Piława Górna: rozmowa z prezes Elżbietą Pasławską

niedziela, 22.10.2023 06:00 2113 0

O skarbach na powierzchni ziemi z prezes Elżbietą Pasławską. Czy „Ślężanie”, zrzeszający Piławę Górną, stali się zagłębiem produktu lokalnego?

- Podobno ludzie to egoiści, a ta pasja raczej nie przyniesie pani pożytku. Jest pani altruistką?

- Jestem regionalistką. To oznacza, że lubię swój teren i chciałbym inspirować działania ukierunkowane na pomnażanie jego dobra, a nie osobistych korzyści. Całą karierę zawodową poświęciłam promowaniu regionu. Sobótka jest mi oczywiście bliska, bo mieszkam tuż pod Ślężą, ale coraz częściej zauważam, że mówiąc o swoim miejscu, mam na myśli osiem gmin z obszaru Lokalnej Grupy Działania „Ślężanie”. W latach 90-tych, kiedy zaczynaliśmy tworzyć samorząd, byłam pracownicą Urzędu Miasta i Gminy w Sobótce. Na stanowisku promocji nie było nawet znaku graficznego. To, co dotyczyło regionu, trzeba było dopiero stworzyć lub posklejać na nowo. Zbieraliśmy praktycznie wszystko. Od unikatowych publikacji i opracowań krajoznawczych po przedwojenne pocztówki, takie same jak publikowane na Facebooku Izby Pamięci Braci Morawskich w Piławie Górnej. Obracałam się w środowisku pasjonatów, którym odkopanie postumentu dawnego pomnika sprawiało tyle samo radości co odnalezienie zaginionej Arki Przymierza. Mój straszy brat „szukał dziur w ziemi”, a ojciec, który był grzybiarzem, natrafiał w lesie na różne dziwne rzeczy… Słuchałam rodzinnych opowieści i wyrastałam w atmosferze tajemnic Dolnego Śląska. Wydawało mi się, że podziemia mogą stać się wielką atrakcją turystyczną. Naiwnie liczyłam, że w czasach, gdy tworzyliśmy samorząd, nikt już nie będzie ukrywał dokumentów i w archiwach wreszcie będzie można dotrzeć do tajnych map czy planów podziemi. Okazało się jednak, że to temat zakazany jednakowo u nas, jak i na terenie dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, gdzie pasję odkrywcy dzielił ze mną burmistrz partnerskiego miasteczka. Też myślał, że u nich będzie można wejść do zamurowanych podziemi, ale również w NRD okazało się to nieprawdą. Wówczas zaczęły do nas docierać informacje, z których wynikało, że zasypane wejścia są dodatkowo zaminowane i to niewykrywalnymi przez detektor metalu minami ceramicznymi. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że nie ma takiego skarbu, który byłby wart ludzkiego życia. Poza tym zawsze kiedy udzielałam się w prasie czy innych mass mediach, to chwilę później znalazł się ktoś, kto szedł do lasu i w poszukiwaniu wejścia do lochów niszczył np. ciągi pięknych kamiennych schodów.

- Wtedy zaczęła się pani interesować skarbami na powierzchni ziemi. Dlaczego nasz region wciąż budzi tak wiele emocji i jest wart tylu poświęceń?

- Mamy doskonałe położenie między dużymi miastami. Na tym terenie szukają wytchnienia mieszkańcy Wrocławia, Wałbrzycha czy Świdnicy. Niektórzy łączą wypoczynek z poszukiwaniami. Pewnie głęboko pod ziemią jest jeszcze coś ukrytego przed nami, ale czy warto ryzykować? Wszyscy w Sobótce pamiętamy tragiczną śmierć trzech młodych płetwonurków, którzy dwa lata temu próbowali zejść do podziemnej fabryki w zalanej kopalni magnezytu Maria Concordia. Trzy rodziny straciły bliskich. Przecież na powierzchni mamy tyle wspaniałych rzeczy! Wiele tworzonych jest na naszych oczach. Choćby produkt lokalny… Wspólnie z innymi LGD-ami zrobiliśmy projekt udowadniający, że produkty lokalne wzmacniają ofertę turystyczną regionu. Gość, który raz spróbuje prawdziwego, wolnego od chemii, smacznego i zdrowego jedzenia, chętnie do nas wraca. Po spacerze czy wycieczce w górach zabiera do domu wspaniałą żywność. Mamy już blisko sto takich produktów.
 

