99 proc. z nas nie wie, kto to był Ludwik Hirszfeld? Zanim film o nim zachwyci świat, obejrzeliśmy go w Lądku-Zdroju
– Do zobaczenia za 77 minut – powiedział reżyser Paweł Wysoczański i zostawił nas w sali CKiR w Lądku-Zdroju ze swoim filmem „Mensch”. Premierę ten pierwszy pełnometrażowy film o Ludwiku Hirszfeldzie (1884-1954) miał w Warszawie w lutym, we wrześniu trafi do kin. Skąd zatem po drodze Lądek-Zdrój? Ale – przede wszystkim – kim był ów Hirszfeld?
Nie będziemy opowiadać jego historii. „Ludwik Hirszfeld mógłby swoim życiorysem obdzielić kilku bohaterów” – twierdzą producenci filmu. „Mensch”, czyli w jidysz „porządny człowiek”, ktoś, na kim chcemy się wzorować, kto jest autorytetem. Tak go określił amerykański profesor William H. Schneider. Sam Paweł Wysoczański mówi o nim: człowiek przez duże „C” [a na zdjęciu jest z Tomaszem Pawlęgą].
Przez 77 minut śledziliśmy losy Ludwika, jego żony Hanny i córki Marysi. Gdy wybuchła I wojna światowa, naukowiec mógł spokojnie żyć i robić karierę w Szwajcarii, ale wybrał pomoc umierającym w walczącej Serbii. Gdy odrodziła się Polska, rzucił wszystko i osiadł w Warszawie. Gdy Niemcy zamknęli go z bliskimi w getcie, został tam, by ratować godność skazanych na zagładę Żydów.
To tylko trzech bohaterów filmów fabularnych, których historie mógłby inspirować. Dlaczego zatem go nie znamy? Niewiele pomogła blisko 500-stronicowa książka Urszuli Glensk z 2019 roku – „Hirszfeldowie. Zrozumieć krew". Czy dlatego nie są bohaterami, że Hirszfeldowie nie rozpoczęli żadnej wojny, nie wygrali bitwy, a nawet nie przegrali żadnego powstania? Po prostu leczyli ludzi.
Zdjęcia do filmu Pawła Wysoczańskiego kręcone były w USA, Szwajcarii, Niemczech, Serbii oraz w Polsce. Inscenizacje, dzięki którym przenosimy się w rzeczywistość, w której żył Hirszfeld, powstały właśnie w Lądku-Zdroju. Peron tutejszego dworca „zagrał" stację w Heidelbergu, muszla koncertowa – salę wykładową w Zurychu. Do tego kryty most, basen w Zdroju Wojciech...
Przede wszystkim jednak ludzie. Choćby Ludmiła, która pracowała w jednym z lądeckich hoteli, a w filmie rozczesuje włosy jako Hanna Hirszfeld. Albo Orest Vasiouta, który w „Menschu” gra w cygańskiej kapeli. Gdy Zbigniew Piotrowicz spytał z u śmiechem reżysera, dlaczego Lądek-Zdrój jest najlepszym miejscem, by kręcić filmy, a lądczanie są wprost kapitalni, ten odparł: – Ale ja tak uważam!
Lądeccy strażnicy miejscy pilnowali nawet, by żaden turysta nie wszedł mu w kadr... – Lądek dorzucił się do Dylana – dla nas to najciekawsze zdanie, jakie wypowiedział 2 kwietnia Paweł Wysoczański. Tak, do „tego” Boba Dylana, noblisty, którego piosenka kończy film. Lista lądczan, którym reżyser dziękuje, jest długa: wymieńmy tylko szefową CKiR, Karolinę Sierakowską i autorkę fotosów, Marzenę Zawal.
Ale... „Jego badania zostały docenione w świecie, gorzej z Polską” – czytamy o Ludwiku Hirszfeldzie. Podobnie może być z filmem Pawła Wysoczańskiego. Na dzisiejszy pokaz filmu „Mensch” we Wrocławiu, nie ma już miejsc. Potem trafi on do Paryża i przejedzie po USA. W Lądku-Zdroju nie wzbudził wielkiego zainteresowania. Może we wrześniu, gdy tu wróci, docenimy tę historię?
A kim jest Paweł Wysoczański? To m.in. twórca filmu „Jurek”, dokumentu o Jerzym Kukuczce, jednym z najwybitniejszych himalaistów. Historia ta wyświetlana jest teraz choćby we włoskich kinach i to 10 lat od jej nakręcenia. O samym Hirszfeldzie może sobie przypomnimy, gdy zachorujemy [odpukać....]. We Wrocławiu jest Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej im. Ludwika Hirszfelda PAN.
Wrocławscy uczniowie Hirszfelda też nie byli u nas kochani, na co zwraca uwagę Urszula Glensk. Jeden wyjechał do USA, gdzie na uniwersytecie w Buffalo zrobił wielką karierę. Drugi do Nowego Jorku na Uniwersytet Columbia. Trzeci do Izraela, gdzie został profesorem w Instytucie Weizmanna. Czwarty był profesorem w Kanadzie, w Toronto. Ale to już inna historia... [kot]
PS Żeby zachęcić Państwa do obejrzenia filmu, zdradzimy pewną anegdotkę. Otóż jest w Europie takie miasteczko, a w nim taka knajpa, gdzie Polaków do dziś obsługują za darmo. Wszystko z wdzięczności za Ludwika Hirszfelda, który uratował tysiące ich rodaków. Gdzie to jest? I o tym opowiada „Mensch” Pawła Wysoczańskiego.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)