„Chłopcy radarowcy” z Kłodzka okazali się bohaterami! Krwawa historia naszego Czytelnika zakończyła się szczęśliwie
Dwaj policjanci kłodzkiej drogówki, którzy stali w Święcku z radarem, porzucili te obowiązki, by ratować zdrowie, a może nawet życie kierowcy. Napisał do nas pan Paweł: „Chciałbym podziękować za pomoc!”. Po przeczytaniu listu nie mamy wątpliwości: policjanci wiedzą, co jest ważne i po co noszą mundur. Nie boją się też podjąć decyzji. Dziękujemy im razem z panem Pawłem.
Do zdarzenia doszło 7 marca, około godz. 11:00. „Chwilę wcześniej rozciąłem sobie rękę piłą łańcuchową i nie mogłem zatrzymać krwawienia. Wsiadłem w auto i pognałem na SOR do Kłodzka. Mijając Panów policjantów zwolniłem tylko i pokazałem zakrwawiona rękę” – opisuje dramat pan Paweł. Jak zareagowali policjanci? Ustaliliśmy, że to byli sierżant sztabowy Radosław Szwed i starszy posterunkowy Marcin Borek.
„Panowie przytomnie dogonili mnie i eskortowali do szpitala w Kłodzku. Tam się okazało, że nie ma ani chirurgii, ani karetki i kazali mi [na kłodzkim SOR-rze! – red.] samemu jechać na SOR do Polanicy. Jako że straciłem dużo krwi i chwiałem się już na nogach, a ręka była już sina Panowie policjanci wzięli mnie do radiowozu i zawieźli do szpitala w Polanicy” – opowiada pan Paweł..
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i okazało się, że ani ścięgna, ani tętnica nie zostały uszkodzone. Skończyło się na szyciu i kroplówkach. „Takie zachowania naszych służb powinny być chwalone i nagłaśniane, i cieszę się, że mamy jeszcze takich policjantów. Niestety, nie byłem na tyle przytomny, aby zanotować ich nazwiska...” – kończy pan Paweł. A co na to „służby”, czyli policja?
Podinspektor Wioletta Martuszewska z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku, potwierdza tę historię. Dodaje, że policjanci nie mogli zareagować inaczej, bo stan mężczyzny gwałtownie się pogarszał, a na miejscu nie było dostępnej karetki. Mundurowi – po konsultacji z dyspozytorem pogotowia – podjęli decyzję o przewiezieniu mężczyzny radiowozem do wskazanego szpitala.
Już po kilkunastu minutach podjechali pod szpital, przekazując rannego pod opiekę medyków. – To nie pierwszy raz, kiedy policjanci biorą udział w tego typu działaniach – podkreśla podinspektor Wioletta Martuszewska. Zaraz pojawią się komentarze, że przecież od tego są, że to nic wielkiego, że za to przecież biorą pieniądze... Powiedzcie to panu Pawłowi, który wróci do zdrowia! Dla nas to bohaterowie. [kot]
Przeczytaj komentarze (11)
Komentarze (11)