- Początki pewnie nie były łatwe?

- Najpierw mieliśmy chleb z Rogowa Sobóckiego, bardzo chętnie kupowany przez wrocławian, którzy przyjeżdżali na Ślężę i do swoich domów letniskowych oraz wspaniałe wyroby wędliniarskie z nieistniejącej już „Galicji” w Niemczy. Zamarzyło mi się wtedy, żeby wędliny z „Galicji” były dostępne w Sobótce, a chleb z Rogowa w Niemczy i wszystkich innych miejscowościach naszego stowarzyszenia. Dzisiaj w „Ślężanach” mamy już wiele piekarni, piekących przepyszne chleby, do tego trzy browary i aż siedem winnic. Wtedy nikt nawet nie myślał, że wyrośniemy na winiarski region. Mamy chleby, młyn i mąkę. Kiedy wręczam certyfikaty, zawsze powtarzam, że w razie jakiejś pandemicznej izolacji, obszar naszego LGD jest samowystarczalny. Mamy wszystko. Od galanterii kamiennej państwa Raszewskich z Piławy Górnej przez doskonałe miody (w każdej gminie kilka pasiek) po produkty wytwarzane z konopi. Zresztą, używamy hasła „Konopie mogą uratować świat”. Zniszczyliśmy nasze środowisko naturalne i musimy szukać upraw, które odtruwają glebę, produkują dużo tlenu, a jednocześnie dają surowiec do produkcji żywności, pasz i właściwie wszystkiego. Cieszy mnie tak duża różnorodność. Jest u nas pan produkujący chipsy owocowe („Kwadratowe jabłko” to doskonała alternatywa dla niezdrowych przekąsek, którymi są karmione nasze dzieci), ale mamy też mnóstwo rzemieślników i to z ginących zawodów, takich jak rymarz czy kowal. Z ciekawostek przypomnę tylko uprawę mini kiwi czy fermę strusi afrykańskich. Na naszym terenie jest mnóstwo zdrowych kosmetyków, ale też wspaniałych artystów malarzy czy ceramików. Już po raz drugi wydaliśmy Mapę Ślężańskiego Produktu Lokalnego. Dopiero się ukazała, a już przybyło nam kolejnych dziesięciu nowych producentów. Mamy też całkiem niezłą (a przypuszczam, że lada moment będzie jeszcze lepsza) sieć dystrybucji produktu lokalnego.

- Taka sieć to podstawa sprzedaży.

- Nawet nie przyłożyliśmy do tego ręki. To pomysły naszych mieszkańców na własną działalność gospodarczą. Zaczęło się od dwóch szalonych dziewczyn, które uciekły z miasta i zamieszkały w gminie Marcinowice. Jedna to anglistka, a druga germanistka. Pierwsza rozwinęła przypałacowe gospodarstwo, a druga hodowlę kóz i produkcję własnych serów czy pysznych chlebów. Dziewczyny zaczęły gromadzić wokół siebie producentów zdrowej żywności. Wymyśliły Targ Ziemi. W każdą pierwszą niedzielę miesiąca zabudowania gospodarcze w Kraskowie gromadzą rolników, rękodzielników, artystów i rzemieślników. Wszyscy sprzedają produkty, o których wiadomo, że są piękne i niepowtarzalne czy smaczne i zdrowe. Jedzenie niepozbawione wartości odżywczych to już nie moda, lecz konieczność, bo mnóstwo ludzi ma kłopoty z przewodem pokarmowym, więc musi odżywiać się zdrowo i racjonalnie. Potem powstał sklepik Kozłonoga i przypałacowa restauracyjka, gdzie co niedzielę można skosztować smacznego jedzenia, a we wtorek i piątek kupić w sklepie przetwory z koziego mleka. Podobny sklep (z wyrobami wędliniarskimi, serami podpuszczkowymi i garmażerką) funkcjonuje w Tuszynie przy Gospodarstwie Rolnym Szczypiorki. W Tuszynie prowadzą hodowlę krów, podobnie jak u was. W Piławie Górnej hoduje się rasę mięsną charolaise, a w Tuszynie mamy też ubojnię, masarnię i sklepik oferujący sprzedaż w piątki czy soboty. To niezwykle cenne. Kiedyś byliśmy krajem słynącym z dobrego bydła, ale zniszczyliśmy całe hodowle. Kolejnym miejscem dystrybucji produktu lokalnego jest Sklep Ślężański w Sobótce oferujący niezliczoną ilość gadżetów ze słynnym niedźwiedziem, królującym również na etykietach win, miodów czy piwa. Mam nadzieję, że podobny powstanie w Niemczy, gdzie na potrzeby produktu lokalnego miasto zamierza oddać wyremontowaną basztę. To aż się prosi. Niedawno podpatrzyliśmy, jak handlują nasi partnerzy w Chorwacji. W miastach, gdzie przyjeżdżają tłum turystów, sytuują targowiska w samym centrum, a termin ważności wielu produktów z prowincji wydłużają, zamykając je w słoiki. Marzy mi się też, żeby we wszystkich naszych obiektach turystycznych (o coraz wyższym standardzie) można było skosztować naszych win, piwa, zjeść nasze chleby z naszymi miodami, napić się soków, wyciskanych z naszych owoców. 

