Dzierżoniów: Tomasz Śnieżek o dzielnym doboszu

czwartek, 17.3.2016 14:08 5507 5

Na wysokości około 25. metrów na południowej ścianie wieży dzierżoniowskiego ratusza (od strony ul. Krasickiego) dostrzec można wykonaną z piaskowca postać dobosza.

Mija obecnie 17. lat od momentu kiedy pojawiła się ona tam ponownie, po tym jak oryginał „zaginął” podczas jednego z remontów w latach 80. XX w. W październiku 1999 roku przy gruntownych pracach renowacyjnych wieży zdecydowano o przywróceniu kamiennego dobosza miastu. Figurka ta jest artystyczną interpretacją Andrzeja Majchrzyckiego, Krzysztofa Stawowskiego i Ryszarda Bizona.

W związku z brakiem wystarczających źródeł ikonograficznych (wyraźne zdjęcia) zdecydowano się na konsultacje z naukowcami z Uniwersytetu Wrocławskiego i próbę wiernego odtworzenia w kamieniu chłopca z bębenkiem w stroju ze swej epoki. Figurka związana jest bowiem z wydarzeniami oraz legendą z lat 40. XVII. Z tego też stulecia pochodziła zapewne pierwotna figurka, która zdobiła niegdyś ścianę ratusza.

Związana z nią jest opowieść o dzielnym chłopcu – miejskim doboszu, który wyratował miasto z opresji w trakcie jednej z odsłon krwawej i wyniszczającej wojny trzydziestoletniej (1618- 1648).

Według opowieści - w 1640 roku oddział w sile 1000. Szwedów stanął pod murami ówczesnego Reichenbachu. W mieście zaś pozostały same kobiety z dziećmi, chorzy i starcy. Wszyscy zdrowi i mogący nosić broń obywatele wcieleni zostali do armii cesarskiej i walczyli na polach bitew całej Europy. Nie było komu chronić grodu, brakowało obrońców. Wydawać by się mogło, że godziny miasta są policzone.

W pewnym momencie z wieży ratuszowej rozległy się wybijane na werblu głośne sygnały zwiastujące mobilizację i formowanie szyków obronnych. Garstka mieszkańców grodu nad Piławą spoglądała na siebie ze zdziwieniem, przecież wiadomym było, że nikogo nie ma kto mógłby stawić skuteczny opór tak licznym siłom nieprzyjaciela. Brak było ludzi do obsadzenia miejskich baszt i murów. Na podjęcie działań ofensywnych nie było żadnych szans. Sygnały jednak nie ustawały i po jakimś czasie ich rytmiczny dźwięk można było dosłyszeć z różnych stron murów miejskich. Po czasie okazało się, że to pomysł miejskiego dobosza - Jackoba, który widząc beznadziejną sytuację miasta postanowił zwieść mającego miażdżącą przewagę i stojącego u bram miasta wroga. Szwedzi dali nabrać się na ten fortel i sądząc, że mieszkańcy szykują wielką mobilizację, oraz że będą stawiać zaciekły opór nie podjęli się zdobywania miasta i… odstąpili od jego murów.

Po ostatecznym zakończeniu działań wojennych wdzięczni za ocalenie grodu mieszczanie ufundowali kamienną figurkę dobosza, która umieszczona została na wieży ratuszowej.

Tekst: inicjator „powrotu” dobosza na wieżę ratuszową w 1999 roku i autor tej wersji legendy - Tomasz Śnieżek www.tomaszsniezek.pl www.sniezka-podroze.pl

1. rys. A. Majchrzycki, K. Stawowski – z arch. T. Śnieżka;

2. fot: A. Majchrzycki (moment montażu kopii figurki dobosza – październik 1999 roku – z arch. T. Śnieżka);

3. prezentacja kopii figurki dobosza przed instalacją - październik 1999 r. (Sala Rycerska Ratusza w Dzierżoniowie) - z arch. T. Śnieżka

Przeczytaj komentarze (5)

Komentarze (5)

ddz niedziela, 20.03.2016 21:23
Dobosz wrócił na swoje miejsce a kawiarnię "Pod Doboszem" zamknęli.
dzieciak sobota, 19.03.2016 18:49
Szkoda że burmistrz zrezygnował z pobijania rekordu w biciu w...
gopro czwartek, 17.03.2016 21:54
dziś Dobosza nazwaliby "kibolem"
Olka czwartek, 17.03.2016 16:28
hahaha te marynarki z lat 90tych były tragiczneee !!!
Jozek z Uciechowa. czwartek, 17.03.2016 15:35
Ciekawa historia!!!