OFM Bielawianka Bester Bielawa: podium po wygranych derbach z Gwardią

poniedziałek, 19.12.2016 08:15 1689 0

Po ostatnim meczu w starym roku można rzec tylko jedno – wróciliśmy w nim z dalekiej podróży. Mecz z Gwardią Wrocław był bardzo emocjonujący i trzymający w napięciu, co akurat kibicom mogło się podobać. Ale gra obu zespołów mocno falowała, co powodowało wiele zwrotów akcji. Najbardziej obrazuje to sytuacja z końcówki czwartego seta, w którym to Gwardia prowadziła już 15:21 (szła na pewne zwycięstwo 3:1), ale ostatecznie goście przegrali tą partię właśnie do 21 !!! Duża w tym zasługa Michała Tomiałowicza, który w odpowiednim momencie odpalił swoją zagrywkę, uprzykrzając tym samym życie przyjmującym gości. Za ten wyczyn, jak i dobrą grę w tie-breku nasz atakujący otrzymał nagrodę MVP.

Trenerzy obu zespołów widząc co się działo na parkiecie w trakcie spotkania reagowali wieloma zmianami. W przypadku OFM Bielawianki trener Marcin Jarosz miał spory dylemat jeśli chodzi o pozycję przyjmujących. W pierwszej szóstce spotkanie zaczęli Alex Strubbe (wracający po kontuzji kolan) oraz standardowo Arkadiusz Jutrzenka. Następnie na dłuższy czas pojawił się także Bartosz Szopiak oraz Łukasz Domański. Ten drugi zresztą razem ze Strubbe, który także w trakcie meczu sporo czasu spędził w kwadracie dla rezerwowych, kończyli czwartą partię a następnie tie-breaka. Z kolei na rozegraniu rozpoczął i zakończył mecz Tymoteusz Gajek. Ale także i Tymek końcówkę drugiego seta oraz całego trzeciego przestał w kwadracie dla rezerwowych, ponieważ trener Jarosz chcąc nieco odmienić obraz gry swojego zespołu próbował wariantu przyspieszonego rozegrania z Karolem Andrzejewskim. Na pozycji atakującego w dalszym ciągu nieco osamotniony był Michał Tomiałowicz, bowiem Oskar Grabowski jeszcze odpoczywa, lecząc kontuzję pleców (wraca do treningów już od Nowego Roku). Michał dał sobie radę, choć w trakcie poszczególnych setów było różnie z jego skutecznością. Widać było, że momentami brakuje mu już sił na mocne ataki. Gra jego falowała, podobnie jak całego zespołu, ale przebudzenie nadeszło w porę i między innymi za to, siatkarz ten otrzymał nagrodę MVP. Fajnie też pograł na środku Michał Skwarcan, dla którego to był także pierwszy mecz po kontuzji skręcenia stawu skokowego. Kilka razy skończył ataki ze środka, ale największą robotę robił w bloku, w tym elemencie sporo dokładając m.in. we wspomnianej już końcówce czwartej partii. Na pozycji libero praktycznie całe spotkanie rozegrał Grzegorz Kukla. Tylko na kilka piłek w czwartej partii trener Jarosz postanowił postawić na Macieja Byczka, ale trzeba szczerze powiedzieć, że nie było to najlepsze wejście Maćka na parkiet i siatkarz ten powrócił do kwadratu.

Gwardia z kolei rotowała na pozycjach atakującego i lewego przyjęcia. Na ataku mecz ten rozpoczynał Łukasz Tobys a kończył go leworęczny Piotr Hernik. Z kolei na przyjęciu tylko Sebastian Kaczmarek był trzymany przez trenera Piotra Lebiodę cały czas na parkiecie. Na drugim przyjęciu zaczął Kuba Intrys a kończył Roman Nawrocki (zmieniony już w samej końcówce tie-breaka przez Intrysa). Z trybun hali w Bielawie spotkanie oglądał kapitan gwardzistów Stanisław Szymankiewicz, który także już niedługo ma powrócić do treningów.

Opis spotkania:

Po dosyć pewnej i przekonującej wygranej partii numer 1 (25:20) oraz prowadzeniu 10:6 w drugiej, w szeregi gospodarzy wkradło się lekkie rozluźnienie, co następnie miało istotne przełożenie na wyniki kolejnych setów. Gwardia w siatkówkę grać potrafi, co pokazała najpierw w drugim secie a potem trzecim i czwartym (do rezultatu 15:21). Od wspomnianego 10:6 w drugim secie, goście  wyszli na prowadzenie 12:15 i tą trzypunktową przewagę dowieźli do końca, wygrywając do 22 i doprowadzając do remisu w meczu 1:1. Podobnie zresztą było w trzecim secie, w którym prowadziliśmy 11:7, potem 15:12 i goście nas doganiają na 17:17 a następnie uzyskują trzypunktową przewagę 19:22. Chwała naszym chłopakom za skuteczną pogoń i wywalczone dwie piłki setowe, ale ostatecznie to Gwardia po trzech setach prowadziła w derbach 1:2 po wygranej na przewagi 25:27.

Set czwarty to do pewnego momentu była egzekucja gwardzistów nad zespołem gospodarzy. Wyniki 1:8, 9:15 i te słynne już 15:21 mówią same za siebie. Ale młodość ma to do siebie, że nie zawsze idzie w parze z pewnością siebie i doświadczeniem. Tak było w przypadku młodego zespołu Gwardii. Michał Tomiałowicz od 16:21 zagrywał bardzo pewnie i co najważniejsze bezbłędnie a po drugiej stronie siatki widać było nieporadność w przyjęciu i ataku, co skrzętnie wykorzystali gospodarze, kończąc tego seta na swoją korzyść i doprowadzając do tie-breka.

A w nim jak na mistrzów setów prawdy przystało nie daliśmy szans gościom, choć na zmianę stron schodziliśmy przy jednopunktowym prowadzeniu Gwardii. Nieporadność na lewym ataku Romana Nawrockiego i dołożony as Alexa spowodował, że meczbola mieliśmy przy stanie 14:9. Mecz już w pierwszej piłce meczowej autowym atakiem zakończył przyjmujący gości Jakub Intrys.

Wygrana cieszy, tym bardziej, że odniesiona została w takich bólach i przy tak dużej ilości błędów (szczególnie w elemencie zagrywki). A przecież o stylu tej wygranej nikt za parę dni już nie będzie pamiętał, z kolei rezultat końcowy zapewne tak. Dodatkowo odnieśliśmy piątą z rzędu wygraną w Derbach przeciwko Gwardii, co także pewnie zapisze się grubymi literami w kartach naszej historii. A co najważniejsze, dzięki dziewiątemu zwycięstwu w 12-tym meczu, rok 2016 kończymy na trzecim miejscu w tabeli 4 grupy II ligi.

OFM  Bielawianka Bester Bielawa – KS Gwardia Wrocław 3:2 (20, -22, -25, 21, 9)

OFM: Glinka (K), Strubbe, Jutrzenka, Tomiałowicz, Skwarcan, Gajek, Kukla (libero) oraz Szopiak, Domański, Andrzejewski, Byczek (libero). Całe spotkanie w kwadracie spędził Oskar Iwanow.

GWr: Sternik (K), Intrys, Kaczmarek, Jajor, Zwiech, Tobys, Biela (libero) oraz Lebioda (libero), Nawrocki, Hernik.

Artykuł i zdjęcie Łukasz Gryś

Dodaj komentarz

Komentarze (0)