[AKTUALIZACJA 26.08] Straciłem pracę bo dbałem o bezpieczeństwo ludzi!
[AKTUALIZACJA] - 26.08
Z najnowszych informacji wynika, że w sprawę dochodzenia zaangażowana została grupa kilku policjantów. Sprawa obciążająca byłą kierownik jest w dalszym ciągu rozwojowa. Trudno określić kiedy grupa śledcza prześle wyniki swojej pracy do prokuratury.
Wiadomo natomiast, że zwiększa się ilość przesłuchiwanych w sprawie osób. Każda informacja jest przez policjantów dogłębnie analizowana i jeśli sytuacja tego wymaga dodatkowo sprawdzana.
Pokrzywdzony w sprawie pan Krzysztof zapowiada, że będzie dążył do ukarania winnych i jeśli okoliczności sprawy pozwolą do uzyskania zadośćuczynienia za straty wizerunkowe oraz finansowe.
Czekamy zatem na dalszy rozwój wypadków.
[AKTUALIZACJA] - 12.07
Biorąc pod uwagę obciążenia wysunięte przez poszkodowanego oraz oficjalne zawiadomienie złożone przez pana Krzysztofa, prokuratura rejonowa wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie.
Pokrzywdzony w sprawie Krzysztof został już przesłuchany przez prowadzącego czynności funkcjonariusza policji.
- Zeznawałem na policji w sprawie mojej byłej kierowniczki. W trakcie rozmowy wyszły na jaw ciekawe informacje, których jednak nie mogę na razie rozpowszechniać w mediach - mówi Krzysztof.
- Niestety dopóki prokuratura nie postawi zarzutów, nie możemy przekazać informacji, które chroni ustawa - tłumaczy Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy prokuratury.
Wyjaśnienia obu stron pozwalają jednak domniemywać, że być może w przeszłości toczyły się wobec kierowniczki lokalu podobne sprawy. Sama zainteresowana jest obecnie na urlopie.
Czekamy zatem na dalsze kroki ze strony prokuratury.
********************************************************************************************************************
Do naszego portalu zgłosił się pracujący do 30 czerwca w jednym z lokali gastronomicznych pan Krzysztof, który nie może zrozumieć dlaczego stracił pracę, zostając jednocześnie potraktowany w sposób sugerujący jakby sam był sobie winien.
- Wszystko zaczęło się na początku maja gdy naszą szefową zastąpiła nowa. Pani Joanna przyszła na zastępstwo, ponieważ dotychczasowa kierowniczka była w ciąży i musiała zadbać o dziecko – mówi pan Krzysztof.
Już 6 maja nowa kierowniczka skierowała dziwnego maila do swojej poprzedniczki, w którym wytykała jej masę błędów. Pan Krzysztof uważa, że zupełnie bezpodstawnie.
- Nie wiemy o co jej chodziło, ale wtedy widać było, że zamierza wprowadzić zupełnie inny system pracy. Swój. To tak jakby sama chciała o wszystkim decydować. Nikt nie mógł nic powiedzieć.
Zarzuty dotyczyły braku umiejętności w zarządzaniu, rzekomym manipulowaniu, bałaganie.
- Absolutnie nie było w lokalu bałaganu. Wszystkie nasze obowiązki wykonywaliśmy zgodnie z tym co było ustalone, oczywiście bez uszczerbku na przybyłych do lokalu gościach. Oni zawsze byli na pierwszym miejscu – opowiada Krzysztof. – Większym problemem była sprawa związana ze skuterami dla dostawców pizzy. Nie były w najlepszym stanie. Każdy miał coś zepsutego. Jeden z nich nie miał nawet hamulców. Jak więc mieli na tym jeździć ludzie.
Słowa pana Krzysztofa potwierdza Janek, dostawca pizzy.
- Jeździłem skuterem, którego hamulce były na wykończeniu. Zdarzało się, że nie mogłem się zatrzymać na światłach i wjeżdżałem na skrzyżowanie. Przecież to mogło się skończyć wypadkiem - mówi zdenerwowany Jan
Skutery trafiły do serwisu, z którego wróciły jednak bez jakiejkolwiek zmiany w ich stanie technicznym.
- Jako szef zmiany na każdym kluczyku i skuterze zawiesiłem karteczki z wadami. Kiedy skutery trafiły do serwisu, pojechałem tam zapytać co z nimi będzie. Okazało się, że pojazdy trafiły tam bez żadnych opisów. Ktoś je po prostu usunął – mówi Krzysztof.
Sprawa trafiła do prokuratury.
- Tak zgłosiłem problem w prokuraturze. Liczę na pomoc choćby ze względu na to, że po zachowaniu pani kierownik można się domyślać, że ona się nie zmieni. Ostatniego dnia pracy kierowniczka stwierdziła, że g..no ją to obchodzi i nie chce mnie więcej w Galerii widzieć, choć Galeria Victoria jest przecież centrum handlowym gdzie pracowałem w jednym z lokali.
W ciągu ostatnich 3 miesięcy z pracy zwolniło się lub nie dostało nowych umów aż 14 osób. Właściciele zakładu rozkładają jednak ręce, choć zdają sobie, że problem jest spory. Pracowników zatrudnia firma działająca na zasadzie franczyzy. Żaden z pracodawców nie zdecydował się odpowiedzieć na zadane pytania pomimo prób kontaktu. Czekamy jednak na rozwój wydarzeń ponieważ 5 lipca ma dojść do spotkania pracowników z Zarządem głównej firmy, właścicielem marki.
Przeczytaj komentarze (30)
Komentarze (30)