w budynku NOT przy ul. Piłsudskiego 74. Będzie to trzydniowe spotkanie z artystami, urzędnikami, przedstawicielami NGO-sów, służące podsumowaniu dwóch lat działań na wrocławskich podwórkach, zebraniu dobrych i złych praktyk, a także wypracowaniu rekomendacji, które przydać mogą się wszystkim realizującym projekty w przestrzeni publicznej.

Wiele projektów stworzonych w ramach „Wejścia od podwórza” można zobaczyć, zaglądając na wrocławskie podwórka. Nie zobaczymy działań, które przez swoją specyfikę odbywały się jednorazowo, jak projekcje wideo czy pokazy serialu podwórkowego, niektóre instalacje, np. Drabina Jakubowa, były czasowe.

„Wejście od podwórza” – poznaj wybrane projekty

Świetlik, Joanna Piaścik

Artystka podczas spacerów po Przedmieściu Oławskim zwróciła uwagę, że podwórka ukryte między starymi XIX-wiecznymi kamienicami nie są przestrzenią, w której mieszkańcy spędzają wolny czas. Są smutne, zaniedbane, puste. Zamieniają się w dzikie parkingi dla samochodów lub klepiska. Postanowiła choć trochę zmienić tę rzeczywistość. Na obszar swoich działań wybrała jedno z mniejszych podwórek i zamieniła je w miejsce, w którym można oglądać niebo. W podwórku-studni przy ul. Kościuszki 160 Joanna Piaścik zainstalowała system lustrzanych powierzchni, które odbijają światło.

Trafostacja, Joanna Rajkowska

Opuszczony budynek dawnej trafostacji przy ul. Na Niskich Łąkach 2a zmienił się pod wpływem działań Joanny Rajkowskiej w żywą rzeźbę. Mchy, paprocie, bluszcz, woda sprawiły, że niszczejący budynek ożył. Obsadzony roślinami budynek stał się żywym organizmem.

Domek na jesionie, Niedzielni

Spełnili marzenia dzieci, budując na jesionie, na podwórku pomiędzy ul. Żeromskiego, Nowowiejską, Jedności Narodowej, Daszyńskiego kolorowy domek. To dzieło artystów Cecylii Malik i Niedzielnych, czyli Piotra Dziurdzi, Jakuba Wesołowskiego i Bartolomeo Koczenasza oraz samych mieszkańców. Z domku mogą korzystać wszyscy mieszkańcy, niezależnie od wieku, zainteresowań czy przekonań politycznych.

Miejskie mutacje, Kamila Szczęsna

Na Kleczkowie, w jednej z bram przy ul. Kraszewskiego 26 świecą nietypowe lampy, wykonane z żywicy przez Kamilę Szczęsną, artystkę pochodzącą z Wrocławia, ale na stałe mieszkającą w Nowym Jorku. Kleczków postrzegany jest jako zapomniane, zaniedbane i niebezpieczne osiedle. Artystka postanowiła zawiesić lampy, które rozświetlają przestrzeń, niwelując poczucie zagrożenia. Stylistycznie nawiązują one do ornamentalnych lamp, zdobiących wnętrza w latach ich świetności; zastąpiły niepasujące, brzydkie i w większości niedziałające oświetlenie. W ramach działań wokół projektu zostały przeprowadzone warsztaty dla mieszkańców, które były okazją nie tylko do spontanicznych podwórkowych spotkań, ale także do poznania procesu produkcji lamp.

Pracownia Komuny Paryskiej 45, Suwaczek

Na Przedmieściu Oławskim powstała pracownia, w której mieszkańcy mogą działać i angażować się w projekty realizowane na ich osiedlu. Przestrzeń ma charakter warsztatowo-wystawienniczy. Przeznaczona jest do pracy artystycznej oraz wymiany doświadczeń pomiędzy mieszkańcami w różnym wieku a zaproszonymi artystami, animatorami i pasjonatami różnych dziedzin. Przez pięć dni w tygodniu pracownia proponuje mieszkańcom Przedmieścia Oławskiego zróżnicowany program aktywności. Ostatnio otwarto tam najmniejszą galerię świata: Suwaczek. Opiekę artystyczną nad pracownią sprawują Kamila Wolszczak oraz Krzysztof Bryła.

Brama do wszystkiego, NeSpoon

To jedna z najbardziej spektakularnych realizacji – w bramie między ulicami Gajową 44 i Glinianą 46 zawisły delikatne koronki. „Brama do wszystkiego” jest rodzajem portalu, przejściem prowadzącym do lepszego świata. Tego, w którym spełniają się marzenia. Zadaniem widza przy przechodzeniu przez bramę jest myślenie o tym, czego najbardziej pragnie – zachęcała artystka. Instalacja składa się z dwóch murali, zawierających motywy koronkowe, po obu stronach bramy oraz z czterech paneli świetlnych (lamp), umieszczonych na ścianach przy suficie. Nocą lampy rozświetlają się w momencie, gdy ktoś przechodzi przez bramę. Potem przygasają, ale zawsze, gdy na dworze jest ciemno, delikatnie się świecą.

Kolekcja, Kamila Szejnoch i Krzysztof Żwirblis

Na podwórku między ulicą Zgodną a placem Zgody na ścianach kamienic oglądać można murale nawiązujące do zbiorów pobliskiego Muzeum Etnograficznego. Przypominają kunsztowne formy piernikarskie znajdujące się w kolekcji muzeum. Istotą projektu była wymiana kolekcji – muzealnej i tworzonej przez mieszkańców z ich wspomnień rodzinnych. Efekt tego działania można było oglądać na wystawie w muzeum.

źródło: Wrocław pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)