- A Internet?

- Tego narzędzia nie sposób przecenić. W tej chwili w każdym zakątku świata można wejść na Spiżarnię Misia Ślężysława, gdzie wrzucamy wszystko. Kolorowe pierniki i torty obok portfeli skórzanych czy noży kutych przez kowala. Cierpię z tego powodu, że niektórzy nie pokazują swoich produktów. Ceramika pań Krasnodębskich z Niemczy pojawia się u nas tak często, dlatego że artystki chętnie się chwalą nowościami na swoim Facebooku. Niecierpliwie czekamy więc na produkty z miętą z Piławy Górnej - ciastka czy syropy - z których przed wojną słynęło wasze miasto. Mam nadzieję, że znajdą się mieszkańcy, którzy będą chcieli kultywować piękną kulinarną tradycję.  

- Coraz głośniej robi się wokół strony i darmowej aplikacji na telefon, z zegarmistrzowską precyzją ukazującej nawet najmniejsze lokalne atrakcje. 

- Wrota Regionu to ściąga dla każdego, kto spędza weekend poza miastem. Na Wrotach znajdziemy nie tylko szczegółową informację o atrakcyjnych miejscach czy produktach lokalnych, lecz także o wydarzeniach. Chcemy, żeby było tam wszystko. Choćby mały kamień, właśnie odkryty przez archeologów i polecany uwadze turysty. Mamy tam nawet kominy energii kosmicznej… Zapraszamy wszystkich na Wrota Regionu. I tych, którzy chłoną energię kosmiczną, i tych, którzy w tradycyjny sposób doświadczają walorów regionu - wzrokiem, słuchem, węchem czy smakiem. Podpowiadamy, gdzie można dobrze zjeść i pobawić się wesoło, pojeździć na rowerach lub konno, popływać, pożeglować czy polatać samolotem turystycznym i z góry zobaczyć nasz piękny teren.

TOP Elżbiety Pasławskiej. Obiekty turystyczne

  1. Arboretum Wojsławice (powinniśmy tam otworzyć punkt sprzedaży produktu lokalnego)
  2. Ślężański Młyn (kolebka naszego LGD)
  3. Zalew Mietkowski
  4. Gorko Golf & Country Club w Jędrzejowicach
  5. Aeroklub Dolnośląski Mirosławice (loty widokowe i tunel aerodynamiczny)
  6. Suliwoods (singletrack rowerowy w Sulistrowiczkach)
  7. Ferma Strusi w Glinicy

TOP Elżbiety Pasławskiej. Produkt lokalny

  1. Słynny chleb na zakwasie z „Młyna Jordanów Śląski”
  2. Ekologiczne warzywa z gospodarstwa „Ekolomia”
  3. Zdrowe chipsy, czyli „Kwadratowe jabłko”
  4. „Pierniki spod Ślęży” (tak piękne, że aż szkoda zjadać)
  5. „Noctua Corium” (galanteria skórzana)
  6. Noże kute (przez kowala z Sobótki)
  7. „Ol’Vita” (zdrowe oleje tłoczy praktycznie ze wszystkiego)
  8. Torty (wyrastamy na zagłębie cukiernicze)

Fot. www.slezanie.eu/mapa/mapa.html
Facebook Spiżarnia Misia Ślężysława,
TargZiemi124, Winnica Ramut,
Winnica i Winiarnia Celtica, Ślężański
Gospodarstwo Rolne Szczypiorki

UM Piława Górna

Dodaj komentarz

Komentarze (0)