List Czytelnika Doba.pl dotyczący podróży autobusem PKS Dzierżoniów
List Czytelnika Doba.pl
Dzień dobry,
chciałem podzielić się moimi wrażeniami z podróży autobusem PKS Dzierżoniów, która nie należała do najbezpieczniejszych.
18.08.2015 roku o godzinie 18:00 wracałem autobusem "PKS Dzierżoniów" z Wrocławia do Bielawy. Między Kobierzycami a Rolantowicami jedna z opon w autobusie uległa awarii. Kierowca zatrzymał pojazd, pooglądał oponę i ruszył w dalszą podróż. W czasie jazdy pasażerom towarzyszył głośny huk oraz zapach spalonej gumy. Kierowca nie poinformował nas o tym, co się wydarzyło i czy dalsza droga jest możliwa. W międzyczasie wiele osób pytało czy jazda z tak poważną awarią jest bezpieczna, kierowca ignorował jednak wszelkie obawy pasażerów. Nie zdecydował się również na zorganizowanie transportu zastępczego. W Jordanowie Śląskim na przystanku kierowca próbował na własną rękę naprawić oponę obcinając wystające druty najpierw sekatorem, później nożycami, w końcu udało mu się gumówką pożyczoną od jednego z mieszkańców. Niestety po chwili było dokładnie tak samo. Jechaliśmy tak przez dobre 35-40km z uszkodzoną oponą. Co prawda trochę wolniej niż zwykle, jednak uważam, że było to niebezpieczne. Co byłoby, gdyby awarii uległą druga opona? Być może teraz nie byłbym w stanie poinformować Państwa o zaistniałej sytuacji.
Nasuwają się pytania:
Czy autobusy w takim stanie powinny przewozić dziesiątki osób każdego dnia?
Czy przewoźnik w takiej sytuacji nie powinien zapewnić bezpiecznego transportu zastępczego?
Czy zawsze musi dojść do tragedii aby coś się zmieniło?
Przykry jest fakt, że po drodze mijaliśmy dwa patrole policji. Pierwszy w Jordanowie Śląskim, drugi w Sieniawce (wykonujący czynności po wypadku drogowym). Niestety policjanci pomimo dużego hałasu, który generował autobus, nie podjęli jakiejkolwiek interwencji oraz nie poinformowali o zaistniałej sytuacji innego patrolu policji.
Pozdrawiam, licząc na jakąkolwiek interwencję w tej sprawie.
Rozczarowany Pasażer
Komentarze (14)